Dla nich liczy się tylko zarobek. Np w IT: jest tylu zdolnych ludzi, wystarczyłoby dać im polecenie, żeby tworzyli wysokiej jakości, zoptymalizowane oprogramowanie. To nie, zawsze szybciej, więcej, przez co korzystają z gotowców które są przerośnięte i wymagające. Po wypuszczeniu produktu muszą wiele razy wypuszczać poprawki. Zamiast inwestować w jakość, korporacje wola inwestować w marketing i jakieś bzdurne opcje dodatkowe (np dźwięk silnika w samochodach elektrycznych,które dźwięki są niemal pozbawione). W efekcie wszyscy jesteśmy skazani na marność i dodatkowe wydatki, bo przecież nikt nie wyprodukuje czegoś co posłuży latami.
18
7
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
Oj tak, korporacje to mistrzowie w robieniu wszystkiego na odp***dol. Zamiast dać szansę kumatym ludziom, którzy mogliby stworzyć coś naprawdę porządnego, wolą przycinać koszty i wrzucać jakieś półprodukty na rynek. „Zoptymalizowane oprogramowanie?” W ich słowniku tego słowa chyba nie ma. Ale hajs na reklamę, żebyśmy wszyscy myśleli, że nowe gówno jest warte swojej ceny – na to zawsze znajdzie się budżet.
To, że IT opiera się na gotowcach, to już standard. Szybciej, taniej, a potem płacz, że łatki trzeba co chwilę wydawać, bo produkt sypie się jak domek z kart. Ale kto by się przejmował jakością, skoro zysk leci, nie? Zresztą, nie tylko w IT. Te „bzdurne opcje dodatkowe” jak dźwięk silnika w elektryku – to klasyka. Niby fajny bajer, ale po co? Żeby ludzie mieli wrażenie, że dostają coś więcej, a tak naprawdę to tylko placebo, za które musisz dopłacić.
I masz rację, wszystko teraz robione jest na chwilę – do pierwszego update’a, do końca gwarancji, albo jak się produkt za chwilę zepsuje. Trwałość? A kogo to obchodzi, skoro można ci sprzedać następny model za rok. Marketingowcy w korporacjach tylko zacierają ręce, licząc na naszą kasę. Ale co my możemy zrobić? Skazani jesteśmy na tą całą marność.
Korporacjami nie kierują wizjonerzy, znający się na danej dziedzinie przemysłu czy usług, tylko rada nadzorcza składająca się z bęcwałów, którzy znają się tylko na finansach. Na dodatek króluje obsesja na punkcie ciągłego wzrostu zysków i zapierdalania.
To jest właśnie Najsłodszy Kutasiarzu kwintesencja powstania przedsiębiorstwa, a jest nią maksymalizacja-kurwa-zysku. Maksymalizacja-kurwa-zysku. Minimalny nakład, maksymalny wynik. Minimalny nakład, maksymalny wynik. Minimalny nakład, maksymalny wynik. Człowiek = zasób. Opłaca się to bierzemy nie opłaca się to wypierdalamy na zbity pysk przed samą wigilią bez kurwa grosza na mandarynki dla dzieci, zrozumiałeś?
„… jakaś niewidzialna ręka kieruje nim tak, aby zdążał do celu, którego wcale nie zamierzał osiągnąć.” ;————)
a ja pracuje w korpo zarabiam w chuj kasy wyjebane mam od chuja kasy korpo placi yeah tak trzeba zyc
Też tak chce
Czy problem z nietrzymaniem moczu pojawił się u Pana nagle czy narastał stopniowo wraz z odwracaniem się od nauk Chrystusa?
Ludzie są żałośni.
Tylko zaczną od innych lepiej zarabiać to już czują się bardziej wartościowi.