Profesjonalne Postanowienia Noworoczne

Ja taki nie chce być, ale chyba nie mam innej opcji jak zostać takim skurwielem (tzn. Profesjonalistą – czytaj niżej).
Ponieważ zawsze podczas kontaktów z ludźmi, gdy w grę wchodzi kasa to dla ludzi się tylko kasa i termin płatności.
Nazywają sobie to profesjonalizmem.
Jebać taki profesjonalizm, gdzie traktuje się drugiego człowieka jak wpłatomat/bankomat i nic ponadto.
Zbyt dużo razy się nabrałem na fałszywe uśmieszki Profesjonalistów i na ich pozornie szczere pytania.
Ja piszę/mówię po 500 słów a oni po 5 słów.
Zadają mi te pytania tylko po to, by sprawdzić czy jestem wypłacalny i czy kasę będą mieć zawsze w terminie.
Mam dlatego profesjonalne postanowienia noworoczne:
1. Nie pisz / Nie mów nic za darmo.
2. Pisz/Mów tak jak owi Profesjonalni Skurwiele: TYLKO TO:
Ile, kiedy, gdzie?
3. Poza tym wszystkie ich pozostałe słowa niechaj mnie gówno obchodzą co u nich, tak jak ich gówno obchodzą moje wypowiedzi.
Koniec mojej empatii dla klientów.
To będzie bardzo ciekawe podejście profesjonalny-skurwiel kontra profesjonali-skurwiele.
Liczę, że wtedy będę traktowany tak jak traktują się krokodyle, które wzajemnie się szanują.
A przynajmniej nie będę się wkurwiać, że znowu ktoś mnie i moje wypowiedzi totalnie olał.
No i będę mieć kasę zamiast będę tracić czas na patałachów.

4
4

Komentarze do "Profesjonalne Postanowienia Noworoczne"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Za długie. Nie chce mi się czytać

    0

    1
    Odpowiedz
    1. To nie czytaj !
      Napisałem to i tak tylko dla siebie, nie dla ciebie koleś.

      1

      0
      Odpowiedz
  3. Próbowałem, ale nie wychodzi u mnie. Działam na własny, uwielbiam moją robotę więc automatycznie wychodzi u mnie „zakumplowywanie” się z klientem. Daję masę wskazówek, coś tam dorzucę jak mi zostanie akurat podobny wzór z poprzedniego klienta, zrobię jakiś dodatkowy wzór umowy co może mu w przyszłości pomóc, pożartuję, nawet w bilard zagram, a to wszystko za frajer nie licząc początkowo omówionej głównej puli. I wiesz co pod koniec współpracy otrzymuję za to moje „milusińskie” charytatywne zachowanie? Otrzymuję masę poleceń, kolejne usługi w przyszłości dla zadowolonego klienta, a nawet pojedyncze telefony, żeby sobie „o tak pogawędzić”. Zostań bezdusznym chujem-profesjonalistą jeśli chcesz. Ja wolę jednak widzieć najpierw drugiego człowieka w człowieku, a jak wyczuwam bezduszną, ale nawet rentowną istotę przez telefon to mówię „przepraszam, ale coś chyba przerywa” piiii piiii piiii piiii 😉

    1

    1
    Odpowiedz
    1. To zależy od branży.
      Ja działam w takich branżach, że nie liczy się dla ludzi nic to co opisałeś (wszystko przez kilka lat tak robiłem, jak piszesz).
      Dawniej to wszystko robiłem, ale już po 5 latach mam jedynie kurwice, bo i tak wszyscy klienci mnie olewają i nie oddzwaniają, chyba, że z reklamacją (i to długo po terminie).
      Klienci są mili i sympatyczni, ale tylko do czasu, gdy zorientują się, że już mnie nie mogą wykorzystywać finansowo, bo sobie już nie pozwalam (rozwinałęm się przez wszystkich niewdzięczników).

