Cóż, pewnie nie napiszę nic nowego w niedzielę rano. Jak wiadomo sobota to jest taki dzień, że można sobie wrzucić na luz i nie stresować się dniem następnym, bo jak wiadomo po sobocie jest niedziela, a to jest dzień wolny. Więc można się napić. Jak pomyślałem – tak zrobiłem. A że miałem stresujący tydzień to z premedytacją postanowiłem się nawalić i że tak powiem „zresetować”. Jedzenie było pyszne, towarzystwo przednie, wódki wychlałem chyba litr, do tego browary. Później grzecznie się pożegnałem z biesiadnikami i poszedłem spać. I to jest koniec dobrych wiadomości. Dziś rano – niestety – jeszcze wóda mnie trochę trzyma i generalnie rzecz biorąc TRZEŹWIEJĘ. Kacor mnie napierdala, jestem rozbity, suszy mnie, chciałbym spać ale nie mogę zasnąć, glapię się w tv bez sensu. Korci mnie żeby się napić browara który mrozi się w lodóweczce, ale istnieje ryzyko, ze na jednym się nie skończy, a jutro muszę prowadzić i z poczucia odpowiedzialności tego nie robię. Więc piję wodę, ale niestety kurwa kupiłem gazowaną a ona jest chujowa na kaca, lepsza byłaby niegazowana. Najchętniej to bym od razu wypił 1,5 litra tej wody, ale gazowanej nie da rady tak wypić. Ogólnie to kac nie jest mi obcy , nie mam 14 lat i nie jest to moje pierwsze chlańsko, ale strasznie nie lubię tego pierdolonego trzeźwienia, kiedy wóda ze mnie schodzi. Mogłem coś pożytecznego w tą niedzielę zrobić, a tak cały dzień w chuj poszedł. Teraz się zastanawiam, czy może gdybym wypił połowę tego co wczoraj, to może bym uniknął tego wszystkiego, ale niestety tego się już nie dowiemy. Takie kurwa przemyślenia kacowe. Kurwa, kiedy ten pierdolony kac się skończy?
KAC
2012-09-30 19:5086
100
Nie pij, kurwa, nie pij… i nie będzie chujni.
Ale masz problemy woda nie taka bo gazowana, nienawidze trzezwienia ja pierdole… Prawdziwego kaca, może kiedyś niestety poznasz