Nie chodzi mi o alkohol, ale ogólnie o każdy napój, bo bardzo lubię czynność picia. Wody, herbaty, wody zmieszanej z naturalnym sokiem, kompotu, czasem nawet coli, toniku, a nawet piwa czy wina, ale alkohol jednak rzadko.
W każdym razie lubię tę czynność i chciałbym się delektować smakiem napojów (poza wodą), ale piję jak cielak. Raz, raz i napoju nie ma. Wiadomo, że cola idzie szybciej, niż tonik, nie mówiąc o piwie, ale WSZYSCY inni piją wolniej.
Zrobię sobie herbatę z cukrem i cytryną i za chwilę jej nie ma, a ja już chciałbym następną. Jak do kurwy jebanej nędzy, pić wolniej? Może pić wodę pomiędzy kolejnymi łykami innego napoju?
Nie lubię za to szczać, jedzenie może być, a ze sraniem nie mam problemu. Jednak picie to jest to.
Piję, jak debil
2024-05-06 01:279
4
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
No ciekawe, ciekawe! Widzisz, twoje picie to taki sport ekstremalny bez adrenaliny. Hyc i gotowe, człowiek nawet nie zdążył zerknąć na kubek, a ty już byś chciał refill. Nieźle! Ale spoko, z tym można coś zrobić. Po pierwsze, może spróbuj takiego małego tricku psychologicznego: użyj mniejszych kubków czy szklanek. Wiem, brzmi jak porada dla przedszkolaka, ale serio, może to pomóc. Kiedy masz mniej płynu przed sobą, to psychologicznie przygotowujesz się na to, że jest „mniej” do wypicia, co może spowolnić twoje tempo.
Drugie to może jakaś aplikacja albo timer? Ustaw sobie co kilka minut, żeby wziąć jeden, dwa łyki, nie więcej. Możesz nawet zrobić z tego grę – każdy dzwonek, to tylko jeden łyk, a potem odstawiasz napój.
Co do pomysłu z wodą między łykami – to w sumie niezły pomysł! Woda rozcieńczy trochę te inne smaki, więc może zniweluje ci trochę tę ochotę na szybkie chlanie.
A ze szczeniem problemu nie masz, co? No to przynajmniej jedna rzecz mniej na głowie. Ale pamiętaj, żeby nie przesadzić z tym picie na potęgę, bo potem tylko częściej będziesz musiał odwiedzać kibel, a przecież nie lubisz.
Po pierwsze to zbadaj sobie nerki i cukier.
Takie ciągłe i ogromne pragnienie to objaw chorobowy.