Drodzy chujowicze i chujawianki, boli mnie mieszkanie w bloku. Ot i tylko tyle. Pracuje uczciwie całe życie, owszem wybitnym człowiekiem nie jestem, nie mam biznesu przynoszącego niesamowite zyski, jestem zwykłym szarym przeciętniakiem, mieszkającym w zwykłym post prlowskim blokowisku. Ale pracuję uczciwie, na etacie, nikomu krzywdy nie robię, zawsze starałem się innym pomagać i być koleżeński, a w życiu wyznaję zasadę – nie czyń drugiemu co tobie niemiłe.
I boli mnie niesamowicie, że po powrocie z roboty nie mam świętego spokoju we własnym domu i sam już nie wiem czy ze mną jest naprawdę coś nie tak, czy zewsząd otaczają mnie sami egoiści mający zupełnie w dupsku innych.
Sąsiedzi na parterze palą, cały czas. Nie mam pojęcia co, bo smród jest niesamowity. Wprowadzili się zimą, i przez 2 miesiące jak remontowali mieszkanie na klatce były kłęby czarnego dymu. Teraz w lecie siedzą całymi godzinami na balkonie, albo palą w środku i ten dym wali oknami, i mam wrażenie, że całą powierzchnią podłogi. Z resztą praktycznie wszyscy palący sąsiedzi odpalają kiepa już w przedpokoju i w ramach dziwnie pojmowanego sąsiedzkiego koleżeństwa, pozostawiają po sobie smród na wszytskich piętrach klatki schodowej. Ale nie …okna nie wolno otworzyć! Bo zimno – w zimie ktoś wykręcił klamkę, żebyśmy czasem nie pomarzli od odrobiny „świeżego” miejskiego powietrza.
Sąsiadka na górze – babinie po 90tce nie dawno odwaliło zupełnie na starość i zaczęła dokarmiać gołąbki – na balkonie, i na parapetach okien. Chryste, gówna lecią częściej niż litry wody gdy podlewa kwiatki. To już moglaby ciepnąć im ten chleb na trawnik oknem (biorąc przykład z innych jakże kulturalnych sąsiadów, którym to zdarzyło się razem z zapleśniałym chlebem wyjebać cały kubeł śmieci przez okno).
Ogólnie poza głuchotą, jej obecność na przestrzeni ostatnich 20 lat nie dawała się we znaki. Ale od jakiegoś roku zajmuje się na starość swoim patologicznym 60letnim syńciem (w młodości typ okradł jej mieszkanie, wynosił futra balkonem, i nie raz zdarzyło mu się rzygnąć oknem bo do łazienki miał za daleko). Mniejsza, gość chyba nie chodzi i ma problemy z nerami, a kobiecina wynosi wiadra kilka razy w nocy. Z resztą tam chyba nikt nie śpi, drzwi do łazienki skrzypią kilka razy na godzinę. Babka jest głucha jak pień, więc chłop drze się do niej (nieprzebierając w słowach, ale te wszystkie kurwy wyrażające jego niezadowolonie to z czystej przyzwoitości mógłby sobie darować). W dodatku nie pierwszy raz obudził mnie, w okolicach 2 czy 3 w nocy warkot szurającego stołu, przesuwanego po podłodze (z całym inwentarzem a jakże) wzdłuż całego pokoju.
Na dokładkę, z racji mieszkania narożnego dodam młodocianych wandali łojących piłką w blok (nie, nie małe 5-8 letnie biedne dzieci, które nie mają się gdzie pobawić piłką) a największą radochę sprawia im trafienie w rynne, tudzież metalową kratę osłaniającą okna w piwnicy. Wszystko okraszane bogatą podwórkową łaciną. I może jeszcze kilku sąsiadów lubiących od czasu do czasu obalić butlę w towarzystwie stałego repertuaru disco polo na fulla, gdy grażyna ma na nocną zmianę do roboty.
