Już wielokrotnie ja i wielu innych otrzymaliśmy falę hejtu od „ludzi czynu”, którzy wyznają filozofię „nie użalaj się nad sobą leniu i bierz się do roboty nieudaczniku”.
Ostatnio pisałem jak cierpiałem w wyniku tego, że nie jestem z bogatej rodziny i musiałem dochodzić do wszystkiego sam to też zjawili się energiczni ludzie sukcesu, którzy musieli mnie pojechać od leni, bo nie zrozumieli przekazu, więc wyjaśnię to najprecyzyjniej jak mogę bez żadnych niedogodności.
To nie jest kwestia lenistwa, braku chęci do rozwoju i roszczeniowej postawy. Ja lubię pracować i całe życie będę coś robił.
To jest kwestia tego, że musisz użerać się z systemem i ze zjebami, a ludzie to zjeby. Gdy zaczynasz od zera i nie startujesz z bogatego domu to przegrałeś życie, bo owszem, możesz osiągnąć wszystko, możesz zostać nawet drugim Muskiem, Gatesem, czy kimś jeszcze fajniejszym.
Tylko zanim to się stanie to startując z biedy ludzie zdążą Ci tak krwi napsuć, że do czasu osiągnięcia tego sukcesu będziesz już najprawdopodobniej wrakiem psychicznym, bo musisz po drodze przejść przez ludzi, którzy będą cię oceniać, wystawiać świadectwa, egzaminować, rekrutować, potem współpracować i rozliczać obowiązki..
I uwierz mi, że na 95 procent trafisz na zjebów. Praca sama w sobie nie musi być nieprzyjemna. Prawie zawsze jest tylko z winy zrypów, debili i psychopatów. I uwierzcie, że trafiłem, oj…trafiłem w życiu na tylu zjebów, którzy mnie tak przeorali, że jestem martwy w środku. Dynamiczne, proste chłopaki od „jesteś kowalem własnego losu” nazwą to doświadczeniem, zahartowaniem, staniem się silniejszym. Ja wiem, że stałem się maszyną, straciłem emocje, radość życia, wyobraźnię i magię istnienia.
Możecie pierdolić do woli, ale będę miał żal do świata i moja filozofia pozostaje taka sama. Lepiej 100 razy być rozpieszczonym dzieckiem z bogatej rodziny i żyć beztrosko do końca swych dni niż dojść do wielkiego sukcesu ciężką pracą i rozwojem samemu z najniższego szczebla.
Lepiej całe życie nie musieć się przed nikim tłumaczyć, patrzeć na tych zjebów ludzi zza szyby wygodnej limuzyny i dostawać przelewy od spółki skarbu państwa, albo obsadzać wygodną posadkę w firmie tatusia bez rekrutacji, stresu i bez wielu pojebanych rzeczy.
Wal konia, pij whiskey i ruchaj, kradnij krokodyle, szczaj do zlewu w pracy w pomieszczeniu socjalnym, wkładaj zapałki kolegom w szafki z ubraniami i podpierdalaj im papierosy, mleko z lodówki i kawę. I nie zapominaj o cukrze. Jak postawią jakieś jogurty czy serki to też bierz. Napoje, cukierki. Ale sam nic nie noś do roboty. Niech cię dokarmiają. Ja tak robię, i stać mnie na wszystko.
Tylko dobry admin i akceptowanie zjebanych komentarzy czyni cuda. Musisz poznać smak spamu i trolli internetowych. Zaspamować całą chujnię – od ostatniej strony do pierwszej. Spamować ile wejdzie i pisać pierdoły o kradnięciu krokodyli, kuciu asfaltu kilofem, zakładzie Euromebel i o piciu siku. Spamować zimnym końcem.
