I znowu to samo. Jak co roku. Zaczyna się wyczekiwany przez dzieci okres świąteczny… A później przyjdzie czas na sylwka. Wszystko pięknie, mamy więcej czasu i uśmiechu, choćby fałszywego. Ale nie cieszy mnie to. Jako osobie niewierzącej nie jest mi łatwo (’technika- olać’ to sprawa buńczucznych gówniarzy). Okres bożonarodzeniowy to dla mnie czas całkowitej nostalgii… Ortodoksyjna rodzina zaprasza gości fałszywie szczerząc do nich gęby. Cóż chyba nikomu nie odpuszczą dopóki nie poznają wszystkich tajemnic i historii o wszystkich oczywiście. W te święta zawsze szczególnie mi smutno. Brakuje mi ciepła. W domu trwa afera 'o wszystko’ robisz coś czy nie i tak jest wszystkim źle. Później krótki powrót do normy i…? No oczywiście sylwek, jakżeby inaczej. Z powodu żałoby nie ruszę się z domu – nie chodzi o religię tylko o szacunek. To przykre. Znowu dół. Oh jak ja kocham ten okres świąteczny .
Coraz bliżej święta
2011-07-08 23:4316
36
A dlaczego olanie tego wszystkiego uważasz za gówniarskie podejście?
Ja też jestem ateistą,święta dla mnie nie mają żadnej magii już bo wyrosłem dawno z Mikołajów i innych takich.
No na szczęście rodzinę mam bliższą i dalszą normalną.Z rodzicami zasiądę sobie do stołu traktując to jak obiad z najbliższymi i tyle:)
prawie bez odzewu ta chujnia…