Już tak jest tutaj, nie trzeba tego szukać w kosmosie.
Jak to jest, że z ludźmi stojącymi mniej niż 5 cm w publicznej komunikacji, w sklepach, w windach – kurwa nie nawiązuje się żadnego kontaktu (poza kontaktem wzrokowym, i to też najczęściej wrogo nastawionym) choćby się kogoś spotykało 1000 razy w ciągu roku przez szereg lat.
Jakoś w pracy lub miejscach edukacji ludzie potrafią nawiązać relacje.
Czy to może wynika z tego, że w tych miejscach ma się jakiś wspólny cel (np. wytrwać do 1-szego nowego miesiąca lub ukończyć semestr) i dlatego wtedy ludziom zależy na poznawaniu otaczających ich ludzi?
A w tamtych miejscach nikt ich nie obchodzi: bo to kierowca/motorniczy ma ich dowiezie do celu; bo mają pieniądze na swoje cele; bo to urządzenie im pomoże dotrzeć do celu.
Nie wiem jaka jest prawda, tak się tylko zastanawiam.
Nawiązuje kontakty z innymi tylko dlatego, że czasem muszę, w przeciwnym razie prawdopodobnie rozmawiałbym tylko z mamą, dziewczyną i jednym kolegą, więc tak, prawdopodobnie masz rację.
A jak nawiązałeś relację z dziewczyną i owym kolegą?
Z mamą poprzez to, że zamieszkaliście razem.
Wiesz dlaczego nie nawiązują relacji ? Bo myślą jak tu zrobić solidną masę.
Spróbuj to przełamać. Odezwiesz się pierwszy do ludzie sie odblokują. Wiem bo sam tak robię
A co konkretnie zaczynasz im mówić?
Od czego można zacząć rozmowę?!
Nie interesuje mnie sport i polityka.
O pogodzie nie lubię gadać, bo kurwa po co komuś mówić, że słońce świeci skoro sam to teraz doświadcza? No pomijam ignorantów, którzy i tego nie wiedzą. Z takimi gadać w ogóle nie zamierzam, bo mnie wpierw sprowadzą do swojego poziomu a potem wykończą doświadczeniem.
Może kluczem jest czas?
Im więcej czasu wspólnego przebywania w danym miejscu tym większa szansa na nawiązanie relacji, choćby z nudów?!
Kto z nudów relacje wiąże, zajdzie chuj w niechcianą ciąże.