Ten padół, a szczególnie wszelkie zawarte w nim życie jest odgórnie stracone, od samego poczęcia zmierzające ku śmierci, zepsute i gnijące u samej podstawy ślepej replikacji DNA. Niewarte dalszej kontynuacji i prób znalezienia w nim głębszej celowości.
Co sekundę rodzi się czworo dzieci na świecie. Są wydzierani z wygodnej pustki nieistnienia do okrutnego świata. Bez własnej zgody i nie rzadko później żałujący swego zaistnienia wpadają na produkcyjną taśmę usianą indoktrynacją, kreującą kolejnych systemowych niewolników . Opuszczając matczyny inkubator przeżywają swój pierwszy szok – manifestują swój bunt przeciwko zimnej, głośnej i stresującej rzeczywistości przeraźliwym krzykiem. To ich pierwsza i słuszna opinia o miejscu w którym się znaleźli.
Zdrowo myślący rodzic zdaje sobie sprawę ze stopnia degeneracji rzeczywistości, dlatego też wychowywanie potomka w tymczasowym złudzeniu jest wręcz obowiązkowe. Kreskówki, bajki czy superbohaterzy wypełniają dziecięcy świat nie dopuszczając scen tortur, wojen, korupcji czy gwałtów. Będąc z upływem czasu powoli zanurzanym w dorosłość sielankowa przygoda stopniowo gaśnie, podczas gdy barbarzyńska rzeczywistość jawi się jako właściwa. Po raju utraconym ostają się jedynie miłe wspomnienia, w przypadku patologicznej rodziny również traumy dzieciństwa. Nastaje wieloletnia, nierówna walka z wiatrakami – absurdami i bezlitosnymi niedorzecznościami tego świata, wyścigiem szczurów, utratą swoich najbliższych, chorobami, emocjonalnymi i finansowymi perturbacjami oraz własną śmiercią.
Jesteśmy egoistycznymi i inteligentnymi dzikimi zwierzętami konkurującymi o żywność, schronienie, własny dobrostan i status społeczny. Walczymy z własnymi wiecznie nie zaspokojonymi egoistycznymi żądzami, pragnieniami i utopijnymi marzeniami częstokroć powodującymi cierpienie innych istot.
Dysonans między ilością cierpienia a przyjemnością na świecie jest ogromny. Do chronicznego bólu człowiek nie jest w stanie przywyknąć, natomiast z łatwością przyzwyczai się do odczuwania przyjemności która jest zdawkowa, krótkotrwała i stopniowo zanika rodząc kolejne niezaspokojenie i frustracje. Na poczucie szczęścia trzeba zapracować, zaś do odczuwania nieszczęścia wystarczy być biernym. Przyglądając się szczęściu czy przyjemności można odnieść wrażenie, że tak naprawdę nie istnieje – jest zwyczajnie brakiem cierpienia, jest zaczerpniętym przez przerębel oddechem spragnionej tlenu ryby uwięzionej pod skutą warstwą lodu.
Słabe, chorowite i mniej zaradne jednostki są na starcie skazane na upodlenie, ból, rozdzierające poczucie niesprawiedliwości i perspektywę marnego dogorywania zaszufladkowanego jako kolejny z rzędu mięsny odpad w sadystycznym eksperymencie stwórcy lub przypadkowej, nie ukierunkowanej ewolucji. Silniejsze osobniki mimo możliwości pozostania na powierzchni rozpadającej się tratwy nie zdobywają ostatecznie żadnej nagrody. Zadowalają się instynktownym przekazaniem swoich genów umożliwiających im kontynuowanie ślepego projektu i końcowego, iluzorycznego spełnienia misji po której giną i opadają na dno.
Sama ewolucja jak i dobór naturalny są bezlitosne, brutalne i bezwzględne – nie kierują się żadną moralnością, czy dobrem jednostki – na przestrzeni miliardów lat po trupach przepoczwarzają żyjące istoty generując ogromne i nieopisane cierpienie.
