Kilka lat temu kupiłem mieszkanie. Oczywiście jak to w Cebulandii – na kredyt. Co prawda pracowałem kilka lat w UK, ale wszytko co zarobiłem ostatecznie się rozeszło. Część przetańczyłem, część nieudane inwestycje, część na różne wyjazdy do dalekich krajów, no i część na wkład własny na mieszkanie. Ale do rzeczy – kupiłem mieszkanie bo się ożeniłem i pojawiło się dziecko, więc myślę sobie, kupię. Szybko się okazało, że mieszkanie to błąd. Sąsiedzi to same pijaczki, drący japę po nocach, słuchający muzy 24h, mający w dupie wszystko! Przez jakiś czas próbowałem się przyzwyczaić (nie da się), potem próbowałem rozmawiać (obrażeni), potem walczyć (policja nic nie może). No i tak jakoś minęło 5 lat. Spostrzegłem w końcu, że przez moje zjebane sąsiedztwo, jestem wyczerpany nerwowo, moja żona również. Poświęciłem jedną noc na przemyślenia (zresztą i tak się spać nie dało bo akurat pode mną libacja), i stwierdziłem że pierdolę to mieszkanie. Sprzedaję je w pizdu, wolę mieszkać w wynajętym niż w tym gównie. Najpierw załatwiłem sobie nowe lokum. Co prawda też mieszkanie ale w kamienicy gdzie ściany mają po prawie pół metra grubości, poza tym to mieszkanie po moim przyjacielu, więc wiem że sąsiedztwo na poziomie. Następnie sprzedałem swoją norę, poszła o dziwo w 2 dni i nawet gość się nie targował. I tu zaczyna się to co mnie wkurwia: niemal wszyscy, rodzina, znajomi itd. potępiają mnie jaki to pojebany ruch zrobiłem. Że jak to! Przecież już 5 lat kredyt spłacałem, że już tylko 20 lat i byłoby MOJE. A tak to na wynajętym, u kogoś tak?! Że co ja najlepszego narobiłem!
Czyli logika jest taka, że masz w patologii siedzieć 20 lat jeszcze, zniszczyć sobie zdrowie i nerwy, żeby nora była za jakiś czas MOJA. Moja córka ma oglądać dalej sąsiada biegającego w majtkach po klatce w pijackim delirium, albo drugiego śpiącego na wycieraczce bo żona go nie wpuściła. Ja i żona mamy dalej nie przesypiać połowy nocy w roku (przez te 5 lat postarzeliśmy się od niewyspania o jakieś 15 lat), bo jaśnie państwo się bawią! Ale chuuuuuuuj. Najważniejsze że mieszkanie w 2038 roku będzie moje. Pomijam fakt, że mieszkanie kosztowało 300 tyś a kredytu spłacilibyśmy 550 tyś.
Z takim myśleniem spotkałem się tylko w Polsce. W UK 3/4 ludzi mieszka w wynajętych mieszkaniach czy domkach i nikomu to nie przeszkadza, ani nie czuje się gorszy. Ponadto masz możliwość szybkiej przeprowadzki jak ci się nie podoba, albo jak zmieniasz pracę. Ja wam powiem, że już nigdy nie kupię mieszkania. Albo będzie mnie stać na budowę małego domu, albo do śmierci w wynajętym. Jebać to. Dziękuję za uwagę.
Szanuję. Większość ludzi nie ma odwagi nawet na rozmowę z sąsiadem, co dopiero zadzwonić na policję. Dobrą decyzję podjąłeś, zdrowie i spokój rodziny najważniejsze.
rozmowa gówno daje
Temat znam z autopsji i byłem w takim samym stanie. Z tym że u mnie był jeden idiota niereformowalny. Facet 40 lat a normalnie idiota że szkoda gadać. Postanowiliśmy z żoną, że idziemy z nim na całego na wojnę, a jak to nic nie poskutkuje to się wyprowadzamy, nawet na wynajęte tak jak ty. Dzwoniłem na policję za każdym razem, nawet 3x na noc. Porozmawiałem z dzielnicową, zgłosiłem do spółdzielni i do centrum pomocy rodzinie. Sprawa trafiła do sądu bo odmawiał przyjęcia mandatów, albo nie otwierał drzwi. W sądzie dostał 3 tysie grzywny. Zaczął się odgrażać co to mi nie zrobi. Zgłosiłem groźby karalne. W końcu się uspokoił, czasem coś tam dla pokazania jaki ważny puści muzę na full ale na 5 minut. Także mam spokój ale ile mnie to zdrowia i nerwów kosztowało? Masakra. I powiem ci że w takim skonfliktowanym sąsiedztwie nie mieszka się fajnie.
Ale po dobroci z tym bydłem się nie da!
Pierdol somsiadów i rób swoje.
Tylko dobra guma i solidne gumowanie na komisariacie czynią cuda. Musisz poznać smak gumy na milicji. Lać gumą ile wejdzie i zrobić lewatywę gumową gruszką. Przegumować całą Polskę — od morza do Tatr. Lać zimnym końcem.
