Pragnę nawiązać o mądrej chujni o posiadaniu dziecka, którą ktoś tu napisał. W stu procentach się z tym zgadzam. Ciągła presja tego zaściankowego społeczeństwa na bezmyślne rozmnażanie i robienie z tego sztuki i wyczynu życiowego, że się wytrysnęło, odbyło stosunek, a im więcej gowniaków tym większy prestiż.
Jestem facetem 30 lat i mieszkam z rodzicami, pochodzę z konserwatywnej rodziny z zadupia. Z rodzicami mieszkam od pięciu lat po ukończeniu studiów, przyczyną są astronomiczne ceny mieszkań. Pracuję, żeby odłożyć na mieszkanie z moją dziewczyną i nie musieć potem wypruwać sobie żył. Niestety ani ja ani dziewczyna nie bardzo chcemy mieć dzieci. Co chwilę słucham męczących prztyczków od rodziny i rodziców, że dzieci są sensem życia, że skoro nie chce ich mieć to moje życie jest gównem bez celu, i że ja najchętniej dla nikogo bym się nie poświęcał i nie odpowiadał za nikogo. Najgorsze są święta i zjazdy rodzinne. Wtedy to się naslucham..
Rozmnażanie jest sensem życia tego prymitywnego spoleczeństwa i można zaobserwować, że proporcjonalnie im niższe, status, wykształcenie i ogarnięcie intelektualne jakiejś rodziny tym więcej gowniaków. Gdy kończyłem liceum to pierwsze zaciążyły laski miernoty, które nie miały żadnych talentów, ambicji, aspiracji i wykształcenia. Jak laska nie ma pomysłu na siebie to zachodzi w ciążę.
Nie ogarniam jaki jest sens w ogóle płodzić kolejne jednostki, nieświadome po co w ogóle żyją, potem będą jak te mrówki w systemie wypruwać sobie flaki całe życie w pogoni za cudzymi celami, może jedna na pół miliona się z tego wymiksuje. Jeszcze będą Ci pierdolić, że posiadanie dziecka to szescie barometr życia i brak bachora pozbawia go sensu.
Tak mi powtarzają rodzice i najgorsze, że jak słuchasz tych mantr to serio zaczyna udzielać Ci się lęk i poczucie beznadziejności, że Twoje życie jest bez sensu i czeka Cię samotna, smutna starość. Przez to gadanie nabawiłem się leku, że kiedyś mi się odwróci, zechce dziecko, ale maszyna rolnicza wkręci mi chuja i nie będę już mógł płodzić.
Tylko, że serio to jest taki wydatek energetyczny, że ja pierdole. Właśnie mojemu najlepszemu kumplowi rok temu urodziło się dziecko i w teorii powinien być szczęśliwy. W praktyce dotarło do niego, że zjebał sobie życie. Od tej pory zero wychodzenia, żonie odjebało i jak mój kumpel wyskoczy po mleko do sklepu to ona liczy mu czas i rzuca się z pazurami do niego. Chłopak zrozumiał, że już nie pokorzysta z życia. Wydatek energetyczny i finansowy ogromny. Zapierdala na utrzymanie rodziny, a jak wraca to zapierdala na chacie. Od roku przestał wychodzić. Ja pierdole takie życie.
Popieram , bierze się to stąd że my Polacy to taki naród w którym jak ktoś sobie idzie ścieżka taka jaka chce a nie taka jaka jest wyznaczona przez 90 procent społeczeństwa to prostu to wkurwia ludzi. Nie możesz sobie jeździć beztrosko na wakacje , jeździć lepszym samochodem albo mieć swoje M4 bez kredytu nie możesz bo robisz komuś error w bani że można robić coś po swojemu a nie być jebanym baranem i robić wszystko pod czyjąś presją. Ludzie w Polsce to zazdrosne i zawistne mendy, jak im palcem nie pokażesz to nie wie co robić. Mnie chuj obchodzi co robi sąsiad jaki ma samochód z kim śpi po prostu mam na to wyjebane , skupiam się na sobie i własnych celach dzięki czemu moje życie jest w takich barwach jak ja chcem, jestem szczęśliwy bo żaden stary cep z PRL-u nie mówi mi co mam robić. Idźcie swoimi drogami i jak macie jakiś plan na życie to go realizujcie nie patrzcie na tych przegrywow co pobrali kredyty na wszystko i kozacza wszędzie ale już w pracy chodzą jak bezdomne psy aby nie stracić roboty.