Koncepcja Boga – stwórcy wszechrzeczy przypomina demoniczno – sadystyczne dziecko u władzy upajające się nieustannym przypalaniem skupioną wiązką promieni słońca nieświadomych mrówek uwięzionych w terrarium. Tak zdegenerowany i rozbestwiony absolut po omacku i niesprawiedliwie rozdaje karty wydartym ze słodkiego niebytu istotom, które próbują za wszelką cenę nimi grać mimo braku jakiejkolwiek wygranej. Z maniakalną namiętnością obserwuje genetycznie upośledzone i kalekie istoty które jak porażone prądem i zrezygnowane bydło często nie oczekują niczego innego niż śmierć. „Miłosierny” stwórca nie daje o sobie znać, stoi za zasłoną szyderczo śmiejąc się na wszelkie błagania i modlitwy uśmierzenia ludzkich agonii na tej upadłej planecie. Nie reaguję na moralne zepsucie, głód, wojny, choroby i nieustannie przejawiające się męki istot nie omijając nawet najprostszych organizmów zjadanych żywcem. Opcjonalnie zdając sobie sprawę z odrażającego projektu, jakiego dopuścił się stworzyć i uruchomić popełnił samobójstwo, tudzież umarł pozostawiając swoje stworzenie ślepemu rozwojowi zdarzeń.
Każdy wariant naszego zaistnienia rodzi dla świadomej swego otoczenia istoty jednakowy strach oraz poczucie uczestniczenia w wadliwym, męczącym, bolesnym i niepotrzebnym projekcie. Człowiek nie dopuszczający do siebie powyższych argumentów i chcący temu wszystkiemu nadać pozytywną wartość zwykł karmić się pozbawionymi logicznej argumentacji pustymi frazesami jak nadzieja, wiara czy tymczasowa boska próba.
Gatunek ludzki funkcjonuje jeszcze tylko dlatego, iż człowiek uzbrojony został w mechanizmy obronne jak instynkt samozachowawczy, przetrwania, czy strach przed nieznanym które skutecznie pozwalają mu otępiać i oszukiwać zbyt rozwiniętą świadomość. Nauczyliśmy się wznosić wokół siebie mury obronne jak wiara w miłosiernego stwórcę, niebiańskie życie po śmierci fizycznej, praca nadająca nam poczucie kontrybucji społecznej, płodzenie i hodowla dzieci dająca myśl pozostawienia po sobie genetycznego śladu, uciekanie w konsumpcjonizm, uleganie społecznym trendom czy hobby działające jak marchewka dla osła, która odrywa od głębszych przemyśleń oraz pozwala dzień za dniem znosić swój kipiący bezsensownymi utarczkami los. Sen jako kolejny mechanizm obronny daje ukojenie. Poranne przebudzenie rodzi poczucie nowego startu. Błogi, senny niebyt wszak będący namiastką śmierci i następująca po nim pobudka pomagają znosić rutynę dzień za dniem – te bezcenne, regularne przerywniki koją codzienne trudy i przygotowują na kolejną syzyfową pracę.
Odzierając się z tych złudzeń, burząc wokół siebie wzniosłe mury obronne człowiek dociekający prawdy o sobie i jego położeniu we wszechświecie zapragnął by nie żyć lub nigdy nie zaistnieć. Mając dostęp do przycisku awaryjnego natychmiast i bezboleśnie wyłączającego jego biologiczne funkcje, nie zawahał by się go użyć.
Wszechświat się nami nie interesuję. Miliony lat mielimy tą samą materię nadając temu wyższy cel. Szczęśliwy ten, kto nie potrafi lub nie spogląda na szerszy kontekst istnienia. Ignorancja jawi się jako błogosławieństwo.
Przywołując na koniec legendę o Midasie pytającego się Sylena co jest najważniejsze i najlepsze dla człowieka, Sylen odrzekł na to: Ty nieszczęsna, efemeryczna istoto, lepiej dla ciebie żebyś nic nie wiedział, nie narodził się, nie był, a gdy już zaistniejesz, to najlepsze dla ciebie, byś jak najszybciej umarł.
Beznadzieja, walka i agonia ziemskiego życia u podstaw
2019-03-01 12:34133
23
Tylko dobra guma i solidne gumowanie na komisariacie czynią cuda. Musisz poznać smak gumy na milicji. Lać gumą ile wejdzie i zrobić lewatywę gumową gruszką. Przegumować całą Polskę — od morza do Tatr. Lać zimnym końcem.