Polskie mongolskie myślenie. Nieważne, że kredyt na 30 lat, ważne, że KURŁA na SWOIM!!11 Zamieniają swój czas (i swoje życie) za klitkę w bloku, śmiech na sali.
Mały domek możesz zbudować własnymi rękami dosłownie za grosze. Za 40 tysięcy zbudujesz drewniany dom z własną studnią i panelami słonecznymi, pełna niezależność. Powodzenia.
niebezpiecznie przed bandytami + mroźno
Piękna chujnia
To jak juz sprzedales, to chyba dalo by sie ta rudere podpalic razem z mieszkancami?
ja mam taktykę, że się wyprowadzam z wynajmowanych lokali z nadzieją, że na moje miejsce wprowadzi się jakieś bydło do bydła XD
Ale czym się przejmujesz? Kto nie miał do czynienia z patusami w sąsiedztwie, ten nie zrozumie. Niech sobie gadają. Dobrze zrobiłeś i była to zresztą jedyna słuszna decyzja w tej sytuacji. Będziesz miał na dom, to kupisz/postawisz, a może kupisz jeszcze mieszkanie, tylko w normalnym otoczeniu, nie ma sensu się zarzekać, że nie. Niestety wynajem w Polsce to masakra i ceny wzięte prosto z dupy. Często z opłatami wychodzi tyle co za kredyt plus czynsz. Myślę też, że są psychologiczne powody dla których lepiej mieć coś swojego, a nie żyć w przestrzeni, której nie warto zmieniać, ani się do niej przyzwyczajać. I nie oszukujmy się, w Anglii, czy w USA, Niemczech, czy gdzie tam, ten kogo stać też kupuje, a wynajmuje tylko w przejściowym okresie życia. Ludzi coraz rzadziej (szczególnie w Polsce) stać na kupno, a praca jest coraz mniej stabilna, więc pierdoli im się jakieś farmazony o mobilności i cudowności życia na walizkach, a to nie do końca tak.
Wszystko ma swoje + i –
Nie zgadzam się bo jakbyś miał swoje mieszkanie w normalnym bloku wokół normalnych ludzi to inaczej byś to widział.
W UK ludzie wynajmują mieszkania i płaca wysokie czynsze ciapatym za nory co podostawali mieszkania za darmo na każda z żon i inne machlojki. Wiem co mowie. Potem te mieszkania wykupili za bezcen i płać czlowieku takim cwanym chacharom. Fajne apartament (tzw) tez należą do ciapatych ( z reszta co za różnica do kogo ) ważne ze płacisz krocie za wynajem. Ze nie wspomnę o kosztach agencji.
W uk tez ludzie spłacają kredyty masakrycznie wysokie, bo Anglicy ni potrafią oszczędzać ani cwaniakować. Wola przepić kase i bawić się na Ibizie dlatego większość wynajmuje bo ich nie stać na wkład własny. Fakt!
W Polsce tez, lepiej na swoim ( w normalnym sąsiedztwie) niż spłacać komuś kredyt, albo użerać się ze zjebem właścicielem w końcu to tez Janusze byznesu.
Ale fortuna kołem się toczy, dziś wynajmujesz jutro może kupisz własne – czego ci i wszyskim tu doświadczonym przez los z całego serca życzę.
I najważniejsze po jakiego **WÓJA zwierzasz się ludziom (nawet rodzinie) o swoich planach i zamiarach. Wiadomo ze zawsze będą się czepiać i pierdolic swoje. Nigdy, przenigdy nie można ludziom opowiadać o swoich planach, marzeniach itd. Choćby nie wiem co!
Ch ** im wszystkim w d***
Dobrze prawisz kolego, tylko ta fortuna kołem się toczy… Chyba kałem… Tak pierdolą deweloperzy co chcą cię wjebać w spłacanie przez 30 lat. Może pana sytuacja za chwilę się poprawi na tyle…. chuja się poprawi…
A Ty kurwa nie widziałeś gdzie zamierzasz kupić mieszkanie? Ja kiedyś omal nie wynajalem mieszkania na Gibalskiego na Woli (Wawa jakby ktoś coś, nie wiedziałem co to za okolica będąc nowym słojem) i jak poczułem z daleka unoszący się odór szczyn oraz alkoholu to wyjebałem stamtąd bez oglądania mieszkania.
Dokładnie też tak uważam.
Polaki dały się wmanewrować w lichwę, że aż sami starozakonni się zdziwili, że tak to łatwo poszło, jeszcze sami zagryzą swojego, który nie spłaca! To już zidiociałe społeczeństwa zachodu nie są takie głupie i właśnie robią run na banki, bo co mądrzejszy gimnazjalista widzi, że te pieniądze i tak zostały stworzone z powietrza na dyskach kompów. A Polaczek spłaca i przepierdala swoje życie, w trakcie którego mógłby wywalczyć sobie wolność i respekt. W wieku lat 60 mafia medyczna go naświetli na raka i zdeponuje pół metra pod ziemią. Tak nisko upadła świadomość osobników zamieszkujących atomową strefę zgniotu pomiędzy Odrą, a Bugiem.
Jeszcze tylko 20 lat spłacania hahaha.
Tak to kurwa jest jak ktoś nie zna się na procentach – poza na butelkach.