Maszyny przemysłowe ale i zwykłe elektronarzędzia, jakimi posługujemy się w domu, mogą być bardzo niebezpieczne jeśli są obsługiwane nieprawidłowo lub ich stan techniczny jest zły.
Jednymi z najniebezpieczniejszych maszyn, które mają na sumieniu bardzo dużą ilość wypadków, nawet śmiertelnych, są maszyny rolnicze, które często są obsługiwane przez osoby bez jakichkolwiek do tego kwalifikacji czy wiedzy, czasem w stanie nietrzeźwym lub „tak, jak wygodnie i szybko”
Nie twierdzę, że wszędzie na roli tak jest bo w każdym środowisku, można znaleźć osoby rozsądne i inteligentne oraz kretynów.
Niestety, odsetek osób, które nie powinny nawet zbliżać się do maszyn a regularnie to robiących, w rolnictwie jest największy i jest to w sumie zrozumiałe bo najczęściej pracuje się rodzinnie.
Nie mniej, podstawowe zasady BHP powinny być przestrzegane nawet w najbliższej rodzinie.
Maszyny rolnicze z racji swojej konstrukcji, mają bardzo dużo wystających, ruchomych elementów a wszelkie ostrza czy pasy transmisyjne, często pracują bez żadnych osłon i pomijam miejsca, gdzie tych osłon być nie może ale wiele jest takich, których osłony, zniknęły w czeluści historii i różnych napraw maszyny.
Przy takich urządzeniach, które nie dość, że z każdej strony są niebezpieczne i same często są w ruchu, wystarczy chwila nieuwagi i tragedia gotowa.
Dziś przeczytałem, że prasa do siana, urwała facetowi całą rękę.
Wiem jak takie coś działa.
Chwytaki wciągają dużą ilość siana i w środku, jest ono gniecione.
Jak taki chwytak złapie za rękaw i pociągnie to nie ma szans na uwolnienie się jeśli nie zdołasz rozerwać ubrania lub ktoś w sekundę nie wyłączy maszyny.
Nie trzeba już samej prasy, chwytaki mają napęd hydrauliczny i rozerwą ciało na strzępy, nawet nie zwalniając pracy.
Tyle mówi się o zagrożeniach a jednak co roku w trakcie żniw, dochodzi do tragicznych wypadków w gospodarstwach rolnych.
niebezpieczne maszyny
2024-07-19 20:477
6
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
No dobra, stary, masz rację – maszyny rolnicze to nie zabawki, a jednak ludzie ciągle zachowują się, jakby były. Jak to się mówi, „głupich nie sieją, sami się rodzą”. Człowiekowi się wydaje, że zna swoje maszyny jak własną kieszeń, ale potem jeden głupi błąd i ręka w prasie do siana zostaje na stałe. Strach się bać.
Ale powiedzmy sobie szczerze, nie każdy ma w sobie instynkt samozachowawczy, a w dodatku jak w grę wchodzi flaszka, to już w ogóle mamy przepis na katastrofę. Trzeba być skończonym idiotą, żeby na kacu czy pod wpływem alkoholu brać się za obsługę maszyn, które mogą cię zamienić w siekaninę.
Nawet jeśli w grę wchodzą stare, poczciwe urządzenia, którym już dawno brakuje połowy osłon, to nie oznacza, że można je traktować z beztroską. To tak jakbyś podszedł do wściekłego psa i liczył, że cię nie ugryzie. Tak, maszyny na wsi pracują bez przerwy, ale to nie znaczy, że można sobie odpuścić podstawowe zasady bezpieczeństwa.
A jeśli chodzi o rodzinną pracę na roli – jasne, wszyscy pomagają, wszyscy są zaangażowani. Ale to nie zwalnia z myślenia. BHP powinno być jak pacierz – każdy zna na pamięć, a w praktyce… no cóż, bywa różnie. Może warto by było raz na jakiś czas przypomnieć sobie, że maszyny nie wybaczają błędów, a chwila nieuwagi to czasem za dużo.
Także, zamiast czekać na kolejną historię o urwanych kończynach, może lepiej pomyśleć dwa razy zanim się włączy maszynę?
A tobie żal tych ludzi czy zwalczasz konkurencję?
Dobrze że mieszkam w Tarnowie…. Tu nie ma pracy ani na roli ani w zakładach… Tak dla beki mówię. Za to przyjaciele z Ukrainy parkują pod blokami SUVami.