…jak to śpiewał jeden facet z Republiki. No i właśnie jak to jest, że za tyle lat poświęcenia dla każdego kto potrzebował dostaje wielkie gówno? Jeden raz od na prawdę bardzo dawna kiedy potrzebuje z kimś pogadać to nikogo nie ma. A to za sprawą tzw dziewczyn/chłopaków. Noż pogrzmociło wszystkich totalnie. Rozumiem, że można być z kimś ale to nie znaczy od razu że ma sie być jednym ciałem i duszą. Najlepiej kurwa spędzać ze sobą 24h na dobe i olać reszte świata. Idziemy na koncert? „Nie moge, bo misiu chce jechać na ognisko do znajomych”. Masz dzisiaj chwile, bo potrzebuje pogadać? „Jade chyba gdzieś z kochaniem.” To przyjedziesz jutro po mnie na festiwal jak ustalałyśmy? „Niestety już nie ma miejsca w samochodzie, bo brat mojego faceta z dziewczyną się zabiera.” O kumplach nie wspomnę, bo ich laski wszystkie zazdrosne o byle pierdołe i wściekłe jak diabły tasmańskie. I mało taką interesuje że ktoś był dla mnie jak brat. A on na to przystaje. Cholera wszystko potrafie zrozumieć ale coś takiego? Czy na prawdę jestem jakaś inna, bo wierzę w zasady, wierność przyjaciołom i stawianie osób na których mi zależy ponad sobą? Widać tak. Powoli mam ochote odciąć sie od tej zrytej rzeczywistości i mieć wszystkich daleko. Ale jak jakiemuś misiowi coś odpierdzieli to zgadnijmy do kogo ofiara przyleci sie pożalić? I oczywiście ja tam będe, bo mimo wszystko inaczej nie potrafie. Nic tylko sie pochlastać.
Gdzie się podziali moi przyjaciele…
2012-07-14 10:5268
51
przyłączam się wkurwia mnie to również. NIE MA RADY, wszyscy są tacy sami
A tam, to tylko ludzie. Na chuj Ci oni.
Normalne, ludzie się parują i im odbija, choćbyście się znali od lat a „kochanie” zna od 3 miesięcy to idziesz w odstawke. A potem jak się pokłócą albo im nie wyjdzie to znowu jesteś najlepszą przyjaciółką, bo komuś wyżalić się trzeba. Potem się godzą albo nowe „kochanie” nastaje i tak w kółko. Też właśnie zostałam „odstawiona” przez przyjaciółkę z powodu faceta, który niestety jest dość beznadziejny, więc żeby chociaż było warto. Chujnia.
Ja jestem w odwrotnej sytuacji. Jestem w związku od 4 lat, po drodze wszystkie licealne związki znajomych się porozpadały i teraz tylko imprezują i wydaje im się, że korzystają z życia. Dzwonią tylko kiedy czegoś potrzebują, nawet w głupią piłkę już im się nie chce grać.
@4 korzystają z życia a ty spłacaj kredyt, zmieniaj pieluchy
nawet jeśli będziesz chcieć dawać jeszcze więcej z siebie – nawet tego nie zauważą.
ale wykorzystają.
olać. nie zasługują na poświęcenie.
ale to nie do końca ich wina. teraz tak jest. ludzie głupieją i tracą zasady. każdy sam zapłaci za wszystko w efekcie
Ja za to nie mam żadnych przyjaciół. Ani jednego. Znajomych też nie bardzo – to raczej powierzchowna znajomość z dosłownie kilkoma osobami. Z jednej strony jest troszkę przejebane, bo samotność itp, np. od kilku lat sylwestra spędzam samotnie w domu. A jestem młody. Z drugiej zaś strony na nikim nigdy się nie zawiodłem – bo i jak? Nie doznałem żadnej większej przykrości, nic w stylu, co opisujesz. Każdy medal ma dwie strony. Każda sytuacja ma swoje pozytywne i negatywne aspekty. A „przyjaciele” zazwyczaj są tylko wtedy, kiedy czegoś potrzebują, gdy czyjaś obecność jest pożądana. Później srają na człowieka.
odlecieli w silną dal jak śpiewa Maciek Maleńczuk.