Śmieszki minusują dobrą, antynatalistyczną chujnię. Bóg jest zwykłą nieistniejącą kurwą, życie ssie chuja, dlatego nigdy nie będę miał dzieci bo ten pierdolony w dupe jebany świat to nieporozumienie. Moje największe marzenie to zdechnąć na raka w męczarniach, pozdro 600.
Też mam często wrażenie, że stan radości nie istnieje, a jeśli się pojawia to ulatnia bardzo szybko. Jedyne co istnieje i nasila się z każdym rokiem to rozpacz, strach i niezaprzeczalna bezcelowosc ludzkiej męki.
Którą butelkę już kończysz?
Gdzie zatem mamy szukać wybawienia?
wybawienia nie ma
masz wrocic do zrodla czyli inhilinacji nie istnienia stracic indiwidualnosc
Nudne to i mocno chujowe.
„jest zaczerpniętym przez przerębel oddechem spragnionej tlenu ryby uwięzionej pod skutą warstwą lodu.” To jest mocne i mówi wszystko sense tego tekstu
Cześć. Niedawno dałam trochę podobny wpis: http://www.chujnia.pl/po-prostu-zycie-niby-oczywiste-oczywistosci/
I mam pape pytań, a mianowicie czy też masz tak, że czujesz się sam ze swoimi poglądami, a jak przed kimś się otwierasz to cie do psychiatry chcą wysyłać? I bardzo ci ciężko znaleźć kogoś myślącego podobnie?
W przypływie poczucia braku sensu rzuciłam studia i od tygodnia tylko pije piwo słuchając muzyki i czekając aż zapije się na śmierć. Pierdole ta egzystencje. Gołym okiem widać, że życie jest złe choćby taki łańcuch naturalny. Nie wierzę nawet aktualnie w nic ale nachodzi mnie myśl, że w teoretycznym piekle chociaż cierpisz biernie a tutaj musisz pracować by przetrwać i czuć ten usrany ból istnienia.
Ciężko znaleźć kogoś, kto w szczery sposób chciałby rozmawiać na tak pesymistyczne (dla mnie realistycznie) tematy. Ogół zwykł nosić sztuczne maski pozwalające wtapiać się w narzucony schemat „poprawnego społecznie myślenia”, za którymi często kryją się niemniej przykre refleksje. I bardzo dobrze takich ludzi rozumiem. Sam muszę siebie oszukiwać, trzymać się mechanizmów obronnych by nie wyjść poza schemat; utrzymywać zdrowe relacje w pracy, w rodzinie, znosić codzienną rutynę. Z takimi poglądami jakie opisałem, całkowicie negującymi wartość życia, bez oszukiwania siebie nie pisał bym takiej chujni – po prostu by mnie już tu nie było. Nie zwykłem samemu rozpoczynać takich rozmów oprócz internetowych dyskusji skupiających min. ludzi zainteresowanych filozofią egzystencjalną, etyką negatywną, antynatalizmem czy anglojęzycznym efilizmem ponieważ jak słusznie zauważyłaś dla człowieka bezrefleksyjnego poruszanie takich tematów jest równoznaczne z zaburzeniami psychicznymi, depresją, nadmiarem wolnego czasu. W internetowych rozmowach anonimowość rozmówcy pozwala na tego typu rozmowy – nie do pomyślenia w realnych świecie będąc trzeźwym. Jeżeli ktoś wyjdzie z inicjatywą i chce usłyszeć moje zdanie odnośnie np. czy wolałbym się nie urodzić to wtedy mogę szczerze powiedzieć co o tym myślę.
Ja również wyzbyłem się jakiejkolwiek wiary w cokolwiek (jestem ateistą agnostykiem) i paradoksalnie poczułem się lepiej – zrywając łańcuchy ślepych wierzeń w miłosierne bóstwo, prawo karmy czy reinkarnacje, dając temu jakiś niewielki procent prawdopodobieństwa uznałem że tylko ja stanowię o sposobie swojego życia i momencie jego zakończenia. Jak pisał Emil Cioran myślenie o samobójstwie paradoksalnie od niego odciąga, i gdyby nie ta myśl już dawno bym się zabił. Kontemplacja myśli że w każdej chwili mogę skończyć ten przykry epizod dodaje otuchy, obojętności, ujmuje stresu związanego z codziennymi utarczkami ponieważ z takim sposobem myślenia wszystko jest bez znaczenia.
