Dziennik docenta – 32 wrzesień
Dzień po katastrofie transportowca, nikt nie przeżył kraksy podczas lądowania, prócz mnie oczywiście. Uratował mnie popęd, TRZEPAŁEM się pod kołdrą, pierze skurwola zamortyzowało uderzenie, według obliczeń jesteśmy w galaktyce Hutas… hymm… Hutas, ale to brzmi, poczekaj pamiętniczku muszę śmignąć kapucyna
Aaa, to jest takie super, boje się, że jak wreszcie spróbuje z babą… to mi się nie spodoba, mnaa!
Dziennik docenta – 33 wrzesień
Nie wiem ile dni minęło od katastrofy transportowca, powoli tracę rachubę czasu, powinienem pochować towarzyszy ale na razie nie mam na to czasu, przyznam Ci się do czegoś pamiętniczku.. jednemu zajebałem portfel! Ale nie powiem któremu, żebyś nie miał na mnie haka.
Kopulacja musi być bardzo niewygodna, po co robić babą skoro można zrobić to ręką?
Nie mogę stąd wyjść, na zewnątrz jest zbyt niebezpiecznie, coś mi mówi, że chyba na tym statku spędzę ostatnie dni mojego życia. Postaram się jak najlepiej wykorzystać ten czas.
Ostatnie pomieszczenie zaliczone, trzepałem już w tylu miejscach, że aktorzy porno mogą mi pozazdrościć… szyb wentylacyjny, szambo, zsyp na kartofle, ubikacja, pomieszczenie gospodarcze, a na koniec najlepsze… ubikacja. Nie wiem czy jest październik czy czerwiec, zresztą gówno mnie to obchodzi, mam inny problem, próbowałem już wszystkiego…
Prawą ręką! lewą ręką! oburącz jak miednice i hlust mydliny na spodnie, żyć nie umierać! Ale wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć…
Skręciłem ptakowi kark :((
Teraz gdy staje ból jest nie do wytrzymania, muszę uważać żeby się nie podniecać, hymm, woda utleniona… ałaaa!
Nie mogę dłużej tu zostać, wszystko mnie tu kręci, zbyt wiele podniecających wspomnień, dlatego postanowiłem opuścić statek, nawet gdybym miał skończyć w paszczy jakiegoś potwora… hymm skończyć w paszczy? Ymmm.. ałaaaa!
Ehh… Żegnaj pamiętniczku.
Szybko doceńcie, myśl o czymś ohydnym! Dorota weltmeister, Dorota weltmeister!
Do centa cię kurwy oskubały?
Taki chudy hłystek jak ty powinien robić konkretną MaSe.
Trener Bogdan