Tak, to kobieca logika:
„Chcę mieć piękny dom”, „chcę mieć szczęśliwą rodzinę” -> ale żeby pójść do pracy i uciułać sobie na ten dom to po co…
Kobiety wolą cały czas marzyć zamiast stanąć w prawdzie i wziąć się zarekrutować do jakiejś pracy choćby za minimalną/średnią krajową.
Ot co: kobieca logika = wieczne marzenie z nadzieją bez pokrycia (która to fałszywa nadzieja po latach zmienia się u kobiet w pewność) iż pewnego dnia wszystko magicznie samo przyleci z nieba, więc po co się mają starać? Po co wspierać pracowitego mężczyznę? Lepiej skrytykować pracoholika, który ciągle próbuje zatroszczyć się o wspólną przyszłość, że pieniądze szczęścia nie dają, a jedynie wiara i nadzieja!
Skąd takie abstrakcyjne myślenie?
Chyba za dużo filmów hollywood; za dużo bajek które przez kilkaset lat utrzymywały bajkopisarzy (i był to wtedy naprawdę intrantny interes – aż po wiek internetu); itd; za dużo instagamów i facebooków.
Czy są może tego jeszcze jakieś przyczyny?!
Na wszystko trzeba sobie zapracować.
Manna z nieba nigdy nie zlatuje.
Móf za siebiem, mnie zleciała i teraz tańczę Kankan w Toskanii między posiłkami, a z dorywczej pracy to oglądam regularnie Felliniego.
Prezes Euromebel zaprasza cię gamoniu do swojego zakładu produkującego meble. Zaprawdę z moją ekipą będzie się elegancko współpracować w przeciwieństwie do Mesia, który pomiata patałachami na prawo i lewo, każąc świątek, piątek skuwać stare płyty chodnikowe kilofem i walić do głównego zbiornika. Moja ekipa to:
Roman i Marian – docinanie płyt meblowych na wymiar i oklejanie żelazkiem oraz lakierowanie pod wiatr
Ziutek (znaki charakterystyczne – czerwony nos, czapka wywinięta przed uszy, amator trunków Romper oraz Amarena) oklejanie taśmą spróchniałych desek i zamiatanie wiórów