Fajnie jest sie na chwile zatrzymać i pomyśleć.
Bo fajnie jest coś robić z głową. Fajnie potem zaobserwować gdzie sie doszło.
I tak sobie teraz tu jestem z gorączką bo wyszedłem na dwór na 5 minut z psem na ten zjebany wiatr.
I sobie myśle.
Gdybym przecież walnął witaminy czy założył bluze to bym nie miał gorączki.
To jest kurwa moja wina, zjebałem. Ale na pewno tego nie zaakceptuje, jak niby ja mógłbym coś zjebać. Nie będe sie teraz do końca tygodnia opierdalał w łóżku bo gdzieś tam w alternatywnym świecie jest drugi ja który nazwie mnie ciotą.
Wstane kurwa, wale trening i opierdalam diete. Jakiś ból głowy to stan umysłu a ibuprom jest dla epów.
Tylko nawet jak to zrobie to w alternatywnym świecie jest jeszcze trzeci ja który nazwie mnie ciotą. I ten alternatywny ja to na przykład rozumie, że zamiast marnować czas na pisanie tego, czy robienie czegoś innego nieznacznego to można położyć sie spać szybciej i wstać szybciej.
Po prostu zawsze jest jakiś alternatywny ja dla którego jestem ciotą bo zawsze można zrobić coś lepiej.
I jest jeszcze ostatni alternatywny ja. Neo ja, który nie nazwie mnie ciotą a poda mi ręke na dowód uznania w wypadku gdy będe na jego poziomie i już każdy inny alternatywny ja będzie niżej ode mnie.
To sobie myśle. Skoro tak jest, to czemu by nie przeskoczyć na poziom Neo.
Przecież niektóre rzeczy które robie, wynikają z bycia więźniem swojego umysłu.
Skoro jestem na tyle inteligentny żeby to dostrzec to jestem na tyle inteligentny żeby to zmienić.
No, jak mówie Neo to już każdy by miał jakiś pomysł.
No ja na przykład mam taki pomysł, że każdy ma jakieś paliwo w głowie co go napędza, ludzie lubią być lubiani, zauważani, czuć sie uznani i za takie psychiczne doświadczenia chodzą na obrotach.
Ale to jest właśnie bycie więźniem umysłu.
Jak chcesz być lubiany, ktoś może cie nie lubić i masz z tym problem. Chcesz czuć sie uznany to też wiadomo jak to działa, potrzebujesz atencji, też wiadomo jak to działa.
I ja na przykład widocznie potrzebuje sobie czasami pomyśleć nad tematami na które mam odpowiedź ale robie to bo zajebiście sie tego słucha. I potrzebuje sobie też czasami napisać jakieś gówno for my own sake.
I wiadomo jak to działa.
Bo na przykład marnuje dwie godziny na napisanie czegoś czego i tak nikt nie zrozumie, za to ja już wiedziałem to co napisałem. Co więcej, mój styl pisania to wywód filozoficzny. Wiem, że tego nikt nie zrozumie. Wiem, że to wiem. Dlatego jedyny cel tego co pisze jest taki by sie czegoś nauczyć.
(Tak, to tak działa. To chyba ma nazwe.)
I tak sobie myśle, że robienie dobrze swojemu umysłowi to wcale na lepsze nie wychodzi. Neo ja napewno ma wyjebane i nie musi robić takich rzeczy jak ja bo nie jest więźniem swojego umysłu.
To w sumie konkluzja prosta. Nie robić rzeczy takich jak ja.
Być obecnym, zamiast ślepo podążać za potrzebą. (Nie mam na myśli jedynki i dwójki lmao.)
No także ja lece w ślady Neo i kończe opierdalanie sie we wszystkich kierunkach bo czas można wykorzystać zawsze lepiej.