Gdybyś zarabiał kilkaset baniek miesięcznie, mieszkał we własnej willi z najseksowniejszą samicą rodem z Hollywood i jeździł złotym, kuloodpornym Bugatti Chiron tak jak ja, patałachu to by szybko ci odeszła depresja i niechęć do życia. Ale nic straconego, pięć stów w łapę i już dziś możesz stawić się pod bramą Łódzkiego Wydziału Fabrycznego. W zamian za tę opłatę damy stabilne zatrudnienie, dwunastogodzinne skuwanie asfaltu kilofem za minimalną stawkę i dwie stówki pod stołem, idealne dla takich patałachów jak ty oraz możliwość spotkania Pana i Władcy waszego Mesia. Skończy się twoja niedola i zacznie harówa, a kto wie, może z jakimś patałachem płci odmiennej stracisz dziewictwo.
Kradnij krokodyle, szczaj do zlewu w socjalnym. Mnie stać na wszystko. Ty? Wal konia. Widzę, że tak robita, bo gdzie kobita? Elo stuleje, ja se whiskey chleje, później wchodzę w kobite, jak już jest wypite. Co? Mi zazdrościcie, bo konia walicie? Nie stać was na whiskey, zbieraj w lesie syski.
Wal konia masuj drąga i ruchaj dmuchane lale, kradnij krokodyle, obsrywaj kible, jeździj bez biletu, wycieraj gluty o lustro w windzie i o klamki, wkładaj zapałki kolegom z pracy w szafki z ubraniami i podpierdalaj długopisy, zszywacze i taśmy klejące. I nie zapominaj o papierze do ksero i srajtaśmie. Jak postawią jakieś perfumy czy dziurawe skarpety, to też bierz. Ale sam nic nie noś do roboty. Niech cię sponsorują. Ja tak robię, i stać mnie na mielonkę i litrowe w PET.
Pierdolisz głupoty, każdy kto zaczynał od zera musiał się z tym użerać. Wielu nawet zza granica bez wsparcia rodziny dorabiali się wielomilionowych majatków.
Także skończ użalać się leniu nad soba. Rzygać się chce jak się czyta pierdolenie lenia jak to miał ciężko, a inni maja super łatwo.
Kurwo zapierdalam od momentu pobudki do praktycznie położenia się spać. Dzień w dzień. W sobote i większa część niedzieli.
Leniu jebany.
Jasne.
Na pewno kurwa.
A co z jedzeniem? Obiadami?
Co z higieną osobistą? Co z zakupami? Z praniem ubioru?
Jak mieszkasz dalej z matką, która wszystko za ciebie robi choć jesteś już starym nieudacznikiem to nie pisz nic więcej nieudaczniku.
Wtedy ja też bym sobie pracował całą dobę kurwaaaaaaaaaaaaaa
Wszystko ma swoje + i –
Skoro lubisz pracować to dlaczego chciałbyś być z bogactwa?
Bogaci nie muszą pracować.
Wierz mi lub nie, ale mam 100 razy gorzej niż ty.
Też zazdroszczę bogatym, że wiele rzeczy co mnie spotyka to spotykają tylko biedaków.
Ale jeśli chodzi o pracę… i nie mam na myśli pracy 8h pn-pt;
to współczuje tym, którzy nie mają żadnego celu w życiu, bo wychowywali się całe życie w bogactwie.
Z jednej strony też chciałbym się niczym (nie nikim) nie przejmować, ale z drugiej strony kurwa za cel życia mieć nicnierobienie to kurwa chore jak dla mnie.
Jakbyś zrobił ankietę na miliardzie osób to przekonałbyś się, że naprawdę promil osób ma cel w życiu z podzielonymi małymi chujkami-mujkami na każdy dzień w celu jego osiągnięcia. „Chciałbym mieć piękny dom”, „Chciałbym mieć szczęśliwą rodzinę”, „Chciałbym mieć dużo przyjaciół” nie nazwałbym celami, a przyrównał do dziewięciolatki, która wyjebała się na rolkach pod Rybnikiem, pierdolnęła głową na szczęście w wiatę i powiedziała „Chciałabym być księżniczką”, mniej więcej podobnie precyzyjny cel… -_-
Tak, też mnie to denerwuje jak ludzie takie mają cele w życiu, ale jeszcze bardziej drażni mnie to, że nic nie robią w celu realizacji tych celów.
