Handlowa chujnia

Dziś palmowa niedziela, fajna pogoda od kilku dni słoneczko świeci i jest fajnie aż nie chce się w domu siedzieć, ale….
Gdyby nie to, że cały weekend musiałem siedzieć w pracy użerając się z tępymi chujami czyt. klientami markietu, w którym pracuję. Czy Wy ludziska nie macie co robić na weekend. Pierwsze dni super zajebiaszczego słoneczka, a cała ta hołota bije do sklepów drzwiami i oknami… A dzisiaj to już w ogóle chujnia na maksa!!!! Czy nikt nie ma lepszego zajęcia w niedziele jak zakupy??? Jak widziałem te tłumy toczące swoje wózki po sklepie to strach mnie ogarniał i panika…
I do tego te dzieci!! Kochani rodzice zamiast zabrać swoje pociechy gdzieś na plac zabaw czy do parku to robią sobie spacerki po marketach… Wszędzie biega to penerswo i do tego nie potrafią się nawet zachować jak ludzie. Chyba nie trzeba mieć IQ Dody żeby durne zakupy zrobić chociaż coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu że szary obywatel, który wbija do marketu obdarzony jest inteligencją na poziomie kapusty. Dzisiaj rozwaliła mnie babka, która szukała drożdży!!! Święta idą więc wiadomo chodliwy towar więc obok pułki postawiliśmy całą paletę bo na pułeczkę trzebaby co pół godziny dokładać. Podchodzi do mnie babka i pyta się czy są drożdże bo na półce nie ma. Idę zobaczyć, przy okazji mijam paletę z drożdżami wysoką na półtora metra…. Wracam do babki i mówię że muszę zobaczyć bo może są jeszcze w chłodni chociaż wiem że nie ma bo przecież cała paleta stoi na sklepie i ona ją pewnie 5 razy już mijała. Ale chuj myślę sobie jak głupia to niech cierpi… Idę na zaplecze postałem tam ze dwie minuty, wracam… Mówię jej że w chłodni już nie ma… No i co babka na to oczywiście tekst że jak to kiedy będą. I poszła przechodzą obok tej jebanej palety z drożdżami !!!!! Ludzie otwierajcie oczy !!!! Inny koleś to też, kolega z ryb poszedł na śniadanie wiec go zastąpiłem bo ktoś tam musi być cały czas żeby kochanym klientom makrele podawać… i pytanie od gościa „Dorsz wędzony jest” Ja: nie ma „Jak to a kiedy będzie” Ja: W środę powinna być dostawa… „Co dopiero w środę!!!” I do mnie z mordą tak jakbym miał na to jakiś wpływ… Już nie wytrzymałem i mówię mu: Wie pan co popsuła się nam wędzarnia i wcześniej się nie da… A gościu idiota co do mnie… Że powinniśmy się na coś takiego wcześniej przygotować… No kurwa nie wierze, że można być aż takim idiotą….
Po prostu brak słów…

28
45