Pressja presją. Ale ja np nie widze sensu w tym „samorozwoju” za młodu to fajnie bylo, ale mając 29lat obecnie, to zrobiłbym sobie dziecko lub dwa. Gry nie interesuja mnie, bo same gówna produkują. Filmy to lewackie ścierwo, imprezy i inne gowna to zawsze dla mnie debilizm byl. Samorozwoj zawodowy? Znajmosci sie liczą bardziej niz papier, a średnie wykształcenie wystarczy zeby cos mieć. Więc wrogiem dzieci nie będę.
Gry i filmy to nie jedyne rozrywki. Są jeszcze podróże, książki, sport, muzyka itd. Rozwijać się można pod wieloma względami, jako ojciec, pracownik i po prostu jako człowiek. Chujowe jest tylko to, że jedni narzucają innym swój sposób na życie głupimi tekstami typu „jeśli nie masz dzieci, to Twoje życie nie ma sensu”. Po pierwsze każdy człowiek jest inny. A po drugie takie rzeczy może wiedzieć doświadczony życiowo i zdrowy psychicznie człowiek. A i tak czasem się pomyli.
Polska ze swoimi tradycyjnymi wartościami umiera, odchodzi do lamusa. Poświęcenie, rodzina, dzieci, wiara są dla pokolenia 20-40-latków nieatrakcyjne, anachroniczne. Dobre może dla ich dziadków,ale nie dla przesiąkniętych duchem hedonizmu młodych, przemądrzałych, niedojrzałych, nastawionych na karierę i na to, że życie na pewno nie upłynie im u boku jednej partnerki. Zachodnioeuropejskie tsunami nihilizmu i demoralizacji zalało Polskę prędzej, niż przypuszczałem.
Patrzysz na problem tylko częściowo. Czy lewactwo zniechęca kobiety do posiadania dzieci? Nie, ono je zachęca do wszystkiego. Laska chce mieć dzieci? Super. Laska chce robić karierę? Też zajebiście. Szkoda, że faceci traktowani są inaczej. Dla lewactwa mężczyzna godny szacunku to taki, który dobrze zarabia (wystarczająco, żeby kobieta przez jakiś czas nie musiała pracować, tylko „realizować pasje”). Mimo dobrych zarobków nie powinien pracować zbyt dużo, żeby był gotowy na każde skinienie księżniczki i woził ją, gdzie tylko będzie chciała. Powinien mieć sportową sylwetkę, czytać książki i unikać używek. Co innego laska. Ona ma prawo się napić, bo jest zmęczona. Facet nie powinien, bo musi być silny. Zarabiać kasę, ale przy wydatkach żona powinna mieć decydujący głos. Facet ma być silny, chociaż i tak baba powie, że ona „jest silniejsza, bo urodziła dziecko”. Jeśli facet nie spełnia tych warunków, to jest bardzo duża „szansa”, że przy rozwodzie i orzekaniu o kontaktach z dziećmi będzie traktowany, jak menel, ćpun, cham i damski bokser. Są „matki”, które potrafią fałszywie oskarżyć byłego męża o molestowanie dziecka, żeby tylko uniemożliwić mu kontakt z nim. I Ty się dziwisz, że wielu facetów nie chce zakładać rodziny? Żeby nie było, piszę z męskiej perspektywy i wiem, że jest wiele wartościowych kobiet myślących inaczej. Chodzi mi jednak o lewacką propagandę, która nie ma płci.
No też zaobserwowałem, że kobiety bezdzietne marzą o swoim potomstwie, ale nie zdają sobie w ogóle sprawy z konsekwencji.
Myślą, że będą jedyne co robić to wrzucać foty na fejsa lub insta.
