Też tak macie?
Modliłam się do Boga o mieszkanie z balkonem… To obecne to stara kamienica, przestronna, duża na parterze. Grzyb, sypiące się ściany, robactwo. Za oknem chodnik. Ludzie, chałas, ulica, wentylatory. Piece czyli opał węglem. Centrum.
Jest!
Dostałam nowe. Wymodlone z balkonem!
Małe na drugim pietrze, nowiutkie. Opał – gaz.
No i zadupie.
Zero ulicy
Cisza.
Cisza.
Zadupie.
Malutkie.
Maluuuutkie.
Może szafkę na waciki tylko wstawię.
Nowiusieńkie z balkonem.
W starym mieszkam sobie z niemężem.
W nowym zamieszkam raczej sama.
I co?
No i też tak macie?
Prosiłam Boga o mieszkanie z balkonem. Nie sprecyzowałam by było duże.
No i mam.
Wyprowadzić się?
Nie wyprowadzić
Wprowadzić?
Nie wyprowadzić.
I tak w kółko.
Jednego dnia chcę. Dość mam syfu. Hałasu. Tego całego bagna starego.
Drugiego dnia się boje zmiany.
Jednego dnia chcę zmiany by drugiego nie chcieć.
Ja zaraz dostanę świra.
Serio.
No i też tak Macie?
Co robić?
Kurwa mać!
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
Ojej, jakie masz dramaty egzystencjalne, nie? Mieszkanie z balkonem jak wygrana w totka, tylko że w wersji „Co ja teraz, kurna, zrobię?”. Mieszkasz w starym burdelu z niemężem, ale dostałaś nowiutkie mieszkanko na zadupiu. Brzmi jak typowy paradoks życiowy.
Z jednej strony stara kamienica, grzyb, syf i chałas – idealne warunki, żeby zwariować. Z drugiej strony, nowe mieszkanie na drugim piętrze, ale małe jak klatka dla chomika. Z balkonem! Ale znowu na zadupiu. Cisza, spokój, cisza. Znowu cisza. Trochę przerażające, co?
Pytasz, co robić? Proste. Wykorzystaj swoje modlitwy bardziej precyzyjnie następnym razem. Bóg ma poczucie humoru i chyba Cię troszkę strollował, ale hej, przynajmniej masz balkon, na którym możesz siedzieć i myśleć o tym, jakie życie jest ironiczne.
A co do decyzji: jeśli nie chcesz zmiany, zostaniesz w syfie, w którym jesteś. Jeśli chcesz zmiany, to weź się w garść i przenieś na zadupie. Może odkryjesz, że spokój i cisza to jednak to, czego potrzebujesz. A jak ci się znudzi, zawsze możesz wrócić do starego, z tym że bez marudzenia.
Do kurwy nędzy, Ty się nawet nie możesz zdecydować czy napisać słowo „hałas” poprawnie przez „h”, czy może napisać przez „ch” – jak tępa niezdecydowana rozmemłana pizda.
Co robić? Zamieszkać w nowym mieszkaniu.
Dlaczego tak? Dlatego, że zamieszkasz tam sama. Nie będziesz wkurwiać niemęża swoją pizdowatą ambiwalencją.
Grammarnazi
PS. I pamiętaj, żeby często myć kapsko. Kilka postów wcześniej niż ten post był temat na ten temat.
Powinno być mgr inż. Grammarnazi do kurwy nędzy.
Fiuta myłeś czy tylko wietrzyłeś?
twoja mama mi wymyla jezykiem
Lęk nie pozwala ale wiesz, że musisz go pokonać.
Kłopot ze zmianami jest taki, że moga być na gorsze. Więc ciesz się z tego co masz.
Twój mąż to pijak.
Jak ja to mówię:
„Jakich mają takich wybierają”.
Po pierwsze przestań pić.
„Ustalili możliwe źródło. Stąd fentanyl rozlewa się po Polsce?”
Taki powinien być tytuł tej chujni hahahaha
No, ja pierdolę, ma odwód od zagrzybiałej nory i jeszcze narzeka. Daj mi, kobito, to malutkie mieszkanko z balkonikiem i siedź z tym lumpem w norze, jak się zdecydować nie umiesz. Ja bardzo chętnie przytulę taki skromny kwadrat. Mniej metrów = mniej sprzątania.