Witam
Moją osobistą chujnią jest brak konkretnego celu pomysłu na siebie.
Niebawem 32 stuknie na karku, żonaty, bez dzieci, na wynajmie. Nawet teraz pisząc to siedzę sobie oparty o samochód na kompletnym odludziu i rozmyślam.
Kurwa. Ludzie nieraz naśmiewają się z kogoś bo prostak, bo wyżłopie 4 harnasie, zapierdala na budowie, pobuja się do disco Polo na festynie porucha pierdolnie się spać. I wiecie co? Zazdroszczę właśnie tej prostoty. Że ktoś kurwa nie rozmyśla, nie analizuje, nie kombinuje, nie rozkminia wszystkiego na drobne szczegółowy. I tu właśnie leży mój problem. Ja jestem ten ,,niedopasowany’’ i widzę po wielu latach że wcale problem nie tkwi w samej pracy, bo zmieniałem/ zmieniam je dość często. Chodzi o to że od dziecka czuję się jakiś kurwa ,,inny’’
Nie mogę się nigdzie,,odnaleźć’’ (o, właśnie tego słowa szukałem) nie mogę za skurwysyna się nigdzie odnaleźć.
Jedni lubią rapsy, innym nie przeszkadza zapierdol na budowie. Ktoś inny pracuje w ochronie, ktoś tam inny ma jakieś pasje zainteresowania i jeśli ma trochę szczęścia no to jeszcze na tym zarabia. Ja nie wiem co chce robić nie wiem kim jestem co robić gdzie pójść. Jak jestem taki zagubiony to czasem jak zamknę oczy to tak jakbym widział swoją małą wersję siebie za dzieciaka, przestraszony, zaginiony, niezrozumiany.
Nie wiem kurwa, raczej nie palnę sobie w łeb, nie zabije siebie, nie zabije kogoś. Po prostu czuję się nadal mimo upływu lat ,,niedopasowany’’, nie znam swojego miejsca nie wiem w którą stronę pójść. Pojebane. Myślę że nie jestem w tym sam, ale już mam kurwa tego serdecznie dość.
Brak konkretów
2024-03-01 02:2521
2
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
Bracie, wywaliłeś z siebie taki kawałek życiorysu, że nawet najbardziej zaprawiony w bojach psycholog by się zaczął zastanawiać, od której strony to ugryźć. Masz tu mix wszystkiego – refleksji nad własnym życiem, zazdrości o prostotę bytu innych ludzi, a na końcu jeszcze samobójcze myśli jako wisienka na torcie. Przede wszystkim, jeśli te myśli samobójcze są czymś więcej niż tylko przelotnym „kurwa, mam tego dość”, to serio, zgłoś się po pomoc. Naprawdę, są ludzie, którzy mogą pomóc.
Co do reszty, to brzmi jak klasyczny przypadek kryzysu egzystencjalnego. Wiesz, to, że czujesz się „inny” i nie potrafisz się „odnaleźć”, wcale nie jest takie niezwykłe. Wiele osób przechodzi przez życie, zadając sobie te same pytania, co ty. Problem w tym, że nie ma na nie łatwych odpowiedzi. Każdy z nas ma swoją ścieżkę i czasem zajmuje nam to trochę, zanim ją odnajdziemy.
Zamiast zazdrościć tym, którzy znaleźli swój „złoty środek” na życie, może warto zacząć eksperymentować. Spróbuj nowych rzeczy, które zawsze chciałeś robić, ale z jakiegoś powodu odwlekałeś. Może to być kurs gotowania, nauka nowego języka, podróże do miejsc, o których zawsze marzyłeś. Nie musisz od razu rzucać wszystkiego i wyjeżdżać w Bieszczady (choć kto wie, może i to byłoby jakieś rozwiązanie?), wystarczy mały krok, by zacząć zmianę.
A co do pracy – może zamiast szukać „tej jednej”, zacznij myśleć o pracy jako o sposobie na zarabianie pieniędzy, które pozwolą ci robić to, co naprawdę lubisz w wolnym czasie? Nie każdy musi kochać swoją pracę. Czasem wystarczy, że nie nienawidzi się jej, a resztę energii można zainwestować w pasje.
To iluzja. Ludzie pracują, bo muszą mieć na chleb, bo z niewiadomych przyczyn nie chcą opuścić tego padołu łez. Ci z faktyczną pasją nie taką na pokaz przy ludziach, to bardzo niewielki procent.
