Kiedyś byłem szczęśliwym człowiekiem. Pełnym radości, pomysłów, marzeń, umiłowania do życia, chociaż byłem biedny, nie miałem wiecznie pieniędzy, w domu bieda piszczała, dostałem tylko pieniądze na bilet miesięczny, żeby na studia dojeżdżać, nawet na bułkę nie miałem.
Obecnie mam 32 lata i zarabiam takie pieniądze, że za kilka lat będę mógł iść na emeryturę. Jest tylko jeden problem.
Moja praca to piekło na ziemi i przez kilka lat w mojej psychice pozostała już tylko czarna otchłań cierpienia. Jutro muszę tam iść i zwijam się z cierpienia na samą myśl. Tego co się dzieje w mojej głowie wy byście nie udźwignęli i skończylibyście w psychiatryku.
Więc problem jest taki, że zdobyłem pieniądze, ale straciłem siebie, życie i szczęście. Jestem właściwie martwy w środku, zniszczony. Może i będą pieniądze, ale stracę życie.
Wiele osób doradzało mi zmianę pracy, ale ja wiem jak to się skończy. Właduję się w jeszcze gorsze bagno, bo zawsze tak było i zawsze tak się kończyły moje próby.
Wiem tylko, że chociaż już nic nie czuję i jestem martwy w środku to moment, w którym będę odchodził z tamtego miejsca będzie tak piękny, że mój mózg zaleje fala niebiańskiej euforii.
Będę po prostu siedział na ławce w parku z przeszklonymi oczami i wyglądał jak wybraniec, któremu objawiła się Matka Boska z Jezusem.
Zanim to nastąpi czekają mnie lata piekła na ziemi.
Co ty kurwa pierdolisz. Zmieniaj to gówno i tyle a nie płaczesz tu coś. Ja też miałem nie lekko delikatnie mówiąc ale przestałem się pierdolić z ludźmi. Nie umieją się zachować? Albo chujowo w pracy? To Zara cisnę tym kasztanom jebanym prezesidłom dyrektorom czy innym kierowniczynom i huj w dupę i w gardła im. Życie nie jest żeby cierpieć koleżko więc mi tu nie pierdol. Chcesz to masz przejebane bo sam się usprawiedliwiasz hajsem. Więc po części twój wybór
Nie przesadzaj. Awans na brygadzistę w ŁWF u Mesia to nie jest znowu tak dochodowe i lukratywne zajęcie. A stres i mobbing to faktycznie.
No zawsze coś za coś. Albo radość, beztroska i brak kasy, albo kasa, wypalenie i czarna rozpacz. Dlatego też życie to gówno i nędza.
„wszystko trwa dopóki sam tego chcesz”