Ale nie pomyślą o ogromie odpowiedzialności, pracy i niewysypianiu się; i o tym, że bez pieniędzy będzie bardzo ciężko (tzn. tylko z taką ilością, że wystarczą pieniądze jedynie na wegetacje, bo tylko będzie jedna pensja).
I oczywiście jedyne co można wtedy usłyszeć to to, że „pieniądze szczęścia nie dają” – powtarzany slogan bez żadnej refleksji.
I oczywiście tłumaczyć sobie można… ale to nie ma sensu, bo i tak „tamta moja koleżanka ma już dziecko, więc ja też chcę!”.
Jedno słowo: NIEodpowiedzialność.
Masz racje, najgorsze są te jebane święta, których w pl jest fchuj i każde MUSI być spędzone przy rodzinnym stole. Kurwa mać.
Nie MUSI! 😛
Święta nie są jebane ponieważ to wielowiekowa tradycja, obecna w Polsce od zarania dziejów a konkretnie od roku 966, kiedy to nastąpił chrzest Polski. Nikt Ciebie nie zmusza do spędzania świąt z rodziną. Nic kurwa NIE MUSISZ tłuku! Możesz olać rodzinę, kupić sobie litr albo dwa gorzały i wesoło spędzać święta w samotności pijąc do lustra.
Życzę Ci wesołych, nadchodzących Świąt Wielkanocnych.
Dziękuję za komplement, to ja dodałam ten post i nie jestem zakompleksionym facetem, jak to ktoś tutaj stwierdził. Jestem 33-letnią kobietą, która nie uważa, że urodzenie dziecka to jakiś wyczyn. Nie uważam też, że dziecko nada memu życiu sens. Co to w ogóle za głupie stwierdzenie? Tzn, że jak ktoś został rodzicem w wieku 30 lat, to przez 30 lat życie nie miało sensu? Co to w ogóle za bzdura! Wszyscy Wam od małego wciskają, że TRZEBA mieć dzieci, a Wy jak te głupie osiołki idziecie utartym szlakiem, nie wiedząc nawet, że można żyć inaczej. Przecież Wasze prawnuki nie będą nawet wiedzieć jak miałeś/miałaś na imię. Nikt nie będzie o Tobie pamiętał i zgnijesz na cmentarzu, a po jakiś 100-200 latach usuną pomnik i to co z Ciebie zostało, bo Twoi prawnukowie nie będą już opłacać miejsca na cmentarzu.
A co się przejmujesz rodzinnym sarkaniem? Czy rodzice albo te wujasy i ciotki na rodzinnych świętach przeżyją życie za Ciebie? Jakie gwarancje daje liczenie na to, że spłodzone gówniaki zajmą się Tobą na starość? W praktyce bachory wyciągają tylko od rodziców bezzwrotne granty i mało który kiedy coś tam w zamian ci zaoferuje. Taniej ci wyjdzie usługa pielęgniarska albo zakup robota do pomocy. Jeśli chcesz mieć dziecko to JEDYNYM powodem jego posiadania powinna być chęć wychowania przyzwoitego człowieka. Wszelkie inne szantaże famlioko-patusiarzy można se wsadzić w oko saurona. Niektórzy krewni celowo lub podświadomie agitują gdyż są nieudacznikami. Zazdroszczą Wam że coś osiągniecie, dorobicie się zrealizujecie marzenia.
Wiem co mówię mam około 40stki i pół życia zmarnowałem na walkę z kretyńską rodziną żony, która pomimo jej problemów ze zdrowiem chciała ją przymusić do „bobaska”. Nawet gdy istniało ryzyko jej śmierci przy porodzie. Omal nie unicestwili naszego małżeństwa. Nie pokonali nas jednak, teść spróchniał i dogorywa teściowa pije na okrągło, ciotki wujki pogłupiały bo ne rozumieją czemu przez opluwanie zerwaliśmy z nimi kontakty. Teraz przed nami przyszłość się rysuje jak słoneczna dolina, otworzyliśmy oczy otrząsając się z tych spróchniałych pakuł przesądów na samorealizację. Nasza miłość daje nam siłę.