Jak w tytule, wkurwia mnie to, że śmieję się wtedy, gdy stanie się coś smutnego, bądź w sytuacji wymagającej powagi. Przykładowo jest jakiś apel i totalna cisza, a wtedy ja zaczynam tak prychać nosem przez śmiech i się na mnie patrzą, jak na debila… Oczywiście dla zmyłki udaję, że niby mam katar lub kaszel. Pamiętam kiedyś, jak poszedłem na pogrzeb ( nikt z mojej rodziny, tylko starszy Pan, mieszkaniec z mojego miasta ) i wśród płaczącej matki i innych ludzi ja… zacząłem się śmiać jak pojebany. Wiem, że ludzie niektórzy tak reagują na stres lub sytuacje nerwowe, ale to jest popierdolone. Jeszcze z czasów, gdy chodziłem do szkoły, nienawidziłem odpowiedzi ustnych, gdyż wówczas też potrafiłem wyjebać śmiechem, jakbym spalił skręta.
Atak śmiechu wtedy, gdy nie trzeba
2023-02-23 14:596
6
Wal konia, kradnij krokodyle, tyraj u Mesia na taśmie i wal do głównego zbiornika.
Autora chujni nie stać na whisky, i może co najwyżej zbierać w lesie syski. Ewentualnie jeździć bez biletu i wkładać ważne kwity do niszczarki jak nikt nie patrzy.
Rozwiązanie masz przed oczami.
Skręty.
Nie no, tak bym powiedział jak bym był sobą.
Ale psychiatra na luzie przypisze Ci lek Nuedexta który powinien Ci pomóc lepiej niż moje leki, ponieważ dzięki Nuedexta można się zatruć lub zapaść w śpiączke a nawet dostać sraczki, więc jak to dostaniesz to możesz mi troche odsprzedać.
-Testo
A czy cygara pomogą na schizę?
Ja też sie śmieje jak pojebany jak oglądam sobie pozycja 37 Polska, Live Population Count. Wtedy sąsiedzi napierdalają kijem w sufit.
-Testo
Oglądnij film „Joker”.
Może tak samo masz?