Dlatego bo ćwiczyłem Ubuntu. Jest podobny do okienek z Msoftu. Każdy moźe go przećwiczyć bez instalacji na twardym dysku i mieszania partycjami. Wystarczy ściągnąć obraz iso live DVD i wypalić go na płycie lub zainstalować na pendrive. Następnie odpalamy kompa z napędu DVD lub USB pendrive i ćwiczymy Ubuntu. Zaletą takiego postępowania jest niemożność spierdolenia Windowsa na twardym dysku, bo wszystko odbywa się z płyty lub pena, o ile w Ubuntu świadomie nie zamontujemy napędu dysku twardego z Windowsem.
Po to żeby być uniwersalnym.
Z Windy bo jest dużo softu np. do obróbki multimediów.
Z linuxa aby ograniczyć możliwość złapania syfu z netu(jest dużo mniej syfu w sieci niż w windowsie) oraz utrudnić jebanym hakerom buszowanie po moim kompie.
Z iOS bo jest zainstalowany na tablecie.
Jeśli masz intela bez dedykowanej grafy to ja polecam zamiast Ubuntu Debiana, bo u mnie się sprawdza.
Najlepiej wybierz wersję Live z wybranym środowiskiem (z racji o wiele prostszego instalatora).
Hasło do instalatora to: live
(nie jest to żadna tajemnica, a przy „dwunastce” trzeba je niestety podać).
Raczej żadnych problemów u mnie nie sprawia i w zupełności się nadaje do moich prostych zastosowań.
Ubuntu opiera się na Debianie i dla mnie Debian to jest proste distro mimo tego, że dużego pojęcia o „Linuksach” nie mam.
Część można wyguglać.
Próbowałem różnych innych dystrybucji i za każdym razem się zniechęcałem… i raczej nie znajdę niczego lepszego dla siebie.
Powodzenia!
KDE Neon mogę teraz polecić.
Też ma Calamares’a, a do tego najnowszą Plazmę.
Chyba najprostsze distro z którym miałem do czynienia 😉
Debian jest też dla zaawansowanych, więc taki średni na początek.
Są jeszcze Kubuntu, Xubuntu, Ubuntu… w nich jednak bym się obawiał innego instalatora. Jakoś ten Calamares jest najpewniejszy dla mnie, a on jest też, co ciekawe – w Lubuntu.
Innych raczej nie próbowałem, a już tym bardziej tych trudniejszych dystrybucji.
Dać radę – pewnie jakoś bym dał, ale po co się zmagać.
Takie czasy, że nie trzeba być nie wiadomo kim żeby z „Linuksa” czasem skorzystać 😉
Ostatni edit:
Polecić mogę szczerze najnowsze Kubuntu 24.04., a odradzam KDE Neon.
Już tłumaczę:
W najnowszym Kubuntu zastosowano instalator Calamares – dla mnie jest lepszy niż ten domyślny w Ubuntu i według mnie mniejsza jest szansa na to, że przy instalacji coś się zepsuje (z winy użytkownika oczywiście).
Tak naprawdę Kubuntu to chyba różni się tylko środowiskiem (KDE zamiast GNOME w Ubuntu).
Dla mnie to zaleta, bo w tym śtodowisku najwięcej można wyklikać żeby je dostosować pod siebie, choć gdybym się uparł to i GNOME by był w miarę OK.
Podejrzewam, że gdybym był programistą to bym używał tego drugiego 😉
Dodatkowo KDE bardziej Windowsa przypomina jeśli chodzi o domyślny wygląd.
KDE Neon nie polecam, bo od kiedy wyszła Plazma 6 to jest dużo błędów.
Mnie zależy na wspieranej wersji środowiska, więc najwyżej będę przeskakiwał na nowsze wydania Kubuntu (niekoniecznie z „LTS” w nazwie 😉 ).
Duża jest też szansa na to, że jak coś nie działa w Kubuntu to może też nie działać w Ubuntu, więc to raczej też jest zaleta, bo Ubuntu jest popularniejsze i w internecie łatwo jest znaleźć rozwiązanie.
Debian jest dla bardziej zaawansowanych.
Dla mnie Kubuntu to chyba najlepsza propozycja dla początkującego użytkownika.
Na siłę nie chcę przekonywać.
Ja np. widzę wiele zalet w środowisku graficznym, ale jeśli Ci nie będzie pasować to możesz siedzieć na Windowsie, ewentualnie przesiąść się na MacOS.
Tak cytując: „takie kurestwo skurwysyństwo” – tak to ja bym się mógł wyrazić o Windowsach po 8.1 😉
Głupiś jak but. Akurat Ubuntu jest jednym z najłatwiejszych linux’ów do opanowania.
dlaczego tak twierdzisz?
