Nazwijmy to szkołą.
Szkołą życia.
Jedna szkoła twierdzi, że modlitwy pomogą rozwiązywać problemy, i że modlitwy wystarczą.
Druga szkoła twierdzi, że modlitwy same nie wystarczą, lecz trzeba jeszcze samemu coś zrobić…
A moja szkoła życia udowodniła mi, że jeśli coś chce mieć muszę sam sobie to wypracować (i to najczęściej finansowo).
Dajcie znać w komentarzach, która szkoła życia jest najlepszą = właściwą.
Ja twierdzę, że moja szkoła życia, bo po co mam się modlić skoro i tak sam wszystko muszę zrobić i sam muszę wymyślić jak to zrobić?
Na modlitwie też przychodzą myśli człowiekowi, ale ja nie wierzę, że są to „boskie” myśli, lecz po prostu wierzę, że modlący człowiek podczas modlitwy skupił się na swoich problemach, i dlatego znalazł rozwiązanie.
Mi wystarczy wyłącznie cisza, żeby się skupić i znaleźć adekwatne rozwiązanie dla moich problemów – to moja szkoła życia!
Chcę, a nie chce.
Przed skoro powinien być przecinek.
Znaki interpunkcyjne stawiamy po spacji.
Mec. Grammarnazi
Napisz coś więcej o sobie, skąd ta cisza, przecież powinny być głosy.
Napisz, bardzo nam tego brakuje, dlatego będziemy się modlić, żebyś pisał.
Modlitwa gówno daje.
To jedynie oszukiwanie samego siebie dla tych, którym samym się nic nie chce robić.