Np. Gościu od głosów to byś skumał, że ta twoja potrzeba myślenia rozmyślania to właśnie potrzeba nasycenia psychiki, kto ci w ogóle powiedział, że to zdrowe. Wszystko o czym pisze w tekście mówi o tym, że jebać nasycanie psychiki skoro jesteś jej więźniem ;-; Mówiłem ci, że czas możesz wykorzystać lepiej to i tak napisałeś, że wolisz myśleć.
Jak widać po raz drugi wpadłem na to samo mierząc sie ze swoim problemem, i ja jakoś od razu wiem co jest zdrowsze.
Ja tam jestem kurwa rebeliantem.
Haha aż mi sie przypomniało. Kiedyś faktycznie miałem potrzebe rozmyślania, przy depresji to było. Straciłem wtedy połączenie z ciałem.
Co ma w sumie sens, jak bym był organizmem to bym w wypadku nadużywania myślenia porzucił ciało i energie którą władowałbym w ciało, władowałbym w myślenie. (Co w praktyce wyglądało by jak schorzenie, i tak było)
Ja w ogóle nie wiem. Ja jestem kurwa i byłem prodigy. Zresztą nie pierwszy raz daje komuś rozwiązanie a on robi to co mu mówie żeby nie robił.
Świat jest tak jakoś inny jak sie ma 170IQ tak, że polecałbym wam wszystkim tyle mieć, a ja już nie wchodze na tą stronke bo dla mnie personalnie to strata czasu wypisywać chujnie czy nastawiać zjebów.
Tak jak bym miał sobie przypomnieć to moje chujnie zawsze mają rozwiązanie mojej chujni.
Pamiętacie jak mówiłem „Uczenie sie poprzez pisanie”?
Bo mogłem napisać chujnie i nic z tego nie mieć a zamiast tego wykonuje krytyczną analize i dochodze do rozwiązania na podstawie tego w co wierze, że jest prawidłowe.
Uważam, że każdy może to zrobić. W sumie powyższe + troche filozofii to rozwiązanie każdego problemu.
No także ja żegnam bo nowy chapter musze rozpocząć w życiu, rozjebać system i takie tam. Na pewno będe sie świetnie bawił. Ja sie zawsze świetnie bawie bo jestem pojebany.
Chapter 1 Jestem pojebany
Chapter 2 Zabrali mnie do psychiatryka
Chapter 3 Jebali mnie dzień i noc psychotropami
Chapter 4 Wypuścili mnie na wolność
Chapter 5 Jak byłem pojebany tak nadal jestem pojebany
Chapter 6 Ni chuja nie wiem co dalej
Last chapter 7 Odpierdolta się ode mnie
T100
Przed czy, to i przed bo powinien być przecinek.
Bluzę, a nie bluze.
Zaakceptuję, a nie zaakceptuje.
Się, a nie sie.
Wstanę, a nie wstane.
Walę, a nie wale.
Dietę, a nie diete.
Przed jak również powinien być przecinek.
Zrobię, a nie zrobie.
Przed który także powinieneś postawić przecinek.
Będę, a nie będe.
Przed a także powinien być przecinek.
Dla mojego dobra, a nie for my own sake. To polskie forum, nie angielskie.
Lecę, a nie lece.
Piszę, a nie pisze.
Przed skoro powinien być przecinek.
Potrzebę, a nie potrzebe.
Jakbym i wyglądałoby piszemy razem, a nie osobno.
Daję, a nie daje.
Mówię, a nie mówie.
Przed żeby powinien być przecinek.
Wchodzę, a nie wchodze.
Tę stronkę, a nie tą stronkę.
Analizę, a nie analize.
Dochodzę, a nie dochodze.
Muszę, a nie musze.
Z poważaniem
Mec. Grammarnazi
Pierdolisz głupoty.
Nie daję tylko daje.
„Ona daje dupy”.
Ty też dajesz dupy korygując urojone w Twoim pustym, zakutym czerepie błędy.
Z Ciebie taki mecenas jak (bez przecinka tłuku jebany) z chuja trąba.