Drodzy chujanie i chujanki. Jak wam zapewne wiadomo wszechświat rządzi się pewnymi prawami. Znane są wam z pewnością niektóre żelazne prawa fizyki, takie jak prawo grawitacji, prawo Ohma, Coulomba, czy pierwsza zasada termodynamiki. Ale czy słyszeliście o jednym z najważniejszych, o ile nie najważniejszym prawie, które obowiązuje nas wszystkich, wszystkie żyjące istoty z gatunku homo sapiens? Które w sposób znaczny rzutuje na przebieg naszego życia i decyduje o tym jak potoczą się nasze losy? Dziś postanowiłem wam o nim opowiedzieć, a wy starajcie się zapamiętać na zawsze ten wykład, gdyż on jest ważniejszy niż wszelkie wykłady z fizyki, termodynamiki, czy jakichkolwiek innych dziedzin. Tym prawem jest PRAWO FARTA. Otóż pozwólcie, że swój wykład zacznę od przybliżenia historii pewnej osoby, która to historia pozwoli mi w przystępny sposób przybliżyć wam na czym polega prawo farta. Gdy już skończę swoją narrację to w głowie pojawi się wam myśl: „Zaraz, zaraz to brzmi znajomo! No przecież dokładnie tak samo wygląda moje życie!” Nieliczną grupą, której ta myśl nie pojawi się w głowie będą proste…hehe…chłopaki, które „biorą życie we własne ręce”, „chwytają dzień”, mają „fach w ręku” etc. No to zaczynamy. Otóż pracuję sobie w oddziale pewnej firmy, która jest ogromną korporacją i zatrudnia w chuj ludzi. W swojej pracy siedzę na jednej z hal w biurze, toteż mam doskonałe pole do obserwacji przebiegu wydarzeń. Na mojej zmianie pojawił się świeżo upieczony kierownik zmianowy, nazwijmy go roboczo Robuś, bo jest z niego pracowity chłopak i ogólnie poczciwina i dusza człowiek. Robuś był wcześniej na niższym stanowisku, ale po latach wysługi i ciężkiej harówy został awansowany. Jako, że pracujemy w wielkiej korporacji to wszyscy są rozliczani z efektów, a nie z wysiłku i pracy, którą wykonują. Otóż Robuś, pełen zapału, świeżo upieczony shiftleader postawił sobie za punkt honoru, żeby udowodnić, iż zasłużył na awans, który mu przyznano. Skutki są oczywiste. Pracowałem już w tym zakładzie na różnych zmianach, ale nigdy nie widziałem, żeby ktoś tyle pracował w pocie czoła co Robuś. Zamiast siedzieć wygodnie i opierdalać się jak inni kierownicy Robuś biega po hali i zapierdala za czterech, pomaga produkcji jako fizol, zajmuje się sprawami administracyjnymi, wypruwa z siebie flaki, żeby kontrola jego wyrobów wypadała pomyślnie i robi wszystko by wyrobić jak największą normę ilościową. Dla kontrastu przedstawię teraz sylwetkę kierownika zmiany z tej samej hali, u którego pracowałem wcześniej zanim się przeniosłem do Robusia. Drugiego pana nazwę roboczo Rydwan. Jest to wyluzowany, mało skalany myślą pan o powierzchowności nieco przypominającej osiedlowego cwaniaka. Jego praca to głównie heheszki z ziomkami na hali, picie kawy przez pół zmiany i oglądanie memów na telefonie. Wkład pracy w tym niewielki. Wykonuje może z 1/5 tego wysiłku co Robuś. Ostatnio jednak pewnego pięknego dnia do naszego pięknego zakładu postanowiła zawitać ćma. Ja z tych odwiedzin byłem całkiem zadowolony, ale dla Robusia miały się one zakończyć niezbyt przyjemnie. Jak wam zapewne wiadomo bywa, że inteligentne maszyny są wyposażone w czujniki, różne technologie, które mają zatrzymywać maszynę i zapobiegać uszkodzeniu ciała. I tak sobie siedzę w swoim biurze i nagle słyszę z hali donośne wycie alarmu EOEOEOEOE. Dowiedziałem się później, że piec nie działa, więc u Robusia została wstrzymana produkcja. Kolejne dni nie były dla niego bardziej łaskawe. Pasmo niepowodzeń na jego zmianach. Gdy zerknęlibyście na statystykę efektów Robuś, mimo największego nakładu pracy znalazłby się na końcu. Biedny chłop nie wytrzymał ciągłego pasma niepowodzeń, jego organizm się załamał, po czym wylądował na L4. I tak to dzień w dzień się kręci i tysiące takich historii ma miejsce. A wiecie dlaczego tak się dzieje? Wiecie co jest przyczyną sukcesu ludzi prymitywnych, głupich, cwaniaków, olewatorów? Ich predyspozycje odpowiadają za to tylko częściowo. W głównej mierze przyczyną jest to, że Bóg kocha bardziej takich właśnie Rydwanów. Im zawsze pyknie interes, ich działanie zawsze skończy się sukcesem, policja ich nie złapie z przemycanym towarem, laska da im doopy, sąsiadowi spali się dom, ale ich ominie, postępowanie sądowe wobec nich się przedawni, a ich wątroba, płuca i psychika wytrzymają do 90-tki trucie używkami, alkoholem i dragami. Oni będą myśleć, że oni to zawdzięczają sobie, temu, że mają swój „łeb na karku”, fach, że działali, zamiast pierdolić. Otóż nie. To nie to jest przyczyną ich sukcesu. Oni mają po prostu farta i zawsze zostaną uratowani zbiegiem okoliczności, nawet jeśli podejmą najbardziej debilne decyzje, bo Bóg kocha degeneratów, dresów, psychopatów, cwaniaków i przejawy wszelkiej maści zepsucia, nieuczciwości, zwierzęcego prymitywizmu i prostactwa. Więc pamiętajcie debile, którzy „wzięli życie we własne ręce zamiast pierdolić”. Wasz sukces zawdzięczacie tylko temu, że głupi ma zawsze szczęście.
