Smutno mi, bo mam dzieci. Bo tylko one mnie tu trzymają na tym pojebanym świecie. Nienawidzę swojej pracy, jak siadam do komputera to chce mi się rzygać, mam w dupie kolegów i koleżanki, mogliby dla mnie nie istnieć. Jak mamy daily to się wyłączam jak jakiś autystyk, bo tego pierdolenia nie da się zdzierżyć. Zaraz nas zresztą wypierdolą, bo nie ma co robić, ale taka sytuacja trwa już od roku i ciągle nie wiadomo kiedy. Człowiek nie wie na czym stoi. Poszłoby się do nowej pracy, ale nigdzie mnie nie chcą. Człowiek się uczy latami a i tak gówno umie. Never ending junior. Jakaś tępota umysłowa widocznie. W domu mąż też mnie wkurwia, ciągle tylko jebane hobby i swoje sprawy, ja mu się tylko przypominam jak trzeba coś zrobić, posprzątać albo zrobić obiad. Razem ze swoją pojebaną matką wariatką dręczą mnie każdego dnia i zamieniają moje życie w piekło. Rodzice uważają, że przesadzam. Ciągle tylko uważają, że problem jest w moim nastawieniu. A jak się nastawić inaczej jak mam ochotę uciec i nie wracać? Tylko dzieci są cudowne i czas z nimi to najlepsza część dnia. Dla nich wychodzę na dwór i zmuszam się do rozmów z matkami ich koleżanek i kolegów chociaż mam je gdzieś i nudzę się jak mops. Jeszcze dochodzą mi problemy z ich szkołą, przedszkolem, chorobami, biurokracją – nie da się sprzedać mieszkania bez jakiegoś jebanego certyfikatu, bo Unia sobie wymyśliła, że upierdoli wszystkich z mieszkaniem w starym budownictwie. I siedź teraz 500 wieczorów i wypełniaj. Do dupy to życie.
Gdyby nie dzieci….
2023-07-05 21:119
5
Typowa polska rodzinka.
Jesteś zjebana, masz robić obiad i utkać ryj.
Ktoś ciebie skrzywdził czy jak, że tak srasz jadem?
Musisz coś zmienić w swoim życiu bo ta rutyna i chujoza cię zabija, a w końcu zabije i twoje dzieci kiedy nie wytrzymasz, popadniesz w picie i zaczniesz się na nich wyżywać. Spróbuj na początek wyjechać gdzieś nawet na kilka dni, dać głowie ostygnąć. Potem poszukaj innej pracy, zajęcia, albo chociaż znajdź sobie kochanka. Cokolwiek co pozwoli ci się oderwać.
Współczuję, jestem takim ojcem z hobby, ale staram się pomagać żonie i zabierać małego na jakieś wypady , żeby miała trochę spokoju. Moja matka też nie jest święta i trochę czepia się mojej żony, ale zacząłem bardziej się stawiać, bo to z żoną spędzę resztę życia a nie z nią. Powoli zaczyna to wszystko przynosić efekty, ale to musi być chęć i zrozumienie z obu stron. Musisz na spokojnie pogadać z mężem, może coś z tego będzie? Powodzenia
Nie jesteś sama. Nam też jest ciężko, ale to nie znaczy że możemy traktować innych po chamsku. Trzeba nauczyć się myśleć pozytywnie.