Siedzę, a właściwie raz siedzę, raz leżę przed kompem. Prawie „południe”, o 4 rano muszę wstać do roboty, a w ogóle nie chce mi się spać, a raczej pomimo usilnych starań moje powieki nie dają za wygraną… Do tego jutro 13 godzin będę siedział w robocie – oczywiście cholernie wyspany…
I jakby jeszcze tego było mało, muszę tam jechać busem bo spierdolił mi się wóz dziś w robocie i teraz stoi tam w pizdu, bo współlokator też ma gablotę uziemioną, a jest on jedyną osobą, która mogłaby mnie holować… a dopiero się weekend zaczyna..
Ciekawe co jeszcze się miłego wydarzy do poniedziałku ;/
32
53