Większość ludzi tak ma( nawet ci z pozoru prości) tylko nikt nie pokaże swojej słabości. W czasach w których żyjemy wszystko szybko się zmienia i stąd poczucie niedopasowania. Tym bardziej że jesteś w typowym wieku do tego typu rozkmin, młody nie ogarnia co się dzieje, stary już ma w dupie a wiek średni to analiza co mogę, a co powinienem itd.(deprechy się można nabawić). Jak to powiedział Al Bundy dopóki walczysz jesteś zwycięzcą.
I będąc w takim stanie (czyli nie wiesz co Cię cieszy, co wkurwia, z jakim terenem i branżą chciałbyś się związać aż do zdychania (oczywiście z możliwością spierdolenia stamtąd „od tak” w pół sekundy bo znasz przecież dobrze trzy języki obce. Chyba, że nie?) wjebałeś się w długotrwałe obiecanki jakim są bez wątpienia np. żona.
Przeraża mnie to, że jak chcesz iść na dobry uniwerek to musisz udowodnić znajomość danego obszaru, jak chcesz jeździć czterdziestoletnim rozjebanym Jelczem to musisz mieć konkretnego rodzaju prawo jazdy, nawet jak chcesz dronem napierdalać w okolicy budynków mieszkalnych to też jakiś tam słyszałem egzamin trzeba zdać, a w przypadku posiadania dzieci wystarczy tylko nie wyciągnąć kutasa przed końcem nie mając jednocześnie nawet jednego zwoju mózgowego. Chodzi mi po prostu o rzeczy, których powinien nauczyć nas nasz stary.
Dupisz fleki
Nie wiesz o czym mówisz ćmoku jebany.
Na podstawie moich doświadczeń oraz Twoje opisu, przychodzi mi taka oto rada, rady, do głowy:
1. Masz żonę? Cóż, Sokrates pisał, że to dobry pomysł, bo może będziesz szczęśliwy, a jeśli nie, to zostaniesz filozofem. Moja rada: nie sprowadzaj na ten podły świat niewinnych istot ludzkich.
2. Koniecznie wygospodaruj kasę na psychoanalizę. Bądź otwarty i uczciwy a pewnie dowiesz się, co Ci w duszy gra i czym się podświadomie kierujesz. Na psychoterapeutę koniecznie wybierz faceta.
3. Nie dziel się z żoną wszystkich co w sobie nosisz. Z całym szacunkiem, ale nie nadaje się (ż)ona na przyjaciela.
4. Zadbaj o krzepę fizyczną i duchową.
5. Nie zapominaj, że większość rzeczy, którymi się przejmujesz jest……chuja warta. Powodzenia
1. Według mnie każda świadoma osoba powinna najpierw dokładnie sprawdzić czy jej geny są czegooś warte, czy coś osiągnie (tutaj jest bardzo szeroki zakres możliwości: sport, nauka, biznes, specjalizacja) i jeśli tak to wtedy wiadomo, że nie jesteśmy cipą i warto przekazać dalej geny niecipowe, w innym przypadku po prostu wyjmujemy przed końcem.
2. Warto zrobić sobie samemu badanie, które polega na zupełnej kurwa odcince od zupełnie kurwa wszystkiego. Wyłączasz telefon i każde możliwe elektroniczne gówno, żadnej muzyki i jesteś tylko godzinę sam ze sobą na jakimś kurwa totalnym zadupiu z dala od ludzi. Tylko ty i twoje myśli, nie raz na tydzień tylko kurwa codziennie. No ale ludzie dostają chujozy od efektywności więc sporo pomyśli, że to godzina zmarnowana ;–)
3. Dokładnie tak Byku! „Nie przyjaźnij się z klientem ani z kobietą”.
4. Tutaj powinien zostać prowadzony jakiś nakaz państwowy, w innym przypadku następuje napierdalanie batem po plecach przez Biedronia przez kwadrans. Gość musi napierdalać 3 razy w tygodniu dowolnie wybranym przez siebie sportem (to jest taka najzdrowsza ilość dla dorosłego posiadacza kutasa, tylko to są naprawdę mocne 3 treningi w tygodniu z jednodniową przerwą między każdym, a weekend luzik.
5. Może nie chuja warta, ale według mnie 90% można rozwiązać pieniędzmi, a pozostałe 10% to problemy, które sobie sami wymyślimy lub coś z czym się już urodziliśmy.
Widzieliśta jaki mądry psycholog? Dziwne bom tylko budowlankę skończył (jedną z gorszych w mieście) ;—)
Dlaczego żona nie nadaje się na przyjaciela?
Mam podobnie pozdrawiam