Zmienili mi dziekana ostatnio i tak się akurat złożyło, że stał się również moim wykładowcą z algebry. Chuj nie dość, że na kolosach daje rzeczy zupełnie niezwiązane z tematem wykładów (na które z czystym sercem w tym semie chodziłem), to jeszcze takie przykłady daje, że nie znając jakiejś zapomnianej metody Chujensterna-Pizdengalfa nie uwiniesz się na czas – a nie na tym ta matma polega. Ech, mam nadzieję, że chociaż te 40% będzie, bo się załamię, jak będę musiał tuż przed świętami w sobotę na termin poprawkowy jechać.
7
3
Studiowanie nie polega na wkuwaniu na pamięć tego, co program przewiduje ale na… STUDIOWANIU a ten termin ma o wiele szersze znaczenie niż się większości studentów wydaje. Studiowanie to dogłębna analiza zagadnienia, poszukiwanie i działanie na płaszczyznach dalece wykraczających poza sztywny harmonogram uczelni. Jeśli wykładowca zadaje pracę, która wymaga zastosowania mało znanych i niepopularnych metod to oznacza, że zależy mu odnalezieniu tych kilku osób, z którymi warto prowadzić zajęcia. Cała reszta to tylko tłum, który tu przyszedł bo „ojce kazali” i klepią zajęcia aby tylko dyplom mieć i tyle. Studia to ciężki czas, to praca naukowa, to nauka samodzielnego poszukiwania odpowiedzi i stawiania pytań. Jeśli nie jesteś na to gotowy, to szkoda czasu na studia.
Tekst, który dojebałeś skreśla 95% obecnych studentów. Nie masz chuju sumienia i nie zanosi się, żebyś je odzyskał ;—)
To zależy w sumie co studiujesz . Jeśli się okaże, że kierunek który obrałeś nic Ci nie da i będziesz żałował tych studiów, a wielu obecnie ludzi w wieku 25-35 , już po studiach, żałuje studiów, to taki dziekan może okazać się być twoim wybawicielem, bo zrezygnujesz.
Obecnie imo maks 10-20 procent studentów jest tam gdzie warto , a reszta tylko marnuje zasoby i spełnia nieaktualne marzenia rodziców o wykształconym dziecku. To nie te czasy
Następny kurwa co chce z uniwersytetów zrobić wyższe szkoły zawodowe. Uniwerek klasyczny jest po to, żeby poszerzył swoją banię, zrozumiał jak działa ten pojebany okrągły projekt gościa co chodził po wodzie i jednocześnie zdobył kurewsko szeroką wiedzę ogólną z pasjonującej Cię dziedziny, a nie kurwa przygotować do stanowiska w korpo. Tak tak kurwa, dobre połączenie uniwersytetów z rynkiem pracy hahhahaha weźże bo jebnę…
Jak zostaniesz wykładowcą, to wtedy będziesz innym ludziom tłumaczył na czym polega matematyka. Na razie albo poważnie potraktuj radę, której ktoś mądry udzielił Ci w pierwszym komentarzu, albo nie marnuj czasu i pieniędzy rodziaców i podatników i zostaw te studia, bo ani tobie, ani nikomu innemu nic od tych twoich męczarni nie przybędzie. Skoro nie jesteś predysponowany do myślenia na wyższym poziomie, to znajdź sobie proste zajęcia na miarę swoich możliwości, a na pewno też coś zarobisz, nażresz się, poruchasz. Będziesz szczęśliwy.