Ja miałem coś innego na myśli, ale publicznie nie będę o tym pisał.
W każdym razie konsekwentnie idę do przodu choć kurwa jest tak ciężko iż podejrzewam siebie o narkolepsje.
Tak, to kobieca logika:
„Chcę mieć piękny dom”, „chcę mieć szczęśliwą rodzinę”, ale żeby pójść do pracy i uciułać sobie na ten dom to po co…
Kobiety wolą cały czas marzyć zamiast stanąć w prawdzie i wziąć się zarekrutować do jakiejś pracy na etat.
Ot co: kobieca logika = wieczne marzenie z nadzieją bez pokrycia (która to fałszywa nadzieja po latach zmienia się u kobiet w pewność) iż pewnego dnia wszystko magicznie samo przyleci z nieba, więc po co się mają starać? Po co wspierać pracowitego mężczyznę? Lepiej skrytykować pracoholika, który ciągle próbuje zatroszczyć się o przyszłość, że pieniądze szczęścia nie dają, a jedynie wiara i nadzieja!
Za dużo filmów hollywood; za dużo bajek o śpiącej królewnie, kopciuszku, itd; za dużo instagamów i facebooków.
Chodzi ci oto, że straciłeś empatię?!
Mi kurwa też niewiele zostaje empatii wobec obcych ludzi, bo kurwa np. żeby złożyć mi życzenia na święta to nie łaska, ale żeby upomnieć się o kasę od razu po świętach to kurwa jak najbardziej tak!
Mam nadzieje, że nie skończę jak ty.
Mam żal do wszystkich, ale mam nadzieje – że jak będę godnie zarabiać, by godnie żyć – że mi wtedy przejdzie!
Też tak myślę sobie czasem.
Ale jak mi się coś rozjebie… to umiem sobie to naprawić.
A takie banany? Póki mają kasę to sobie poradzą, ale co jak zostaną bankrutami?
Wyobraź sobie, że ja otrzymałem same 2 i 3 w kartach przy urodzeniu.
I muszę jakoś grać tymi kartami !
Z narcyzami nigdy się nie wygra,
nawet jak samemu się stanie pojebanym narcyzem.
Narcyzm to cie w nocy jebie w uszy kurwo!
Nie niedogodności, tylko nieścisłości.
To życzliwa uwaga ziom!
Wiesz kiedy ja się uwolniłem od ludzkich opinii?
Wtedy, gdy zdałem sobie sprawę, że kurwa ludzie nie są nieomylni.
To w pracy jest najgorsze – kontakt ze współpracownikami, którzy żeby siebie dowartościować to kogoś lepszego od siebie kurwa ciągle będą deprymować.
No nie wiem?!
Z bogactwem jest o tyle zajebiście, że mieszka się w luksusie i człowieka na wszystko stać – ale jak się coś rypnie a straci się kasę to z niczym człowiek sobie nie poradzi, bo cały czas było w kolorowych barwach.
Moim zdaniem lepiej zacząć od biedy (nie mylić z jebaną patologią) – a potem dopiero stać się zamożnym, bo będzie się miało i pieniądze i kompetencje (nie tylko zawodowe).
Uważam, że najgorsze to jest, gdy człowiek z biedy dzięki swojej pracy odniesie sukces a i tak będzie zgorzkniały kurwa do końca swoich dni.
Piszę to po to – aby samemu siebie przed tym ustrzec!
Zgorzkniały w jakim sensie?
Ludzi widzisz i ich zachowanie bez względu na $$$, dodam że im więcej ich masz tym gorsze i bardziej obłudne zachowania widzisz.
W sensie takim co opisał autor posta.
To stwórz taką Rodzinną Firmę!
Przeczytaj wpisy ludzi, którzy mają majątki a i tak tutaj narzekają, bo kurwa jak masz kasę to też możesz mieć przejebane: jeśli będziesz mieć fałszywych ludzi w swoim otoczeniu.
To apropo limuzyn.