Prawo farta
2018-06-10 20:3896
20
Pierwsza zasada DYNAMIKI a nie termodynamiki głąbie.
A to wiedziesz musisz, że i termodynamiki jest. Nie przejmuj się skończysz gimbazę, to poznasz.
Nieuk jebany
Ale pierdolisz
Aha, chciałeś się pocieszyć bo jesteś przegrywem, zaczynającym wierzyć że jest przegrywem – niemającym wpływu.
Lepiej być przegrywem niż tępym dresem jak ty
Jedz żelki Haribo. Są zajebiste. Szczególnie misie w złotej paczce.
No bardzo to ciekawe ,skoro gość tyle pracował powinien wyrobić targety przed jebnięciem maszyny, no i nie dopilnował żeby się nie zepsuła. Co z tego że tyrał jak nie zadbał żeby wykonać plany firmy? Chujowa historyjka ,chujowy morał ,chujowa próba wyżebrania łapek w górę od przegrywów. Nie pozdrawiam.
Dokładnie. Ta jego pracowitość i poświęcanie a nie wyrobienie targetu, gdy inni spokojnie to robili, tylko jeszcze bardziej uwypukla stulejarstwo Robusia. Gościu zapieprza jak T1000 a ma się zgorsza od innych pracujących jednym palcem. To ukazuje jego niedojebanie mózgowe, zaradność na poziomie 3-latka i omega syndrom. Do tego dochodzi totalny brak organizacji pracy. Stulejarzu-autorze, tu nie chodzi aby się zajebać robotą, bo mądry człowiek pracuje mądrze, ułatwia sobie życie, planuje, organizuje i dlatego ma czas nakurwiać fejsa i spijać kawke. A debil zapieprza a i tak nic tego nie ma.
Zaiste powiadam wam,co robić należy. Ale robić sumiennie i z lubością.
Walić konia, pić whiskey i ruchać.
Kraść krokodyle, szczać do zlewu w pracy w pomieszczeniu socjalnym i nie tylko. Szczaj na podłogę wokół kibla, niech sprzątaczki jebią i czyszczą twoje odchody. Wkładaj zawsze zapałki kolegom z pracy w zamki szafki z ubraniami, i podpierdalaj im papierosy, mleko z lodówki i kawę- będziesz miał na zastawę. I nie zapominaj o cukrze. Jak postawią jakieś jogurty czy serki to też bierz. Napoje, cukierki. Ale sam nic nie noś do roboty. Niech cię dokarmiają. Ja tak robię, i stać mnie na wszystko.
Może cos w tym jest, ale na pewno nie można generalizować pojedynczych przypadków
Prawo farta: ja sie zjebie, a ty to wachasz!
Jak rozumiem rzecz dzieje się w ŁWF a „Rydan” to niejaki Juzef Byczywąs.
Jan, kurwa, Jan
To Ty nie wiesz że JB ma brata bliźniaka o imieniu Juzef?
Co ty pierdolisz…
Zapomniales dodac ze jeszcze nalezy zlewac cieplym moczem twoje wpisy. Choc mi to i moczu na nie szkoda.
Sebastiany, rydwany, cwaniaki i olewatorzy są spoko. Ty jesteś po prostu konfidentem, frajerem i przegrywem, a nie dobrym ziomkiem.
fart to po angielsku PIERD.
coś w tym jest
Jest w tym trochę racji. Jak mi na czymś nie zależy, to wyrabiam dosłownie wymagane minimum, a i tak czasem zbiorę pochwały za swoją pracę. Tak niestety jest, że ludzie którzy się starają dostają w zamian kłody pod nogi, a ci którzy wolą się trochę poopierdalać zawsze wylądują na cztery łapy. Nie wiem od czego to zależy… Moim zdaniem morał powinien być inny. To nie jest tak że chłopaki.. hehe… co mają 'głowy na karku’, mają zawsze z górki. Chodzi o to że my się nie przejmujemy. Nie traktujemy pracy jako coś ważnego, decydującego itp. Ja osobiście traktuję pracę jako coś dzięki czemu mam pieniądze, a prawdziwe życie jest po pracy. I tu taka mała rada ode mnie: nie warto się bardzo starać w pracy (szczególnie w Polsce) bo i tak każdy ma to w dupie. Dawajcie z siebie minimum, a za zarobione pieniądze spełniajcie zachcianki, bo powiedzmy sobie szczerze – jak TY się starasz to pracodawca się cieszy!… że dostanie więcej kasy. Smutna prawda. Pozdro!
Mylisz Stwórcę z szatanem. Teolog z Cb żaden
Nawet nie wiesz ile w tym racji.
RNG! Jest wszędzie.
RNG jest bogiem
tralala… przepraszam, że tak napisałem
Tak to sobie tłumacz i żyj w błędzie.