Dorabianie filozofii do tego, gdzie się mieszka

Tendencja do doszukiwania się czegoś tam, gdzie nie ma nic, jest wiecznie żywa. Jej przejawem jest choćby powielanie mitów na temat życia w niektórych miastach. Że w Warszawie to taki klimat, w Krakowie całkiem inna bajka, a Trójmiasto to już w ogóle – „kto się tu nie urodził, nie zrozumie”… Tymczasem prawdą jest, że w każdym mieście żyje ta sama banda zaślepionych mediami, dewocją, pieniędzmi czy wódką szarych ludzi. Okej, w Krakowie stoją prawdziwe zabytki, mówi się „na pole” i udźwięcznia świszczące końcówki wyrazów, a w Warszawie starówka pochodzi z lat 50. XX w. i mówi się „na dwór”. I to zasadniczo tyle w kwestii różnic. Fascynujące jest, że wciąż tak wielu nie zdaje sobie sprawy z tego, że ani Kraków nie jest tylko do kontemplacji i pozowania na bohemę, ani Warszawa tylko do pracy do późna w korporacji w szklanym wieżowcu. Normalny człowiek, który urodził się i żyje w Warszawie, nie obnosi się z tym i nie czuje klimatów warszawskich, bo czegoś takiego nie ma. Czuje się klimat tego, co samemu tworzy się dookoła siebie. Sam fakt tego, że ktoś usadził tyłek w tym, a nie innym miejscu nie jest żadnym osiągnięciem. Manifestowanie więc swojej warszawskości czy krakowskości i budowanie poczucia swojej wartości i wyższości nad innymi w oparciu o to, gdzie się zamieszkało, wykracza poza wszelkie granice absurdu.

64
4

Komentarze do "Dorabianie filozofii do tego, gdzie się mieszka"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Z zamieszkaniem obnoszą się tylko najezdne słoiki. Jak ktoś ma dziadków tam gdzie mieszka to go to nie rusza bo to jest normalne.
    b2.

    1

    2
    Odpowiedz
    1. Różnie z tym jest. ..Ja mam szacun do człowieka jak mówi że jest np. z Wąchocka ( bo dlaczego w Wąchocku nie mogliby się rodzić spoko ludzie?), a nie mam go gdy laska prawi że od 1996 roku stała się rodowitą lublinianką a urodziła się w 1980 🙂 czego raz byłem świadkiem. Nie mam szacunu bo wypieranie się własnego pochodzenia to wycieranie butem twarzy własnych rodziców.
      Z tego gdzie się urodziliśmy i wychowaliśmy powinniśmy być dumni. Bo jeśli to było zasrane miejsce którego trzeba się wstydzić to i my pochodzimy z szamba i szmbo reprezentujemy Tej filozofii się nie dorabia. Ona istnieje.

      2

      0
      Odpowiedz
  3. Jesteśmy z tamtej strony Wisły z naprzeciwka, gdy nam na wódkę brak lubimy popić piwka, weź grubie lagie i chodź na Pragie, każda na wagie, ma to co wisz. Felek Zdankiewicz był chłopak morowy, przyjechał na urlop sześciotygodniowy, sialala sialalal sia. Tak z nią flyrtował, aż przebrał miarę, skradł jej całusa, ona mu zegarek. I posłuchali ojca synowie, każdy ma cele lecz w Mokotowie… A Ty pierdolisz, że nie ma klimatu… Moje miasto szemrane Warszawa —_—

    2

    2
    Odpowiedz
  4. „filozofję” dorabia się teraz do wszystkiego.ludzie są napuszeni poczuciem spełniania misji przy najprostszych zadaniach.nie mają pokory i szacunku dla innych osób a media podbijają te klimaty pokazując pojebane wzorce zamiast kształtować dobre zachowania. świat jest złyyyy.

    4

    0
    Odpowiedz
  5. A najlepiej to jest być małomiasteczkowym. Poważnie 🙂 Uwielbiam miny znajomych jak opowiadają, że płacą tyle i tyle za czynsz albo kredyt na 40m w Krakowie/Warszawie/Poznaniu, a ja mieszkam 30 minut od Poznania, w małym mieście i siedzę w swoim 200m domku na własnej ziemi za połowę tej kwoty mając właściwie dostęp do tych samych dóbr :’D

    0

    0
    Odpowiedz