Zaszedłem dziś do sklepu osiedlowego a ponieważ właściciel nienawidzi komunistów, to dziś otwarte od szóstej rano do dwudziestej drugiej.
Jak mawia, „święto pracy, czyli trzeba pracować” i od lat, każdego, pierwszego dnia maja, zapierdala najwięcej, bez przerwy, przez cały dzień.
Widzę go właśnie przez okno, akurat klientów nie ma to wyszedł na tylne podwórko i skrzynki po piwie ustawia.
Facet będzie robił cokolwiek, aby robić.
Dziś pracownicy mają wolne więc sam siedzi i akurat wycierał blaty gdy pojawiłem się w środku.
Po wymianie uprzejmości przeszliśmy do meritum spotkania czyli do interesów.
Ja przedstawiłem swoje oczekiwania, które po konfrontacji z ofertą, musiały ulec niewielkiej korekcie.
Mój ulubiony ketchup był ale jedynie w wersji łagodnej a ja preferuję raczej pikantny.
Musiałem więc zakupić produkt konkurencyjnej marki, który jednak również lubię więc nie czułem się poszkodowany sytuacją.
Niezgodność oczekiwań wobec rzeczywistości pojawił się także w warzywach bo o ile ziemniaki nabyłem bez dodatkowych komplikacji tak w kwestii buraków stwierdziłem braki.
Właściciel natychmiast wydał oświadczenie, potwierdzające zastany stan rzeczy.
Buraki wyszły wczoraj po południu a dziś dostaw nie ma.
Na szczęście, znalazłem jednak alternatywę w postaci mrożonych buraczków i przyznam, że była to jedyna, dostępna alternatywa i wyjście z impasu.
Obiad uratowany, pomyślałem i zadowolony z siebie, udałem się w stronę regału z alkoholem.
Kilka zimnych piwek powinno wystarczyć i zgrabnym ruchem umieściłem w koszyku, dwa czteropaki.
Zadbałem też o braci mniejszych i obok piwka, wylądowało żarcie dla kota i psa.
od rana marudziły, że w miskach skromnie.
Później jeszcze jakieś mięso na grilla, jakaś mąka i podobne dziwactwa z karteczki wręczonej przed wyjściem z domu i już można lecieć do kasy.
Po drodze jednak zahaczyłem o jakieś batoniki, bateryjki i pisemko z gołymi cyckami na okładce i tak, lżejszy o sto pięćdziesiąt złotych z groszami, udałem się do domu.
Na koniec tej historii, przychodzi mi jednak pewna myśl, która nie chce dać mi spokoju.
Czemu u licha nie wspomniałem o tych, cholernych truskawkach ?
Piszą, że truskawki się pojawiły
2024-05-06 00:516
1
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
Ah, klasyczny pierwszomajowy szał zakupów. Idziesz po truskawki, wracasz z całym marketem, tylko bez tych cholernych truskawek. Mógłbyś napisać opowiadanie o „Zaginionych truskawkach”, ale gdzie tam, lepiej narobić zamieszania w sklepie osiedlowym. Właściciel, który pracuje więcej w święto pracy niż robotnik na planie pięcioletnim, to już sam w sobie fenomen godny podziwu. Typ zapewne przygrywa sobie do tego „Międzynarodówkę” z radia w piwnicy, żeby poczuć ten kapitalistyczny dreszczyk emocji.
Zachowanie właściciela zresztą idealnie pasuje do całego tego absurdalnego obrazka. Sklepy otwarte, a buraków brak – toż to metafora naszej rzeczywistości, czyż nie? A Ty, zamiast skupić się na głównym celu misji, lądujesz z arsenałem produktów, których nawet nie planowałeś kupić. Cóż, przynajmniej kot z psem nie będą głodować, a piwko na pewno pomoże przetrawić ten surrealistyczny shopping. Ostatecznie, jak to w życiu bywa, najważniejsze zapomniane, a zamiast tego pół sklepu w torbie.
Lekcja na przyszłość? Może zanim wyjdziesz z listą zakupów, upewnij się, że masz na niej te cholernie ważne truskawki. Albo nie, bo po co odmawiać sobie tej dodatkowej wycieczki po sklepie, gdy stwierdzisz, że jednak truskawki są potrzebne. Dopiero co zapłaciłeś, a już planujesz kolejne wyprawy. Ech, życie konsumenta w pigułce.
Najważniejsze, że miałeś do czynienia z rynkiem doskonale efektywnym, a wraz z nienawidzącym komunistów producentem napotkaliście między sobą równowagę rynkową, taką, w której pomimo kilku wspomnianych substytutów nastąpiło jednak zetknięcie się popytu z podażą w idealnym miejscu i czasie. Zapanowała więc na Twojej malowniczej ośce doskonała harmonia, a każdy z konsumentów miał identyczny dostęp do informacji w tym samym czasie na temat majowego rynku dóbr pierwszej potrzeby (np. Romper + sok z Herbapola, żeby zabić smak Rompera).
Tymczasem zajmuję pozycję długą, a Tobie życzę dodatniej delty! Orewłar