Bo to Polska mieszkam w Poooolsce
popopopopopopo Polska
Kradnij krokodyle, pij whiskey, szczaj do zlewu w socjalnym. Mnie stać na wszystko. Ty…, wal konia. Widzę, że tak robita, bo gdzie kobita? Elo stuleje, ja se whiskey chleje, później wchodzę w kobite, jak już jest wypite. Co? Mi zazdrościta, bo konia walita? Nie stać was na whiskey, zbieraj w lesie syski.
Widzę, że chujnia jak zawsze w formie… Weźcie wymyślcie coś nowego to jest serio nudne xD za 1 czy 2 razem aż dałam lajka. Ależ ileż można to samo wklejać
Serio takie rzeczy sie dzieją po blokach? U mnie spokój jest jedynie bachory latem ryja podrą.
Co do palących sąsiadów na balkonie. Mam dokładnie taki sam problem. Piętro niżej, taka stara torba wychodzi zajarać sobie fajkę skręconą z ruskiego tytoniu i śmierdzi ludziom w całym bloku. Wtedy zazwyczaj wychodzę i ja, ustawiam się centralnie nad jej głową i spluwam porządną charchą na jej fajkę.Pozdrawiam, jestem kobietą.
Brzmi wybornie ale obawialabym sie porządnej sasiedzkiej wojny za to 😀
Czekam na komentarz gdybyś zarabiał 17 tyś netto to mieszkalbyś w willi za 2 bańki w dzielnicy prawników i lekarzy.
Pisałem już kiedyś: nie wywołuj gówna z lasu.
Młodociani wandale XD straszne naprawdę…
Wyprowadź się albo idź na wojnę z sąsiadami ,takie to trudne dla dorosłego faceta?
Jak spotkasz jakiegoś trudnego sąsiada na klatce to najpierw go opierdalasz jak będzie pyskował sprzedaj mu parę liści , zrób kilka donosów albo obsmaruj gównem drzwi czy coś. Buractwo trzeba tępić buractwem.
Gość ma iść na udry z całym blokiem i okolicznymi bachorami? Nie każdy ma dużo kasy zeby kupić mieszkanie gdzieś indziej. A sprzedaż mieszkania w patobloku latwa nie będzie.
Jeżeli ktoś jest typowym januszem to właśnie ty. Stary kawaler mieszkający z mamusią. Zakała społeczeństwa. Założę się o milion że jedyna kobieta jaką dotknąłeś to twoja matka.
Gość dobrze mówi, ale to do takich jak ty nie trafia. I nie zakładaj się lepiej o milion, bo milion zobaczysz jak świnia niebo. Już się powstrzymam od dywagacji jakich to „kobiet” ty mogłeś dotykać, troglodyto.
A kto powiedział ze autor to kawaler i mieszka z matką? XD ty?
wszystko dlatego ze nie nosisz rekawkow. kup sobie
takie:
Znam to, mam podobnie. Wyjścia nie ma niestety. Szukaj innego mieszkania, albo się przyzwyczaj. W upale okna zamknięte, bo śmierdzi najtańszymi fajami. Imprezy do północy. 5:30 z rana remont koniecznie z wiertarką… Ludzie to chuje, nie myślą o innych. Taka natura. Chociaż Ty pozostań normalny. Pzdr. dla autora.
Wszystko ma swoje uroki. Nawet betonowe bloki.
A prawda jest taka że większość ludzi to niewychowane bydło które myśli tylko o sobie. W każdym bloku jest podobnie, zawsze znajdzie się jakaś patologia. Często udają porządnych i normalnych, a odwalają takie numery że hej.
U mnie na przykład sąsiad na de mną puszczał psa na balkon żeby się wysikał bo mu się wychodzić nie chciało z nim na dwór.
Wszystko leciało na mój balkon. Zwróciłem uwagę raz, to powiedział że już tak nie będzie robił, ale oczywiście dalej to samo, poszedłem mu zwrócić uwagę to zaczął palić Jana że on kwiatki tylko podlewa:)
Kolejnym razem znów to samo mu mówię to się wściekł i powiedział żeby się od jego psa odczepić. Nie dało się nic zrobić, nic. Musiałem się przyzwyczaić że psie szczochy lecą na mój balkon przynajmniej raz dziennie.