Autor
To wykop se grób i się w nim zakop, ileż cię męki ominie, zamiast tutaj żółć wylewać.
Przecież ta strona jest właśnie po to żeby „wylewać żółć”
Nawet niechce mi się czytać tego gówna
smutne i prawdziwe ..
dobre na pastę. I love u
Ładne to,ale efekt wypowiedzi niszczy niewłaściwe użycie ODMIANÓW I KOŃCÓWKÓW . Nie pisze i nie mówi się że ktoś się nami nie”INTERESUJĘ”. Wkurwia mnie to z lekka osobiście bo zakłóca zrozumienie ciekawej skądinąd(dziwne słowo) aczkolwiek nie nowatorskiej wypowiedzi.Więc proponuję abyś wypierdalał(a-bo kobietki też umio pisać)do szkoły która cię wysrała żeby mieć spokój dupki i nie zajmować się patologią.
Tak, oczywiście wszechświat złożył się sam, coś z niczego (!) wybuchło i jest, to tak jakby powiedzieć, że samochody, laptopy i smartfony powstały randomowo po wybuchu bomby. Stoi za tym programista, ale nie zrozumiesz go tak samo jak ryba w akwarium nie pojmuje świata zewnętrznego. Ten świat mógłby być rajem a jest syfem bo ludzkość dostała boski przymiot możliwości tworzenia, z którego nie umie mądrze korzystać. Przyczyną tego stanu rzeczy jest coś takiego jak „grzech”, z którego wszyscy się śmieją, a sięgnął on do najgłębszych pokładów osobowości i jest uznawany za „normę”. Wszystkiego mamy na tej planecie wystarczająco, jesteśmy jednym organizmem i współpracując moglibyśmy stworzyć coś diametralnie innego. Niestety pierwotna jedność została zatracona przez pychę, chciwość i głupotę.
dobrze prawisz ale nie ma takiego systemu u ludzi rozwoj natury jest inny jak u zwierzant i nie bedzie natura reinkarnacji
Masz trochę racji, o wielu rzeczach, które przytaczasz, Prezes już pisał.To jest upadła planeta, niemniej jednak Prezes ma wrażenie, że czytasz dużo fantasy. Ewentualnie filmy. Jednak z sytuacji,w której to wszystko jest, o czym pisałeś, wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy. Grupa ludzi nie chce sobie zdawać sprawy. Prezes jest zdania, że każdy ma swój rozum. Nie wszyscy używają, ale ma każdy. W związku z tym każdy postępuje, jak uważa. Ale życie mamy jedno i trzeba je przeżyć należycie. Żyj, pracuj, zbieraj grzyby, kochaj ,szanuj. A jak Ci się nadal nudzi, przyjdź do mojego zakładu.Na hasło „nudzi mi się” rzucone stróżowi, zostaniesz przydzielony Leonowi z piątej piły. Musisz wiedzieć, że Leon jest bardzo ekspresowy w swojej pracy. Wielu już zajechał…Zrezygnowani odeszli z pracy w zapomnieniu…Twoim zadaniem będzie podawanie Leonowi elementów do pocięcia. Leon zasuwa, ale ma to wynagradzane. Worek ruskiego tytoniu co miesiąc dostaje. Za takie zasuwanie, on jedyny może palić w pracy. No, oczywiście poza Prezesem, ale Prezes nie pali bo nie chce.
Chyba podszyw, bo lepsze, ale za bardzo z Łódzkiego Wydziału Fabrycznego ściągnięte
Są to wnioski do których dojdzie w końcu każdy trzeźwo myślący umysł, a negacja ich to nic więcej jak tylko wbudowany mechanizm obronny. Ktoś kiedyś napisał (niestety nie mogę sobie przypomnieć kto), że; „Jedynym istotnym pytaniem na które powinna odpowiedzieć filozofia, jest to, czy powinno się popełnić samobójstwo, czy nie.” Może i przesada, ale coś w tym jest. Sam używam argumentu o bezbolesnej dezintegracji przez wciśnięcie guzika. Wciskasz i jesteś, powiedzmy, rozbijany na atomy, tak że w jednej chwili ślad po tobie ginie. Jestem przekonany, że gdyby to było możliwe i ogólnie dostępne, to ludzka populacja zmniejszyłaby się drastycznie.
