Boli mnie zachowanie mamuś na placach zabaw. Bo to w większości one a nie ojcowie są pizdowate akurat w tym wypadku. Syn ma 2 lata i bardzo lubi bawić się z innymi dziećmi, niekoniecznie własnymi zabawkami. Jest mały i nie rozumie, że nie należy zabierać zabawek innym dzieciom. Za każdym razem wyje rozdzierajaco kiedy to nie dziecko a mamunia zabiera od niego swoje rzeczy, mówiąc (hit roku ostatnio): „Mój Franio/Józio/Sruzio ma bardzo silne poczucie swojej własności” czy coś w tym sensie. Co stoi na przeszkodzie, że dzieci nie mogą bawić się wspólnie? Czy tylko dla mnie jest to oczywiste jak konstrucja chuja? Powiem wam jedno paniusie – wielki, masajski chuj wam w oko.
38
7
Co za zjebuski.
kij im w oko
Niech nie zabiera. Mi tez zabierali zabawki i zobacz na jakiego niedojeba wyrosłem. Mesio
a jak ktos ma lepszy telefon na ulicy od ciebie,to tez powies zeby ci dal bo ty nie masz?
No sorry, ale trzeba było wpajać bachorowi od pierwszych miesięcy życia ” nie twoje- nie ruszaj!”. Jasna i przejrzysta komenda, na którą dzieciak reaguje jak pies pawłowa. Nikt nie ma najmniejszego nawet obowiązku użyczania mu do użytkowania swojej własności, która pochodzi z pracy rak, bądź umysłów rodziców. Teraz rozpuszczony bachor będzie wył za zabawkami, a w przyszłości co? Spuści Ci ostry wpierdol, bo mu nie użyczysz samochodu?
Starzy w tych czasach to cholerne, miękkie dupy. Szlag by ich i te wszystkie rozpuszczone bękarty.
Jeszcze jedno, dziecko w takim wieku doskonale rozumie pojęcie moje- czyjeś. Moje też ma 2 lata i od początku było tak układane i miało wpajany szacunek do cudzej wlasnosci. Dziś nie tknie cudzych zabawek i nie rzuca się jak upośledzony na podłogę w sklepie z zabawkami. Przechodzi niewzruszony między półkami.
Ma dwa lata chyba nie jest opóźniony w rozwoju? Możesz z powodzeniem zacząć go uczyć, że nie powinno się innym zabierać ich zabawek. No chyba że jest bezstresowo wychowanym cudem wszechświata.