Nic mnie od dłuższego czasu szczerze nie cieszy, nie pasjonuje, nie inspiruje, nie daje kopa by dalej chcieć żyć. Znów tworzę kolejną po „moja osobista beznadzieja”, i „gniję za życia w swojej rutynie” mniej wulgarnym językiem napisaną chujnię. Rok za rokiem wypalam się z resztek pozytywnego nastawienia do rzeczywistości w jakiej przyszło mi rywalizować o swój byt. Nie pamiętam kiedy bez wymuszenia, jak dawniej z dziecinną i niewinną szczerością z czegoś się śmiałem. Większość aspektów dorosłego życia w społeczeństwie zdają mi się miałkie, bezcelowe i w dłuższej perspektywie czasu nie warte wysiłku łącznie z zarabianiem pieniędzy, zatracaniem się w konsumpcjonizmie, kontynuacją swojego hobby czy szukaniem drugiej połówki i zakładaniem rodziny. Wszelkie cele na tym kawałku gleby na jakie mnie stać i do jakich mógłbym dążyć uważam za typowe „zapchaj dziurę” w swoim umyśle, za próby przechytrzenia i ominięcia najistotniejszych egzystencjalnych pytań lub za zwyczajne odraczanie w czasie nieuniknionego dla każdego z nas wyroku. Uważam, iż dobre rzeczy w moim życiu które jeszcze trzymają mnie w pionie i dają pocieszenie nie kompensują tych bolesnych, przykrych, rutynowych i znudzonych.
Zwykły „rachunek zysków i strat”, zwykła kalkulacja na plus i minus mojej nędznej egzystencji daje mi spory wynik ujemny. W zasadzie od poniedziałku do piątku nie odczuwam większej przyjemności z życia niż sen, kąpiel czy dobry posiłek. Gdy zaś nadchodzi weekend jedynie sobotnie popołudnie i wieczór pozwalają mi odciąć się od przykrych myśli i codziennych obowiązków. Niedziela jest już dniem ponurej zadumy nad kroczącą z godziny na godzinę perspektywą kolejnego poniedziałkowego odgrywania swojego teatrzyku życia – marnej tragikomedii. Codziennie nachodzą mnie myśli czy życie takie jakie wiodłem, wiodę i perspektywy z nim związane jest warte kontynuacji. Sporą częścią mojego pesymistycznego usposobienia jest obraz otaczających mnie ludzi na których patrzę z politowaniem i smutkiem. Często pracowici i usilnie szukający swojego miejsca na ziemi – swojej oazy szczęścia, lecz zewsząd podzieleni i skłóceni – od polityki po religie skonfliktowani i naszczuci przeciwko sobie. Zindoktrynowani, wrzuceni od samych narodzin w utarte, powielające się co pokolenia schematy „poprawnego społecznie” życia, z kultem pieniądza i swojego dobrostanu na czele.
Żuki gnojarze codziennie na świecie toczą swoje gówniane kulki pod górę z ziemi czy piasku. I analogicznie do ludzi kilku ją wtoczy i znajdzie swoją przystań szczęścia – odniesie sukces w życiu czy to rodzinnym czy zawodowym i będą spełnieni. Sporo osób z tą kulką łajna się sturla – straci majątek, partnera w związku, zdrowie. Część ugrzęźnie i nie ruszy dalej – popadnie w marazm, wypalenie, nałóg lub utknie w nie satysfakcjonującej pracy. Jeszcze inni nie będą w stanie znaleźć budulca by ową kulkę w ogóle ulepić – czyli apatia lub samobójstwo związana z niemożnością odnalezienia życiowych celów i pragnień. Tak w dużym skrócie i uproszczeniu widzę ludzkie życie – jako niesprawiedliwą batalie o szczęście w której często decydującymi czynnikami powodzenia jest miejsce urodzenia czy niezależnie od nas nabyte od urodzenia predyspozycje warunkujące odnalezienie się w tym życiowym kotle. Determinanty niezależne od jednostek które w dużej mierze niesprawiedliwie i po omacku rozdają karty w brutalnej grze zwanej życiem.
Kwitując to cytatem; „życie to takie czary-mary, rzadziej czary, częściej mary”.
Niestety, ale tak odbieram otaczającą mnie rzeczywistość. Tracąc dziecinną naiwność i będąc wrzuconym w dorosłe życie, ściągnięto mnie do parteru. Połamano różowe okulary przez które widziałem siebie czerpiącego szczęście garściami . Zrozumienie rzeczywistości nabywane wraz z czasem utrwaliło mi bezwzględny obraz opisany powyżej. Nie mam złudzeń – lepiej już nie będzie, co najwyżej tak samo. Cwaniactwo, manipulacja, krętactwo, dwulicowość, chamstwo, arogancja, nepotyzm, wyzysk, cierpienie, bieda, głód, choroby, znieczulica, fałsz, przemoc, płacz, czy śmierć to składowe egzystencji z którymi wielu ludzi zdołało się pogodzić i traktować za oczywisty obraz rzeczywistości. Dla mnie jest to rzeczywistość nie do zaakceptowania którą jestem zmuszony akceptować choć nie mam pojęcia z jakich powodów zostałem do niej wrzucony. Dlatego kończąc swój lament utożsamiam się z cytatem; „Szanuję dezerterów i solidaryzuję się z przymusowo zrekrutowanymi”.