Moim zdaniem piętnowanie samobójstwa czy eutanazji, nie wynika wcale z jakichś szlachetnych pobudek i troski o innych. Wręcz przeciwnie, nikogo ci ludzie nie obchodzą. To wynika z czysto egoistycznej przesłanki, żeby czyjś wybór nie rzutował na moją własną wolę życia, a ta wola życia stoi faktycznie na chwiejnych nóżkach samooszukiwania i pędzenia za marchewką na sznurku. Na takie spojrzenie na rzeczywistość, jakie prezentujesz w swoim wpisie, ludzie najczęściej reagują-delikatnie mówiąc- niechęcią. Takie coś torpeduje złudzenia, w których wytworzenie rozpaczliwie inwestuje się ostatki energii. Gdyby z decyzji o samobójstwie zdjąć wstyd wobec bliskich, społeczne napiętnowanie, problemy natury prawnej i technicznej, to wielu zrzuciłoby maski obrońców życia i nie oglądałoby się nawet minutę.
Bezgraniczna obojętność otaczającego nas świata/wszechświata jest praktycznie nie do zniesienia. Więc wymyśliliśmy sobie bogów, żeby nie czuć się w tym wszystkim osamotnieni. Niestety, albo rozum, albo bóg. I znów człowiek ląduje w pustce. Tak naprawdę to wszystko jest żałosne, czasem już nawet nie umiem patrzeć na ludzi zadowolonych z życia inaczej, niż jak na tych, którzy wypierają prawdę i zwyczajnie kłamią, albo są zbyt głupi, żeby w ogóle móc ją dostrzec. Żeby jednak być w tych rozważaniach uczciwym, trzeba sobie zadać pytanie o relację swojego własnego niezadowolenia z życia do jego ogólnej bezcelowości i marności. Zmierzam do tego, że gdybym był młody, piękny i bogaty, to najprawdopodobniej lżej by mi było znosić bezcelowość życia….może bym o tym nawet nie myślał. Tak, znowu błogosławiona ignorancja – możliwe, że to nieodzowny (choć żałosny) składnik szczęścia. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć tobie i sobie takiej ilości przyjemnych bodźców, żeby ból istnienia został zagłuszony, albo ostatecznego pozbycia się złudzeń i nadziei…no może jeszcze cytacik z McCarth’ego na koniec: ”Gdyby tylko ludzie zobaczyli świat taki, jaki jest naprawdę. Zobaczyli swoje życie takie, jakie jest naprawdę. Bez marzeń i złudzeń. Nie wierzę, że znaleźliby choćby najmniejszy powód, by nie wybrać śmierci, i to jak najszybciej.”
Zupełnie nie rozumiem twoich przydługich bredni. Ja mam niewielkie mieszkanie na kredyt, zarabiam mało, ale mam dwójkę dzieci i dostałem na nie dodatek finansowy. Micha pełna. To pierwszy rząd, który naprawdę robi coś dla biednych. I cudowny prezydent. Brawo Panie Andrzeju – pokazał Pan klasę. Jestem wdzięczny. Z góry oświadczam, że wszystko co robię, robię legalnie i nie zamierzam sprawiać żadnych problemów. Co złego, to nie ja. A jak nie dostanę paragonu w sklepie, to doniosę do skarbówki, żeby był porządek i wszystko zgodnie z prawem. Nie mogę się doczekać chipów pod skórą i likwidacji gotówki. Wtedy wszystko będzie ewidencjonowane i nikt się nie będzie migał.
A tam, nie pierdol tyle. Wal dobrze chuja, systematycznie, przeciągle, z długim plateau i wytryskiem do sufitu.
