Aloha. Chujnia właściwie zamykająca się w tytule, co tu dużo pisać. Od dzieciaka uwielbiam czytać. Często przeglądam internet w poszukiwaniu kolejnych tytułów, ale ceny, czy to na Allegro czy w księgarniach (tradycyjnych i internetowych) są dość wysokie. To znaczy właściwie to nie są wysokie i nie są zdzierskie. To tyle rzeczywiście z różnych powodów kosztuje. Sęk w tym, że jeśli chce się kupić kilka-kilkanaście tytułów, albo jakąś książkową serię, no to kilkadziesiąt zł razy ilość tytułów… Wychodzi sporo. I w tym chujnia. Kupiłbym wiele, gdyby było mnie tylko stać. Niestety, wiadomo jak jest z kasą u nas… U mnie od pewnego czasu, z przyczyn niezależnych, też. Więc zostaje żałosne patrzenie na okładki w internecie, bo czytać z ekranu monitora takiej sterty stron nie mogę, muszę mieć normalną książkę. Biblioteki zaś odpadają, bo po prostu nie ma w nich nowszych książek. A przynajmniej te w małych mieścinach mają z tym kłopot. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że ludzie w Polsce nie czytają, stąd wydawnictwa często robią niewielkie nakłady i szczęśliwe są, że zeszło. W efekcie czasem zdarza się tytuł, którego nawet używanego egzemplarza ze świecą szukać. A jak się pojawi pojedyncza sztuka np. na Allegro to kosztuje nawet kilka razy więcej niż gdy książka była nowa w księgarni. Do tego oczywiście dochodzi koszt przesyłki. No i znów kasy albo szkoda albo nie starcza. PS. Mesiowa taśma nie jest rozwiązaniem. Płaci grosze, po orce na taśmie siły na cokolwiek brak, a do tego w barakach Łódzkiego Wydziału Fabrycznego od 21:00 światła nie ma, bo godzina policyjna i cisza nocna.
Drogie książki
2015-11-11 18:0856
53
I się dziwimy, dlaczego za mało czytamy
Po raz pierwszy widzę na tym portalu wpis o książkach. Podoba mi się, również kocham czytać!
Oby więcej takich ludzi. Ja Ci polecam kupić Kindla – z niego czytasz wygodnie e-booki i oczy się nie męczą jak od monitora. A masę e-booków masz za free w necie…
Zakupiłem tablet, ściągnałem Cool reader, i jadę z ebookami.
Amator.
A kilogram makulatury to niecałe 0,0000000000000054PLN, czyli dkładnie tyle co CD zespołu Skaner, Boys lub Shazza. Drogo………. kurwa!
Kupujesz ereadera i ściagasz książeczki z neta.
Też mam chujnie książkową po której odechciało mi się zupełnie czytać.A więc jest taka seria książek o nastoletnim socjopacie.Przeczytałem dwie części w dwa dni bo książka genialna i główny bohater tak dobrze rozpisany,że aż widzę w nim siebie.Wspomniałem,że to seria.Tylko w naszym cudownym kraju te dwie części słabo sie sprzedały więc nikt nie tłumaczy następnych części ! Żadne wydawnictwo nie ruszy palcem ! Oczywiście nie jestem debilem i przeczytałem trzecią cześć po ang no ale to żadna przyjemność a teraz to już praktycznie nic z niej nie pamiętam :/
Pierdol się inteligencie, tacy kurwa oczytani wszyscy a chuja macie z tych książek, kasy wam to nie daje nawet zabiera, ja pierdole ale żenada
I co zamierzasz zrobić z tą chujnią drogi nieudaczniku? Może warto zmienić pracę na lepiej płatną, albo pracować na dwie zmiany? Może zagraj w lotto albo u bukmachera, może ci się poszczęści nieudaczniku i kupisz sobie te jebane „drogie” książki. Albo stań na ulicy z ogłoszeniem, że nie stać cię na książkę a bardzo chciałbyś ją posiąść i szukasz sponsora. Wymyśliłeś już coś kreatywnego by wyjść z tej chujni, czy nadal tkwisz w gównie z rękami w nocniku?
Powiem tak – to nie jest takie trudne raz zainwestować w kindle (nawet używany jak Cie nie stać na nowy), zajefajny czytnik ebooków, po kupieniu kilku płatnych tytułów na necie przejrzałam na oczy i zaczęłam ściągać książki za darmo z chomika (ich rozmiar jest tak mały że nawet chomikowi za transfer nie trzeba płacić) i za darmo ściągasz wszystkie nowości, klasyki, whatever. Zachęcam do ruszenia makówką i zamiast ciągłego narzekania , poszukania alternatywy dla problemu, którą w tym wypadku jest czytnik ebooków…
Tak, ludzie, można sobie ściągnąć z netu e-booki. Tylko, że jest taki drobny problemik: to kradzież.
@10 piractwo to nie kradzież bo nikt nie jest pozbawiany swojej własności
Albo pracujesz ciężko na własny rachunek aby odnieść sukces i satysfakcję z samego siebie, co w przyszłości da dobrobyt Twoim bliskim, albo marnujesz czas na czytanie książek wydając przy tym oszczędności marnej egzystencji. Proste. Pokaż mi nauczyciela, wykładowcę, albo jakiegoś innego nieudacznika z uczelni, który dzięki przeczytaniu miliarda książek: kupił dom (a nie klatkę w gierku), samochód (a nie poloneza caro w gazie albo matiza), i je na śniadanie, obiad i kolację to co lubi i powinien jeść, a nie to co było w biedronce na przecenie. Wielcy przegrani uczą ekonomii, a po powrocie tramwajem z pracy do domu czekają na własną śmierć w nie spłaconym M3 na 6 piętrze bloku na Pradze. Wstyd.
całkowicie rozumiem
też kocham czytać ,ale nic nie jara mnie tak jak trzymanie w rękach prawdziwego papieru a nie tableta,komórki czy innych przyrządów do e-booków.