Dlatego bo ćwiczyłem Ubuntu. Jest podobny do okienek z Msoftu. Każdy moźe go przećwiczyć bez instalacji na twardym dysku i mieszania partycjami. Wystarczy ściągnąć obraz iso live DVD i wypalić go na płycie lub zainstalować na pendrive. Następnie odpalamy kompa z napędu DVD lub USB pendrive i ćwiczymy Ubuntu. Zaletą takiego postępowania jest niemożność spierdolenia Windowsa na twardym dysku, bo wszystko odbywa się z płyty lub pena, o ile w Ubuntu świadomie nie zamontujemy napędu dysku twardego z Windowsem.
Za dużo wschodu.
Ja wolę VB.
If you wish.
No i pewnie napisał to Windowsiarz XD.
Nie wiesz to nie pierdol.
Korzystam z Windy i Linuxa na przemian a dodatkowo z iOS Apple.
Ja też korzystam z windy.
Choć powinnem schudnąć to nie powinnem korzystać z windy.
To nie korzystaj z windy tylko ze schodów.
Co do Ubuntu trzeba mieć nieco większy łeb niż do windy a nie każdy takowy posiada.
I co?
A po hoy aż z tego wszystkiego?
Po to żeby być uniwersalnym.
Z Windy bo jest dużo softu np. do obróbki multimediów.
Z linuxa aby ograniczyć możliwość złapania syfu z netu(jest dużo mniej syfu w sieci niż w windowsie) oraz utrudnić jebanym hakerom buszowanie po moim kompie.
Z iOS bo jest zainstalowany na tablecie.
O kurwa,
chyba sobie zainstaluje w LATO 2023.
Dzięki za przypomnienie ziomuś.
Jeśli masz intela bez dedykowanej grafy to ja polecam zamiast Ubuntu Debiana, bo u mnie się sprawdza.
Najlepiej wybierz wersję Live z wybranym środowiskiem (z racji o wiele prostszego instalatora).
Hasło do instalatora to: live
(nie jest to żadna tajemnica, a przy „dwunastce” trzeba je niestety podać).
Raczej żadnych problemów u mnie nie sprawia i w zupełności się nadaje do moich prostych zastosowań.
Ubuntu opiera się na Debianie i dla mnie Debian to jest proste distro mimo tego, że dużego pojęcia o „Linuksach” nie mam.
Część można wyguglać.
Próbowałem różnych innych dystrybucji i za każdym razem się zniechęcałem… i raczej nie znajdę niczego lepszego dla siebie.
Powodzenia!
KDE Neon mogę teraz polecić.
Też ma Calamares’a, a do tego najnowszą Plazmę.
Chyba najprostsze distro z którym miałem do czynienia 😉
Debian jest też dla zaawansowanych, więc taki średni na początek.
Są jeszcze Kubuntu, Xubuntu, Ubuntu… w nich jednak bym się obawiał innego instalatora. Jakoś ten Calamares jest najpewniejszy dla mnie, a on jest też, co ciekawe – w Lubuntu.
Innych raczej nie próbowałem, a już tym bardziej tych trudniejszych dystrybucji.
Dać radę – pewnie jakoś bym dał, ale po co się zmagać.
Takie czasy, że nie trzeba być nie wiadomo kim żeby z „Linuksa” czasem skorzystać 😉
Ostatni edit:
Polecić mogę szczerze najnowsze Kubuntu 24.04., a odradzam KDE Neon.
Już tłumaczę:
W najnowszym Kubuntu zastosowano instalator Calamares – dla mnie jest lepszy niż ten domyślny w Ubuntu i według mnie mniejsza jest szansa na to, że przy instalacji coś się zepsuje (z winy użytkownika oczywiście).
Tak naprawdę Kubuntu to chyba różni się tylko środowiskiem (KDE zamiast GNOME w Ubuntu).
Dla mnie to zaleta, bo w tym śtodowisku najwięcej można wyklikać żeby je dostosować pod siebie, choć gdybym się uparł to i GNOME by był w miarę OK.
Podejrzewam, że gdybym był programistą to bym używał tego drugiego 😉
Dodatkowo KDE bardziej Windowsa przypomina jeśli chodzi o domyślny wygląd.
KDE Neon nie polecam, bo od kiedy wyszła Plazma 6 to jest dużo błędów.
Mnie zależy na wspieranej wersji środowiska, więc najwyżej będę przeskakiwał na nowsze wydania Kubuntu (niekoniecznie z „LTS” w nazwie 😉 ).
Duża jest też szansa na to, że jak coś nie działa w Kubuntu to może też nie działać w Ubuntu, więc to raczej też jest zaleta, bo Ubuntu jest popularniejsze i w internecie łatwo jest znaleźć rozwiązanie.
Debian jest dla bardziej zaawansowanych.
Dla mnie Kubuntu to chyba najlepsza propozycja dla początkującego użytkownika.
Na siłę nie chcę przekonywać.
Ja np. widzę wiele zalet w środowisku graficznym, ale jeśli Ci nie będzie pasować to możesz siedzieć na Windowsie, ewentualnie przesiąść się na MacOS.
Tak cytując: „takie kurestwo skurwysyństwo” – tak to ja bym się mógł wyrazić o Windowsach po 8.1 😉