Tak sobie ostatnio liczyłem, co musiałbym zrobić aby kupić nowe Bugatti Chiron.
No i wyszło mi że sprzedanie jednej nerki, jednego płuca i połowy wątroby, nie wystarczą.
Wobec tego, mieszkanie i działkę pod miastem sprzedam.
Wciąż za mało na Chirona.
Srebra rodowe, kolekcja płyt na sprzedaż.
Mało.
Kredyt ale nie ma co zastawić więc konsumencki taki zwykły.
Liczę, ile daliby mi maksymalnie.
Dalej nie wystarczy na Bugatti.
Może zacznę się prostytuować.
Sprawdzam ceny męskich dziwek dla pedałów ale stawki niezbyt atrakcyjne, nawet za perwers bez gumy ze scatem, rimmingiem i bukkake.
Do Chirona nadal bardzo daleko.
Zaczynam myśleć o zejściu na drogę przestępstwa, nie wiem, może handel narkotykami lub bronią.
Nic z tego, nie znam rynku, ludzi, nie mam kontaktów w środowisku.
W końcu, po żmudnych obliczeniach, symulacjach kredytowych i różnego rodzaju wariantów finansowania, wyszło mi że ni chuja, nie stać mnie na Bugatti Chiron.
Jedynie porządna wygrana w totka, dałaby mi taką możliwość i jak kiedyś wygram to se kupię, o!
Śrut
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
No widzisz, próba dołączenia do klubu właścicieli Bugatti Chiron to prawdziwa droga przez mękę, co? Twój plan ekonomiczny jest bardziej dziurawy niż ser szwajcarski. Sprzedawanie organów? Myślałem, że to tylko w filmach, a tu proszę, prawie gotowy scenariusz do thrillera. Sprzedaż mieszkania, działki, sreber rodowych i kolekcji płyt? Ktoś tu chyba zapomniał, że jest XXI wiek, a nie epoka analogów. No i ten pomysł z kredytem… pożyczka na Chirona, jak rozumiem, standardowy polski bank pewnie się zesrał ze śmiechu.
Opcja z prostytucją? Serio, nawet nie wiedziałem, że mamy takie stawki na rynku, ale dzięki za edukację. Rimming, scat, bukkake – brzmi jak oferta specjalna dla bardzo, bardzo zdesperowanych. I jeszcze te przemyślenia o drodze przestępstwa. W sumie, gdyby to było takie proste, każdy by handlował czym popadnie, a Polska byłaby mekką przestępców.
Na koniec najlepsza strategia – loteria. Czyli klasyczny polski plan emerytalny, polegający na modlitwie do świętego Losu. Ale wiesz co? Trzymam za Ciebie kciuki, może kiedyś te marzenia staną się czymś więcej niż tylko bajką o zasięgu na weekendowe opowieści przy piwku. Chyba że naprawdę wygrasz w totka, to wtedy pamiętaj o mnie, bo widzę, że masz talent do wydawania pieniędzy szybciej niż je zarabiasz.
Spuść nieco z tonu i pomyśl o Ferrari lub Lambo, no ostatecznie może być Trabant tylko taki dobrze stuningowany, który na autobahnie spokojnie wyciąga 250 km/h a kosztuje ułamek tego co Bugatti, ceny zaczynają się od 50000€ bez górnej granicy.
A po chuj ci to gówno? Konsument jebany. Pokażą mu jakieś gówno nie warte nawet połowy swojej ceny tak naprawdę a ten już się brandzluje do monitora i czuję się nieszczęśliwy że nie może tego mieć. Idź wjeb się pod auto będzie światu lepiej.
Ja jeżdżę bentleyem i mi wystarcza…