Nienawidzę szczególnie jednego typu osób. Konkretnie tych ludzi, którzy zawsze sieją panikę, straszą konsekwencjami tego, że się czegoś nie zrobiło, coś zrobiło i mówią, żeby lepiej coś zrobić, bo się źle skończy.
Całe życie te osoby, które traktują wszystko śmiertelnie poważnie i straszą konsekwencjami były moja kula u nogi.
Czy takie niedojeby nie rozumieją, że to w niczym nikomu nie pomaga, że nawet jeśli faktycznie będzie źle to dokładanie dodatkowego stresu tylko pogarsza sytuację.
Do tego są zjebani, bo nienawidzę ich za poważne traktowanie życia. Każdego kto traktuje życie i problemy poważnie nie lubię, bo życie jest za krótkie, żeby się dodatkowo zamartwiać, poza tym to nie rozwiązuje problemów i szkodzi na zdrowie.
Niech mi ktoś powie, że w stresie i strachu dobrze się żyje i skutecznie rozwiązuje problemy.
Nie. Prawda jest taka, że najlepiej żyją sobie ludzie spokojni, wyluzowani i lekkoduchy. Każdy straszy ich Bóg wie jakimi konsekwencjami, a potem i tak nic strasznego się nie dzieje.
Co wielkiego się stanie, że uwalą ocenę, klasę, studia, że pójdą się najebać, poruchać, poimprezować, przyćpać? Każdy od razu musi snuć czarne scenariusze. Ogarnie się chłopak, uwali studia, czy szkołę to pójdzie kłaść kafelki, albo do firmy na taśmę i będzie sobie żyć. I w czym problem? Wielka mi tragedia. Poimprezuje trochę za młodu, popiję, spróbuje paru dragów i co? Od razu ćpunem zostanie? Chuja prawda. Takim czymś to straszą dzieci w szkołach.
Straszą szkodliwym jedzeniem, używkami, alkoholem. Ok nie mówię, że to nie jest szkodliwe, ale prawda jest taka, że od samego życia też się umiera. I co? Żyć ciągle w strachu i analizować każdą molekułę wszystkiego co się do ryja wklada? To po co to życie?
Ja lubię sobie opierdolić pizzę, albo coś innego niezdrowego i mam w dupie wasze straszenie rakiem, zawałem i innymi, bo prawda jest taka, że i tak tego dostanę. Jakbym trzymał wszystko idealnie i zdrowo to co się zmieni? Że zdechnę w wieku 81 a nie 79 lat? Buahaha ale mi różnica. Prędzej ktoś zdechnie od stresu i straszenia konsekwencjami tego, że ma się zły tryb życia niż od złego trybu życia.
To samo jest w robocie, coś się zepsuje to zamiast spokojnie, na luzie i bez stresu rozwiązać problem to trzeba siać panikę, a potem i tak problem rozwiązać, tylko dołożyć sobie stresu.
Jesteście w większości zjebani. I tak życie jest krótkie i jest mgnieniem, nanosekundą, w ogóle się nie liczymy, a wszyscy robią dramy o wszystko i żeby zamiast spokojnie, , humorem i na wesoło przejść sobie przez tą podróż to szukają problemów i znajdują debile jebane.
Jakby tak wszyscy myśleli to dziś latał byś z gołym chujem z maczuga po lesie .
Kup se dres z trzema paskami i beemke zrób napis SzTYWNIUTKO na tylnej szybie i zostań kimś .
Tu Klaus. Masz rację prolu. Jakby nie było, to wkrótce stracisz swoje oszczędności – czy pokończyłeś szkoły, czy kładziesz kafelki – jeden chuj. Zastąpi cię sztuczna inteligencja, a jedyne, co będziesz miał, to swój social score – wysoki jeśli będziesz chodził jak w zegarku, brał zimne prysznice i wpierdalał świerszcze. Kupisz sobie za to czasen jakiś ciuch i wyjedziesz za miasto.
A Ty śmieciu nie rozumiesz że świadomość tego co może źle pójść sprawia że oni lepiej się przygotowuja i odnosza sukces?
Ty się budzisz kurwo rypana w dupę z rana, jak Twoi 'chujowi’ inteligentniejsi znajomi sami jebia modelki w tym czasie w willi za 20-30mln zł. Bo brali na serio życie śmieciu.
To Ci ludzie kurwo jebana w uszy zmieniaja świat, ty tylko jesteś maszyna do srania.
Wyjeb się na ryj
Naćpoł się i pisze, widzieliśta? Naćpoł się i pisze, widzieliśta? Apokalypsa, łolagoba, łolaboga…
DOKŁADNIE KURWA!
Mam to samo nabawiłem się nerwicy tylko i bujam się z tym do teraz. Wszystkie te tępe huje powinny dostać teraz po ryju za to albo mi wypłacić ciężkie odszkodowania kurwy jebane!!!
Ale sam zacząłem korygować, już dawno sobie to uświadomiłem, ze to nie ze mną problem a z otoczeniem!
I huj wam w pyski!
xD ja już od dawna kładę lache i widzę ze to jest najlepsza opcja!
Niech się dzieje co chce kurwa
YOLO!
Akurat stres o którym piszesz to zabójca numer 1 . Niby gadają że jakieś tam choroby układu krwionośnego ale to dla zwykłego zjadacza chleba nic nie znaczący bełkot. Trafniej powiedzieć że stres. Te wszystkie staruszki 90+ co mówią że ważna jest pogoda ducha to właśnie mają na myśli , tylko nie chcą brzmieć negatywnie , w swoim stylu zresztą
Masz racje! Sam chcialem cos podobnego napisać, ale za mnie to zrobiłeś. U mnie tez tak jest, ale wyrwałem sie psychicznie z tego, i wyluzowałem, i wkurwiam sztywniakow, sam bylem szrywniakiem, ale to męczy i nie ma sensu, ano i nikt tego nie docenia nawet
Weź koleś rób MASE jak taki wyluzoawany jesteś.