Właśnie jestem pod wpływem wielkiej chujni, która w ogromnej mierze ukształtuje treść i charakter mojej wypowiedzi. Mianowicie, jak nieziemsko wkurwia mnie bezradność biednych studentów, którzy (sam jestem jednym z nich) są skazani na beznadziejnie wykładowcę, którego umiejętności przekazywania wiedzy określam w optymistycznej wersji na 1 w skali od 0 do 100. Jak tu się nie wkurwić, kiedy nie z lenistwa, nie z pijaństwa, tylko przez starego gnuśnego kapcana nie można zdać egzaminu, bo choć przeczytasz jebany podręcznik sto razy, spędzisz tydzień nad zadaniami i tak chuja rozumiesz, bo stary pierdolec przez pół roku chuj ci wytłumaczył. I jeszcze tępy chuj organizuje poprawkę, na której pewnie obleje kilka osób za niewiedzą – a powinien oblać je za swoją nieumiejętność nauczania oraz bycie chujowym człowieczem jak również doskonałym negatywem piękna i urodziwości. Jak tu wierzyć w sprawiedliwość, kiedy jest się bezradnie skazanym na łaskę lub też niełaskę jakiegoś starego pierdziela? Jak tu zdobyć wykształcenie, kiedy los bezustannie rzuca człowiekowi pod nogi kłody? Chujnia jest wielka i nieustępliwa, genialny zaś ten, kto istotę chujni posiądzie. Jedynym co mi pozostaje jest dalsze wiedzenie swego chujowego żywota, z każdym dniem zaprawiając się i stając się coraz bardziej obojętnym na wszechograniający bezruch i mizerote. Chujnia trzyma świat swoimi żelaznymi dłońmi:( Śrut panowie.
chujowa niesprawiedliwość na studiach:(
2011-07-08 23:4328
39