Jestem facetem i czy na trzeźwo czy pijany nie lubię kurwa tańczyć. Po prostu czuję się wtedy jak pojebany, mam wrażenie, że każdy patrzy na moje ruchy i się w duchu śmieje itd. Lubię na weselu czy przyjęciu porozmawiać, pośmiać się z rodziną czy innymi ludźmi, ale błagam nad wszystkie narody – tylko nie taniec. Tyle, że ludzie kurwa muszą namawiać, zwłaszcza podpite ciotki czy ogólnie kobiety. Czy wam tak trudno zrozumieć? Tak samo, jak nie każdy czuje się jako kierowca i nie przepada za prowadzeniem auta, tak samo jest z tańcem. Ktoś nie lubi, powie nie tańczę i po prostu ludzie powinni odpuścić. I jeszcze te porady w stylu – aj tam pierdolisz, walnij parę głębszych i będziesz umiał. Gibanie się zataczającym tempem po pijaku z perspektywy osoby, która się temu przygląda (tak, najczęściej jestem tą osobą ja) wygląda tak żałośnie, że aż się chce pierdolnąć jednocześnie ze śmiechu i z politowania.
Zmuszanie do tańca
2023-12-31 23:3320
2
Bo do tanga trzeba trojga,
dwa mokebe i Julka,
w jednym czasie ją obojga,
ona w raju hłe-hłe-hłe!
Przejmujesz się tym, że ktoś pomyśli, że nie umiesz tańczyć? Zakompleksiony jesteś i niepewny siebie
Gość na każdym weselu tańczy do swojej muzyki na słuchawkach, a nie do tego co gra zespół, a to wszystko w stylu electric boogie. Też mógłbyś wpaść w kompleksy jakbyś miał na każdej imprezie „rodzinnej” wszystkie oczy na sobie i dziwne szepty idąc w kierunku szwedzkiego stołu również w stylu electro… –_–
Dobrze, że cię te panie nie zmuszają byś im wsadził pałkę do ust, bo to byłby dramat.