Przybijająca rzeczywistość
2018-11-18 11:07155
12
Trochę długie nie czytalem nawet jednej czwartej ,ale jest plus bo widać, że jesteś w temacie. Zjaraj bata to będziesz się śmiać jak chuj o ile nie dostaniesz schizy, ale pamietaj, że to tymczasowe. Bat przestanie działać i znowu pograzysz się w swojej chujni.
Idą dwa penisy przez drogę.
– Ale mi gorąco – mówi jeden
– No to podwiń se golfik – odpowiada drugi
Ja właśnie siedzę i patrzę w okno i się zastanawiam, czy coś jeszcze sprawia mi przyjemność? Nawet pracy nie mam. wyzywają mnie od leni, ale prawda jest taka, że się boję ludzi. Jestem introwertykiem, rozmowy kwalifikacyjne to dla mnie prawdziwy koszmar. nie wiem, co mówić, jak się zachować, gdzie patrzeć i robię z siebie durnia. Tyle rzeczy chciałem osiągnąć, poznać kogoś, a tu dupa. I to moja własna. Pozdrawiam i idę, bo serial się zaczyna…!
Matko powinienes/as zostać pisarzem. Opisałeś to, co po cichu każdy z nas wie, ale odgrywa różne żałosne maski, a za zamkniętymi drzwiami wyje w poduszke. Napisałeś tak jakbyś czytał w moich myślach. Osobiście należę do 3-ciej grupy gnojarka, jak narazie nie posiadam budulca na ulepienie czegokolwiek. Brak sensu, nędzna rutyna, ciągle wykonywanie tych samych idiotyzmow, a wszystko po to żeby pójść do piachu. Stres co zżera cię od srodka, wstyd co zabija resztki godności, gniew co niszczy iskrę radości, strach co niepozwoli ci na krok do przodu itd. Wszystko to chujnia nad chujniami. Ps. Ile masz lat jeśli można wiedzieć? wydajesz się dojrzałą osoba z bagażem doświadczeń. Chętnie tu poklikam jeśli chcesz, bo tak samo myślę o życiu na tym padole. Pozdrawiam!
A teraz skończ pierdolić, wstań, otrzep się z kurzu i stań do walki. Lepiej próbować niż się poddać. I tak umrzemy, kwestia tylko taka czy na własnych, niewymuszonych warunkach.
Tu Arktos. Chętnie bym się bawił, ale u mnie w moim lodowym pałacu nie ma prądu. Masz może jakąś niezależną od prądu konsolkę?
Akktosie, znajdę ci konsolkę ale musisz poczekać , dobrze ?
Dobrze, Ja Arktos – poczekam jedząc swoje ulubione lody, które mój służący pingwin Jakub mi robi.
Chwała Lodolandii 😀
Tu Arktos, władca lodowego królestwa. Mój lodowy podmuch jest tak mocny, że w sekundę byś był zamrożony w kostkę lodu.
Piękna i ujmująca hujnia, jakiej nie było tu od dobrego roku. Niby wszystko wiemy, ale dalej się ludzimy po czym mając 30,40,50 i więcej lat robiąc rachunek zysków i strat dochodzimy do strasznych wniosków… Chociażby w kwestii tego jebanego i prymitywnego sexu. Gdyby człowiek wykorzystał wszystkie okazje jakie miał na wyjebanie tych wszystkich dup, a z ilu skorzystał.. Ile miał szans i które z nich wykorzystał również w innych dziedzinach i aspektach życia… Smutne i swoją drogą tragiczne wnioski można wyciągnąć.
Ja wiem czy bym tak wykorzystał… jakbym wykorzystał wszystkie okazje to bym najprawdopodobniej w liceum wpadł i od szczeniaka musiał zapierdalać całe życie w chujowej robocie za chujowe pieniądze na żonę i dzieciaka mimo że wcale tego nigdy nie chciałem ani nie chcę i mam to w dupie. Teraz bym się męczył i krzywdził wszystkich dookoła z frustracji.
Masz depreche!!!!!
Do tego od kradnięcia krokodyli – zmień natychmiast płytę.
A tp kurwa zonk. Nie ma wpisu o krokodylach….
zrób sobie test na osobowość pewnie jesteś INTP, INTJ, INFP albo INFP. Każdy z nich to góra 3% ludzi. To myśliciele i wrażliwcy większość ludzi to ekstrawertycy którzy szukają atencji i mają niski iloraz inteligencji. Takim jest najlepiej.