      P. S.
      Skoro lubisz tracisz czas na pogadanki z klientami – twoja sprawa.
      Ja od teraz wolę liczyć gotówkę niż tracić czas na puste gadanie (gdzie i tak w większości klienci zadają mi te pytania tylko po to, by nie dzwonić do innego fachowca, czyli gadają dla zaoszczędzenia swojej kasy, a nie dlatego, że mnie/ciebie lubią.)
      Od teraz kończę pogadanki z klientami, a jak coś chcą więcej to muszą mi dopłacić.
      Tak samo jak ja, gdy chce wziąć kolejną bułkę lub nawet siatkę.
      Tylko muszę im od razu wykładać kawę na ławę, bo potem liczą, że pod stołem coś im wykonam za darmo.

      1

      0
      Odpowiedz
      1. Ale przecież napisałem, że to tracenie czasu na pogadanki kończy się sporą liczbą poleceń i kolejnymi usługami w przyszłości. To można powiedzieć, że nie do końca marnuję czas jeśli płyną do mnie później smakołyki w ilości mocno satysfakcjonującej. Podejrzewam też, że wybrałeś specjalizację, której do końca nie lubisz, a wybór był kierowany jedynie hajsiwem bo czuć w Twoim wpisie wkurwienie z tendencją wzrostową. To co lubisz i trochę mniej hajsu zamiast tego czego nie cierpisz, ale bardzo opłacalne. Albo po prostu delegowanie zadań przy, których strzela Cię chuj, ale przy stanowiskach specjalistycznych w większości nie ma szans bo „kto to kurwa zrobi lepi niż jo” i tym sposobem jebiemy na garba i zawał i tego samego uczymy też swoje dzieci, a one swoje (o ile od jebania dwunastek mają taką możliwość)

        0

        1
        Odpowiedz
        1. Wybór był kierowany tym, że do niczego innego się nie nadaje XD.
          Serio, zarabiam mniej niż za połowę etatu krajowej pensji minimalnej, ale i tak się cieszę, że nie nic nie robię.

          1

          0
          Odpowiedz
        2. Praca mało płatna choć świetna, bo sam siebie podziwiam, gdy nagle udaje mi się znaleźć rozwiązanie (które dawniej byłoby dla mnie nie do rozwiązania).
          Jednak klienci i znajomi zawsze mnie obrażają, bo mówią, że się bawię (a nie, że pracuje).

          1

          0
          Odpowiedz
        3. Nigdy nie krytykuje swojej konkurencji.
          1 raz zrobiłem wyjątek od swojej reguły w pracy,
          ponieważ ten ktoś kradł mi wszystko,
          a sam nie umiał wykonać prostego zadania i musiałem po nim poprawić, a to ja od klienta otrzymałem zjebkę, że „tacy są teraz fachowcy”.

          1

          0
          Odpowiedz
        4. A czy możesz chociaż ukradkiem wspomnieć jaka to branża, że klientela do ciebie wraca po owych pogadankach?

          Co więcej: o czym gadacie, jeśli nie o pracy?

          1

          0
          Odpowiedz
        5. Skoro nawet po godzinach tracisz czas na klientelę to musisz być naprawdę samotnym człowiekiem.
          Nie masz jakiegoś hobby zamiast owe pogadanki?
          A czy rozmawiasz z młodymi (+18) czy starymi klientami?
          A może w średnim wieku?

          1

          0
          Odpowiedz
          1. Moja praca jest ściśle powiązana z moim hobby, a najdłuższy dzień spędzony na pracy wynosił w ostatnich dwóch latach 7h. Moja dniówka wynosi równiutko 6 godzin, właśnie po to, żeby drugie 6h godzin dziennie przeznaczać na pasję i utrzymywanie relacji z kilkoma zajebistymi ludźmi, jednocześnie starając się często poznawać nowych ludzi. Klienci obu płci w przedziale wiekowym 18 – 60 lat.

            1

            0
            Odpowiedz
          2. Jaka branża?

            0

            0
            Odpowiedz
    2. Znałem takiego jednego gościa od zegarków,
      gdzie faktycznie nie tolerował wrednych klientów.
      Mnie przyjął bezproblemowo, bo cierpliwie i kulturalnie czekałem chyba 10 minut aż skończy swoją prace.
      Innych klientów przepędzał.
      Potem w zamian chciał mnie nauczyć bycia zegarmistrzem.
      Jednak to zrozumiałem, bo gość już na emeryturze, to może mieć już wyjebane.

      1

      0
      Odpowiedz