Moja chujnia zaczęła się wraz z chwilą moich narodzin. Mam rozszczep wargi górnej i podniebienia. Tak, mam w nim dziurę. Utrudnia mi to życie. Od zawsze. Do tego dochodzi nieidealny wygląd, od górnej wargi do nosa biegną dwie odznaczające się wyraźnie blizny. Może i to niby nic wielkiego, ale dziś mam 17 lat (za 17 dni kończę 18) i to utrudnia mi kontakty z ludźmi. Przeszedłem 7 operacji. Ostatnia była rok temu i moim zdaniem mogło by być lepiej. Zawsze uciekałem od ludzi. Brak pewności siebie, ten rozszczep no i fakt, że musiałem szybko dorosnąć. W wieku 12 lat straciłem ojca. Od tej chwili dziecięca radość zniknęła, a mały ja musiał dorosnąć. W pierwszej klasie liceum, przestała mi iść nauka. Nie umiałem dogadać się z mamą (bo w polsce tylko ona mi została). W klasie byłem jak zwykle „ten dziwny”. Więc zacząłem chlać. Litr taniego wina dziennie robi swoje. Czułem się tak bardzo nie potrzebny. Czułem, że beze mnie życie mojej mamy byłoby o wiele lepsze. Tyle operacji. Tyle cierpienia. Miałem dość. Pociąłem się i chciałem się zabić. Uwolnić wszystkich od siebie. I tak ten stan trwał sobie przez bite pół roku. Jednym z wielu powodów był brak dziewczyny. Tak bardzo chcę dać komuś całą swoją miłość. Podać serce na tacy, lecz one całkiem nie zwracają na mnie uwagi. Nie myśl, drogi czytelniku, że jestem „wybredny”. Żadna nnie zwróciła NIGDY na mnie uwagi. Może dla tego, że nie jestem ciotowatym szpanerem, który ma się za króla życia? Nie wiem. To nie jest oczywiście cała historia mojego życia. To tylko streszczenie xD Z racji tego, że jest godzina 2:10, życzę wam miłego dnia i żeby wasze życie było lepsze od mojego. Jak to mówią… i śrut.
Cześć Ludzie!
2015-12-30 22:0677
31
Stasiu? Stasiu czy to Ty???
Mam kumpla który tez to ma. Zajebisty gosc i bardzo lubiany ma spoko prace i 10x tyle znajomych co ja 😀 uwierz w siebie.
Koleżko nie wiem czemu ale poruszyła mnie twoja chujnia były juz tu gorsze ale twoja mnie poruszyła chyba dla tego że utozsamiam sie z nią, a raczej z ostatnim jej punktem. Tyle że ja jestem zdrowy narzekam że żadna mnie nie chce a przecież były dwie które sie mną interesowały (nie podobały mi sie akurat) teraz bede juz wiedział ze są tacy którzy mają gorzej ode mnie i to z przyczyn od nich nie zależnych.Rozumiem Cię po części bo w całości chyba nikt nie potrafi, ale nie łam się będzie dobrze, może marne i oklepane pocieszenie ale musi kiedyś być dobrze.
Nie wiem ile żyjesz w tej rzeyczywistości którą opisaeś, ale pewnie wystarczająco długo. Człowiek żyje, może mieć chwile słabości, dłuższe, czasem krótsze, ale w końcu powinien zdać sobie sprawę, jakie działania mają dalej sens. Możesz zrobić trzy rzeczy. 1. Zacząc coś robić ze sobą w dobrym kierunku, rozwinąć się, ruszyć wreszcie do przodu, pomóc tym samym matce, a sam zobaczysz, będziesz zdziwiony wręcz, jak jeden, nawet nie sukces, ale jeden dobry krok w Twoim życiu, może popchnąć Cię do kolejnego. Jeśli zrobisz jeden sensowny krok, nawet na siłę, kolejny przyjdzie Ci dużo łatwiej, aż zaczniesz robić kolejne rzeczy z przyjemnością, będziesz widział w tym sens. Najweżniejsze spróbować się przełamać, nawet nie widząc sensu, nawet na siłę. To tylko moje słowa, które czytasz sobie, pewnie na początku Cię zbudują, ale niedługo potem znowu wrócą pojebane myśli. Spróbuj, przestań myśleć o głupotach, a nawet jak dalej będą Cię dręczyły, to zobaczysz jak sensowne uczynki moga wpłynąć pozytywnie na Twoje myślenie. 2. Możesz posunąć się do radykalnego kroku też, który wybiera wiele osób, na ogół uważanych za tchórzy, ale wg mnie do tego też trzeba mieć bardzo dużo odwagi, nawet o wiele więcej od tych widzących światełko w tunelu, i skończyć ze sobą. Ale wtedy ulżysz tylko sobie, nie pomyślisz o bliskich. Sam nie wiesz, czy sobie ulżysz, bo co będzie po śmierci? – nie wiadomo. Matce ulżysz, ale tylko fizycznie, bo nie będzie musiała jebać na Ciebie i Cię oglądać, ale czy ulżysz jej psychicznie? Niekoniecznie. 3. Najgorsze z rozwiązań – nadal tkwić w tej matni, męczyć siebie, matkę i wszystkich bliskich dookoła. Pomyśl i wybierz co najlepsze dla Ciebie. Ja osobiście mam nadzieję, że przejrzysz na oczy. Zacznij zwracać uwagę na innych ludzi, pomyśl przez chwilę „ile” czułbyś się warty, jeśli miałbyś największe bogactwa na świecie, ale pozostałbyś sam. Pomyśl realnie, co możesz innym dać, i według tego oceń, czego możesz też od nich oczekiwać. Im mniej oczekujesz, tym mniejsze jest później Twoje rozczarowanie. Ale swoją wartość też trzeba znać. Jeśli pokochasz siebie, zaczniesz się uśmiechać, inni pokochają też Ciebie. Patrz na wszystko z dwóch stron, nie tylko z Twojej perspektywy. Sam wiesz dobrze, że najlepsze wzięcie mają dziewczyny, które ładnie się uśmiechają i są pewne swoich atutów. Ty też takich pragniesz, więc dlaczego one miałyby pragnąć zakompleksionego smutasa? Życzę powodzenia, ciśnij do przodu, znaj swoej możliwości, swoje wymagania, i sam zobacysz, jak można patrzeć na życie z innej strony. Nie będę Ci wciskał też, że wygląd nie ma znaczenia, bo ma, ale na szczęście dla Ciebie to w żeńśkiej gestii leży dobrze wyglądać. Rozejrzyj się doookoła, a sam zobaczysz, że dla kobiet u faceta nie jest najważniejszy wygląd, a charakter. Kobieta musi czuć się u Twego boku kobietą, Ty masz być silny i wierzyć w siebie, zapewnić jej bezpieczeństwo, a jeśli taki będzesz, to nie będą jej zbytnio przeszkazały Twoje dwie, dwucentymetrowe blizny od wargi do nosa. Pokochaj siebie, a wtedy sam zobaczysz, jak będą odbierać Cię inni. Powodzenia małolat 🙂
Ty masz dopiero przegibane.pomyślności życzę.
Tak twoja dusza wybrała. Ciężkie życie daje dużo mądrości dla duszy. Wiedz tylko że z perspektywy duszy to co teraz przeżywasz nie jest wcale takie straszne. Ból zadajesz sobie przez swój umysł w tym życiu. Przemyślenia na kacu. Pozdro.