Taku takeuczi zepsuł skok i japonia zajęła gorsze miejsce w wiśle 🙁
Wal konia, pij whiskey i ruchaj, kradnij krokodyle, szczaj do zlewu w pracy w pomieszczeniu socjalnym, wkładaj zapałki kolegom z pracy w szafki z ubraniami i podpierdalaj im papierosy, mleko z lodówki i kawę. I nie zapominaj o cukrze. Jak postawią jakieś jogurty czy serki to też bierz. Napoje, cukierki. Ale sam nic nie noś do roboty. Niech cię dokarmiają. Ja tak robię, i stać mnie na wszystko. Mnie stać na wszystko. Ty…, wal konia. Widzę, że tak robita, bo gdzie kobita? Elo stuleje, ja se whiskey chleje, później wchodzę w kobite, jak już jest wypite. Co? Mi zazdrościta, bo konia walita? Nie stać was na whiskey, zbieraj w lesie syski.
To idź się zajebać. Będzie więcej miejsca.
Tylko dobra guma i solidne gumowanie na komisariacie czynią cuda. Musisz poznać smak gumy na milicji
Lać gumą ile wejdzie i zrobić lewatywę gumową gruszką
Przegumować całą Polskę — od morza do Tatr. Lać zimnym końcem.
Mordo zacznij grać w Tibie na serwerach 7.4 gdzie skill się liczy, to jest piękna gierka dla bobasków 2-3 latka max.
A co Ty żeś kurwa myślał? Życie to pasmo cierpień i albo będziesz walczył o siebie i coś robił ze swoim życiem szukał sensu w tym wszystkim albo będziesz jak taka pipka ktora pisze w internecie ze oo nic mi nie daje radości, nic mnie nie cieszy,po co to wszystko, smutne te zycie. I uświadom sobie ze szczęście ma wypływać z Ciebie, a nie na odwrót. Szczescia nie dostaniesz od kasy samochodu laski. Zaakceptuj siebie swoja rzeczywistosc a jesli ci cos nie pasuje w nim to to zmień. Co do miłości to śmieszna sprawa,bo zakochujemy się nie w ludziach ale w wyobrazeniach jakie mamy o nich,w tym jak jak sie MY czujemy dziekj tej drugiej osobie, dla tych kilku fajnych najmocniejszych chwil i emocji ludzie poświęcają cale swoje zycie zeniac sie, warto? No nie wiem, zyjeny dla tych kilku fajncyh chwil wiec moze i warto… Ciesz sie zyciem napierdalaj i nie rezygnuj i nigdy nie dopuszczaj takich zjebanych mysli do siebie bo pewnego dnia zdasz slbie sprawe ze masz depresje pozdro trzymaj sie
TL;TR
Zmien dilera
Papajak Watykaniak czeka aż wysłuchasz jego poruszające utwory!
Do roboty się weź jakiejkolwiek filozofie, najlepiej fizycznej to ci może pomoże. I mniej internetu oraz TV.
Po co skoro i tak się pierdolnie
Coś pięknego… Opisałeś w zasadzie mnie i moje odczucia. Aż zamarłem jak to czytałem. Jesteś niesamowity i do tego ile w Tobie wrażliwości… W takich chwilach tak mocno żałuję, że na tym portalu nie ma możliwości napisania prywatnej wiadomości do autora wpisu… Takich ludzi szukam, podobnych do mnie, którzy widzą, słyszą i czują więcej…
Pozdrawiam Cię i jakbyś zostawił jakiś namiar, to byłoby bardzo miło. Trzymaj się i pamiętaj – nie jesteś w tym sam.
dokładnie
Hej autorze, niestety mam identycznie! Choć jestem młoda, czuję się jak w jebanej pułapce i jest coraz gorzej. Same kłopoty, zero ekscytacji, tego dreszczyku pozytywnej emocji po obudzeniu się, który wcześniej był. Coś poszło nie tak w naszym przypadku. Może mamy depresję? Sama już niewiem. Jak masz ochotę pogadać, to pisz tu albo daj numer telefonu, chętnie z tobą poklikam.
Co tu dużo mówić. Jesteśmy jak plemniory, które chcą zapłodnić komórkę jajową. Większość zginie i poniesie porażkę a tylko jeden osiągnie swój cel. Jest na tyle silny by dokonać przedłużenia gatunku. Drugi etap selekcji to to że tylko niewielka grupa społeczeństwa ma wszystko co potrzebne do satysfakcjonującego życia czyli wysokie zarobki, super atrakcyjne babki, władze, piękne samochody, zdrowie. Życie to dżungla. Tylko najsilniejsi przetrwają i mogą w pełni czerpać przyjemnośc i pić nektar i jeść ambrozję.