Tam to nie jest jedzenie tylko żarcie.
Kurwa żarcie obleśne z wyglądu, obleśne w smaku, i z obleśnym towarzystwem co tam kupuje i żre to żarcie.
Żałuję kurwa, że kupiłem sobie tam obiad, bo kurewsko w chuj przepłaciłem.
Na przyszłość o niebo lepiej będzie, gdy kupię sobie jakieś batony w Żabce niż kurwa będę się użerał z obżartuchami i z tą paszą zwierzęcą na talerzu.
Kurwa, przepłaciłem 2-3x więcej niż za batony, a ile się namęczyłem by zjeść ten syf!!!
Zapłaciłem, a nie stać mnie na marnotrawstwo.
Kurwa jadłem, ale wpierdalałem byle jak, bo kurwa to wyglądało jak syf (rzadki szambo) na talerzu.
Ja po doświadczeniach z luksusowymi restauracjami, kurwa już wiem, że w restauracjach jest 5x smaczniejsze & 5x elegantsze = ale i 5x droższe niż syfiaste bary mleczne.
Jaki z tego wniosek?
Jednak kurwa dla mnie najlepsze są supermarkety, gdzie już wolę kupić sobie chleb z margaryną, i zajadać się tym przysmakiem w świętym spokoju na mieszkaniu!
A i ryżem ze sklepu nie pogardzę również.
Chleb z margaryną i batony? Czy Ty cymbale myślisz, że w ten sposób dożyjesz do 40-ki w zdrowiu? Chcesz oszczędzić, to kupuj warzywa i gotuj, a potem jedz z ryżem albo kaszą, do kurwy nędzy! Do tego owoce. Warzywa są tanie, owoce też budżetu Ci nie zmarnują, jeśli dobrze poszukasz. Tylko na bazarze je kurwa kupuj, a nie w jebanym supermarkecie. Znajdź kilka zaufanych sklepów, upewnij się, czy nie pracuje tam Zdzisiek i działaj. Organizm potrzebuje też witamin, jak Cię skurcz pierdolnie w łydce od ich braku i nadmiaru tłuszczu i cukrów, to zrozumiesz. Ludzie nauczyli się robić soki z warzyw i owoców, o sałatkach nie mówiąc, a Ty będziesz wpierdalać chleb z margaryną, a na deser batony? Pojebało Cię? Nawet zwierzęta wiedzą, że potrzebują witamin. Jak się wysrasz po zmianie diety i Cię przeczyści, to sam zobaczysz do jakiego stanu doprowadziłeś swój organizm.
O kurwa, ale trafiłeś z tematem!
Właśnie dzisiaj rano łydka mi jebła, zaraz po przebudzeniu.
Skurcz w hój wielki, ale zlekceważyłem ten problem, bo mam tak co jakiś czas od wielu lat.
Także dzięki za wpis, bo przemyślę.
Na Krakowskim Przedmieściu był kiedyś bar mleczny „Karaluch” gdzie stołowała się brać studencka UW. Dlaczego „Karaluch” ?
Ponieważ zapierdalały tam karaluchy wte i nazad.
Biorąc pod uwagę ostatnie trendy żywieniowe lansowane przez UE warto skorzystać z posiłku w „Karaluchu” (jeśli nadal istnieje), żeby powoli przyzwyczajać się do wpierdalania robactwa.
Smacznego!
NIC PODOBNEGO!!!! Żadnego baru mlecznego nigdy tam nie bylo! Co ty pierdolisz? Jest i był BAR na Nowym Świecie FAMILIJNY! Tu przychodzi profesor z UW po 3 tależe pierogów i ładuje to do torby na cały tydzień.
Na jadalni jest zawsze obrazek Matki Boskiej.
A jak tego, komentarzu nie wydrukujesz to jesteś……………../ Warszawiak
Był od lat 60-tych XX w. Krakowskie Przedmieście 22. do bodajże 2009r.
Wpisz w google bar mleczny Karaluch.
Familijny jest po drugiej stronie Świętokrzyskiej idąc w kierunku „Palmy” na Nowym Świecie jak piszesz.