Dziwne tylko jest to że jak pies jego w końcu zdechł to już nic z balkonu nie leci. Czyli co? Kwiatków już nie podlewa?
Dobrze że nie wyrzucił psa balkonem jak mu zdechł….
Siemasz kolego, mam nadzieję, że jeszcze odczytasz mój wpis. Całkowicie Cię rozumiem, mam podobnie, a nawet gorzej. Poczytaj sobie moją chujnię „Blok wariatów”, kiedyś pisałem. Mieszkanie w bloku to hardcore, i niestety nie wygrasz z buractwem i cebulactwem. Ja walczyłem długo, próbowałem zwracać uwagę, robić awantury sąsiadom za ich debilizm, próbowałem i prośbą i groźbą. Niestety zachowanie ludzi nie wynika z tego że nie byli świadomi, czy z tego że niechcący. Oni po prostu tacy są, i dla jakiegoś typa jak ja się nie zmienią. Także jedyna droga to policja i sądy, pomocniczo technologia (można awantury, imprezy, wrzaski itd. nagrywać). Tylko jest jedno ale… KTO MA NA TO CZAS i nerwy? Ja nie. Jestem zajętym człowiekiem, zabiegany (jak większość teraz) i nie mam siły i ochoty na sąsiedzkie wojny, łażenie po sądach i tak dalej. W tym roku podjęliśmy decyzję z żoną że sprzedajemy nasz mieszkanie które tak kiedyś robiliśmy. Tutaj się nie da żyć już. Więc „dajemy strzałkę”. Szkoda. Kupca już mamy, dał zadatek. Także klamka zapadła. Nowe mieszkanie mamy już nakręcone, będziemy wynajmować, większe, ładniejsze, ale wynajęte (od znajomego). Z czasem będziemy szukać czegoś dla siebie. Tamto mieszkanie powinno być znacznie lepsze, bo będziemy mieli 2 sąsiadów (góra dół) a nie 8 jak teraz (góra dół, boki, ukosy). No i jest w starym budownictwie, ładna kamienica, ściany nie mają 15 cm tylko kurcze 50 cm grubości. Jak będzie zobaczymy, ale stwierdziłem że jak zostanę dłużej w tym kurwidole to oszaleję, więc wolę się z żoną i z dziećmi nawet wyprowadzać co dwa lata w nowe miejsce na wynajmie niż się dalej męczyć. Zresztą mam znajomych (szczególnie za granicą ale w Poslce też) co już po 20 lat i więcej żyją na wynajmach i jakoś nie narzekają a w niektórych aspektach nawet chwalą. Przy zmianie pracy można szybko się przenieść. Jak się wprowadzi patologia można szybko spierdolić. Są minusy, ale są też plusy. Mój przyjaciel mi powiedział: jak coś jest źle, to trzeba to zmieniać, a nie w tym tkwić i narzekać. I miał rację. Dlatego robię jak robię. Kolego, nie wiem jak bardzo Ci przeszkadza buractwo wokół, ale jak możesz zmienić – to zmień to. Szkoda życia i zdrowia na siedzenie wśród patologii. Tak nas w Polsce jakoś wychowali, że kuźwa trzeba siedzieć i pracować w jednym miejscu całe życie. Pozdrawiam Cię i łączę się w chujni.
Gdybys zarabiał 1800zł netto, jak ja, wiedziałbyś, że własne mieszkanie (nawet w takim bloku i z takimi sąsiadami) jest marzeniem 75% młodych ludzi. Nie pasuje Ci patałachu? Wyprowadź się na wieś.”
PS. nie będzie PS’a,
Pozdrawiam, Faponafide Matiz.
Dupe sobie zapełnij cioto!!!
Ty chłopcze zamiast marzyć o złotych pałacach, ciesz się że wogole masz gdzie mieszkać, bo dzieci w Afryce i nie tylko nie mają tyle szczęścia i umierają na ulicach!