A jak spadnie wreszcie to po dwóch dniach zacznie mnie jego obecność irytować. Błoto, drące ryja samochody sąsiadów z rana, grube baby w głupich paltach, a skoro przy tym jestem to i grube baby w paltach w moim autobusie. Na pewno odmarzną mi nogi, a dwusezonowe buty rozpadną się w imię zdobyczy technologicznych materiałoznawstwa. I gdy tak będę stał odmarzając na przystanku jakiejś ciemnej uliczki poczytam sobie idiotyczne ogłoszenie traktujące o gapowiczach, przez których MPK nie stać na porządne ogrzewanie.
Mam taką skromną nadzieję, że przepełniony żalem i goryczą dostanę mdłości i obrzygam rzygiem ciężkim, a gęstym przynajmniej jedną z tych bab, i że świat usłyszy to moje charkoczące wołanie (a przynajmniej ci w pobliżu) i zniesmaczony sytuacją rzygnie zgodnie chórem unisono. To byłby dzień, ach. Zaś gdy ze spokojem wycierałbym zamarzające w nosie smarki na miejsce zdarzenia zleciałyby się gołębie, szczury skrzydlate, i z tych rzygów wyjadłyby resztki obiadów serwowanych przez panie Halinki o czerwonych, spoconych twarzach.
Dziękuję. Już mi lepiej.
Takich jak Ty wszystko wkurwia. Znajdź sobie babę i dobrze podupcz.
poleciałeś ostro 🙂
do połowy jeszcze ogarniałem
O Jezusie świebodziński. Mocne i niesmaczne, niemniej jednak rozumiem. Sam często mam ochotę zerzygać się tą smutną, szarą polskością, tym śmierdzącym miastem..
Kolejne wypróżnienie wpisujące się w egocentryczny, frustracyjny nurt chuizmu światopoglądowego czasu kryzysu, nie tylko tego finansowego. Zwal sobie konia, rozładujesz stresy, podskoczy ci poziom endorfin emofiutku.
Szczerze wątpie że to emo było autorem.
Jak robisz to z nią godzinę, to pewnie robisz to dobrze. Ale ja jako facet mam podobnie jak ona – lubię seks, ale nie jest mi on niezbędny do życia codziennie. A poza tym, czy ona czasem za ciężko nie pracuje? To odbiera ochotę na wszystko poza jedzeniem i pójściem spać. Różne temperamenty to jedno, ale powinniście serio pogadać, bo różnice powinno się wyjaśniać i w miarę możliwości niwelować. Jeśli nie – w związku trzeba pójść na kompromis i jeśli ją kochasz to to ścierpisz. Jak nie, to musisz szukać innej. Pozdro.
Fakt, nie emo. Ale po zwaleniu konia jakoś mi ulżyło. Babę też pasuje ogarnąć – nie taką w palcie.
@8 Gdy cię najdzie chwila smutku, zwal se konia powolutku. Jak gotujesz się złości, tnij kapucyna bez litości. renia grabowska
Mnie bardziej niż brak śniegu wkurwia ciągła obecność deszczu. Rzygać się chce, to nie Wielka Brytania!