Już kurwa nie mogę z tym pierdolnikiem. Napierdalam codziennie kurwa 10h, żeby się na jebaną rozszerzoną matmę przygotować i chuj chuj chuj. Chuj mnie strzeli wypierdole do stanów smarować cegły i stawiać je po kolei jak się na tą zajebaną infe nie dostane.
5
5
Naucz się rachunku prawdopodobieństwa a wtedy oszacujesz z grubsza czy zdasz matmę na maturze czy ją upierdolisz.
Niemniej życzę Tobie powodzenia.
Podziwiam wytrwałość i zaangażowanie. Do matury bite 2 miechy, szmat czasu, a tu komuś się chce pół dnia ślęczeć nad geometrią analityczną, rachunkiem prawdopodobieństwa, logarytmami,trygonometrią… Żebym ja, te kilkanaście lat temu, był tak zmotywowany, może nie musiałbym teraz tyrać za czapkę gruszek, czy jakąś inną walutę watykańską. Tylko że w młodości nie było mi po drodze z królową nauk, nie potrafiłem przemóc w sobie awersji do myślenia w kategoriach matematycznych, ścisłych. Jak tylko próbowałem zabrać się za jakieś, nieco bardziej złożone i skomplikowane zadanie, od razu głowa zaczynała mi napierdalać i oczy zamykały się ze znużenia. Inna sprawa, że w tamtych czasach brakowało przyjaźnie zredagowanych pomocy naukowych. Nie to, co teraz. Przełom nastąpił dopiero po 30. Dopiero wtedy zacząłem obczajać, o co w tym wszystkim chodzi, zainteresowałem się również analizą matematyczną i algebrą. Rychło, kurwa, wczas, jak w tym wieku, przy tylu zobowiązaniach, problemach życiowych i osobistych, wszystko już jest pozamiatane, i teraz matmę mogę sobie traktować, co najwyżej, hobbystycznie. Mimo to, znajduję w niej ukojenie, zapominam o moim zjebanym życiu, wyłączam się, odpływam. To taki rodzaj emigracji wewnętrznej, żeby nie myśleć o tym całym, otaczającym mnie, spierdoleniu. W przygotowaniach do matury z rozszerzonej matematyki bardzo pomocne są stronki CKE. Można tam znaleźć kilkaset zadań maturalnych z ostatnich kilkunastu lat, z rozwiązaniami i obszernymi wyjaśnieniami. Zadania z próbnych matur też tam są. Wszystko podane na talerzu.
Przygotuj się najlepiej jak potrafisz, a jak nie siądzie tak jakbyś chciał to pójdziesz na informatykę niestacjonarnie / zaocznie. Tam pewnie będzie „kolejność zgłoszeń”, a nie żadne wybieranie najlepszych więc wystarczy matura podstawowa z majcy zaliczona na 40%. Zakres materiału na studiach będzie raczej identyczny jednak na zaocznych będziesz miał połowę mniej godzin co na dziennych. To nie oznacza, że będzie luzik, a oznacza to, że będziesz musiał zapierdalać dwa razy więcej na własną rękę niż student dzienny. W międzyczasie już pracujesz na pełen etat lub połowę, a pod koniec otrzymujesz ten sam dyplom co znajomi z dziennych. Mając elastyczny grafik w pracy, fajną kasę i ucząc się na własną rękę kiedy chcesz możesz sobie zrobić lepsze życie studenckie niż biedni koledzy z dziennych. Nie zostawaj więc parobkiem w USA.
To czemu nie kupisz korki?
Do stanów cię nie wpuszczą jak nie masz matury. Przykro mi że w takiej sytuacji jesteś. Przykro też wiedzieć, że takich jak ty bez matury są miliony, a chcieli by układać te cegły. Ewentualnie, jest taka możliwość, ale trzeba mieć tytuł książęcy np afrykanski i kupe złota. Szaławiła
Było się uczyć systematycznie.