Gdybyś zarabiał 90 tysi euro netto miesięcznie i jeździł Lamborghini Aventador tak jak JA, recepty na weltschmerz szukałbyś na swoim ranczu w gangbangu zakończonym bukkake, przy muzyce ze sprzętu Accuphase, popijając niebieskiego Johnego i odpalając stuzłotówkami cygara Cohiby. To byłoby twoje Zwycięstwo, twój najlepszy lwi kąsek antylopy upolowanej przez samice twojego lwiego haremu. W ludzkim świecie walkę o mięso i panowanie w stadzie zastępuje wrąca taśma w Łódzkim Wydziale Fabrycznym, którego jestem Panem i Władcą. To jest mój genetyczny sukces. A na prawdziwe lwy jeżdżę polować do Tanzanii i Kenii. Tylko pieniądze, tylko władza, tylko siła, tylko zemsta, mmm ale się podjarałem… Ach, jutro od rana łapię nahajkę. Tylko najpierw mesio, patałach, zrobi mi z połykiem. W końcu za coś mu płacę te 36 tysi netto na W213 i willę za dwie bańki /Byczywąs.
Nikt nie ująłby tego lepiej. Smutna prawda. Trzymaj się Stalkerze.
Niestety tak został stworzony świat. Przez dekonstrukcję wszystkiego co wartościowe, wynaturzone elity stworzyły dla siebie niby raj, a dla nas piekło na ziemi. Naszym zadaniem jest powrócić do prawdziwych wartości (miłość, empatia, altruizm, samostanowienie i samoograniczenie), choć w zalewie tego bagna wydaje się to prawie niemożliwe.
Lebanon Hanover – Chimerical
Hymn nowego pokolenia antynatalistow
Tak mniej więcej myślałem, gdy miałem 16 – 25 lat. Potem mi to przeszło. Zwyciężył instynkt przeżycia, egoizm i pragnienie przeżywania czegoś miłego i ekscytującego. Takie myślenie, jak Autora nie jest niczym więcej, jak przejawem natury refleksyjnej i melancholijnej. Kto nie myśli za wiele o sensie istnienia, ten zajmuje się swoim życiem i z niego korzysta, jak umie. Antynatalistyczne myślenie to depresyjna refleksja rozciągnięta na cały rodzaj ludzki. Komu na świecie tak źle, że musi sobie tę swoją niedolę uzasadnić systemowo, ten będzie dowodził, że sensu nie ma ani smaczne ciastko, ani przejażdżka mocnym samochodem, ani noc spędzona z dziewczyną, ani wychowywanie dzieci… A są miliony ludzi, którzy w tym kieracie, jednak znajdują przyjemności doraźne i cele wyższe, bez względu na to, czy wierzą w przychylny absolut, czy tylko w osobistą przyjemność. Świat i tak będzie się kręcił nadal, bez względu na zawiedzionych nim filozofów.
Chcę, chciałabym się napić z Toba piwa 🙂
Zajebiste podsumowanie naszej chorej rzeczywistości. Mam bardzo podobne odczucia.
Bóg to jakiś psychopata, albo o nas zapomniał.
Mój Wielki szacunek za wyobraźnie i umiejętność ubrania tego w słowa.
Codziennie o tym myślę, jeśli to wszystko nie ma na celu tego by wprowadzić zrozumienie zła do naszych dusz, żebyśmy już na zawsze mogli docenić dobro po śmierci, no to chujnia. Być może jest to mój mechanizm obronny jednak wierzę że to ma sens i jest celowe, bo jeśli nie to życie było by największym paradoksem i absurdem kosmosu. Wszyscy jesteśmy dziećmi, chcemy tylko miłości i radości chciałbym żeby wszyscy to mięli. Pozdrawiam autora i przesyłam wszystkim gorące pozdrowienia. Życzę wszystkim aby miło mijał czas.
z jednym się tylko nie zgodzę, że na szczęście niby trzeba sobie zapracować a do nieszczęścia wystarczy bierność… gówno prawda
Zależy, co wylosujesz przy narodzinach. Jedni rodzą się z zajebistym charakterem i majątkiem starych, a inni muszą walczyć o to, żeby dogonić tych lepiej urodzonych.
To prawda, że nikt nie wygrywa, ale gdybym mógł sobie pojeździć na garbach cebulaków z syndromem sztokholmskim, żeby sobie choć trochę to osłodzić, to bym pojeździł.