Zadajesz się z osobami, które nie wiedzą co to prawdziwa przyjaźń. Niestety taka jest prawda. Ale nie rezygnuj w końcu znajdziesz kogoś kto w tym temacie jest podobny do Ciebie. Musissz tylko szukać: poznawać nowe osoby oczewiście w miarę rozsądku – w miarę normalnych ludzi i nie zawężać sie do tych których już znasz. Ja mam przyjaciół prawdziwych. I to takich na zabój, ale to są wyjątki. A osób znam wiele. Powodzenia.
@5 nie mam kredytu i nigdy nie zamierzam być niewolnikiem banków 🙂 czas na korzystanie z życia był parę lat temu, teraz to się w głowach poprzewracało, niedługo sami się zorientują 🙂
Odlecieli w silną dal tak jak śpiewa Maciej Maleńczuk.
@10 – dokładnie. Korzystanie z życia! Haha, dobre sobie. Jak faceci po 30-40 lat się kuźwa szlajają po lokalach gdzie 95% ludzi to przedział 17-22 lata, przecież to żałosne jest. Ale tak, najebać się i łazić po raz 73424 po tych samych lokalach jest przecież taaaaakie zajebiste. Pamiętam jak byłem małolat to grzaliśmy z takich „tatuśków” że szukają córek, hahahaha… Zresztą chuj mi do tego, niech sobie ludzie robią co chcą. Ja się swojego czasu naruchałem, wybawiłem, wyjeździłem w końcu znalazłem zajebistą kobietę i się ustatkowałem, mamy udany związek, wspaniałe dziecko. Raz na 2-3 tygodnie wyjdę z chłopakami do pubu czy do klubu. I jest gites, czuję że w wieku 35 lat jestem facetem a nie chłopcem. Ale taka moja droga, każdy ma swoją. Tylko wkurwia mnie jak Ci co wybrali drogę tak zwanego Piotrusia Pana wiecznie krytykują i przedstawiają ludzi którzy prowadzą rodzinne życie jako jakichś nieszczęśników co muszą się męczyć z żonami, wrednymi dzieciorami i do tego jeszcze są niewolnikami banków. Ja pierdolę jakie to chore że ktoś tak myśli. Mi się to zaraz kojarzy że ktoś miał tak u siebie w domu skoro tak postrzega założenie rodziny. Są różne związki, małżeństwa jak i są rózni single, starzy kawalerowie i stare panny. Peace!
@12 dokładnie o to chodzi. Też czasem pouprawiam jakiś sport, mam sporo zainteresowań w których zagłębianiu posiadanie rodziny mi nie przeszkadza, a i nawet najtańszym whisky w dobrym towarzystwie nie pogardzę. Ci, którzy krytykują posiadanie takiej minirodzinki po prostu jeszcze sami nie wiedzą jak to jest. Pozdrawiam.
Każdemu zmieniają się priorytety, każdy wybiera inną drogę życiową, trzeba to uszanować. Nie narzucaj się! Daj im żyć! To że ci ludzie poświęcają się dla swoich związków to nie oznacza, że są nieszczęśliwi w tych związkach. Nie mają czasu dla ciebie, uszanuj to! Nic w życiu nie jest takie proste. Mam dwie przyjaciółki, z obiema znam się już ponad 18 lat, jedna wyjechała do UK, piszemy do siebie e-maile, nie mamy czasu się spotkać, chyba raz na rok jak się zobaczymy to jest dobrze. Druga przyjaciółka mieszka 50 km ode mnie i też jak raz na rok lub dwa razy do roku się spotkamy to jest dobrze. Każda z nas ma swoje życie i każda z nas to szanuję, jedna drugiej się nie narzuca, zresztą chodzenie na imprezy, zabawy to też nudzi, bo ile można? Jak dorośniesz to zrozumiesz, życie nie jest proste.
@10 dorośniesz to i kredyt będziesz mieć, takie pierdolenie o Szopenie. @7 nie pękaj, ja też, prócz żony i najbliższej rodziny nie mam żadnych przyjaciół, znajomych tylko takich cześć – cześć. Większość i tak się nie nadaje, kilku się przewinęło, myślałem, że przyjaciele, wyszło jak zawsze. Złamasy. Chuj z tym.
ale nie tylko są skazani na te swoje misie; tylko jeszcze na środowiska w ktorych sa zmuszeni sie obracac by miec na chleb albo na benzynke zeby z misem pojechac gdzies dalej od tych ludzi moze nawet z Tb jako przyjacielem ale kurwa miś moze byc zazdrosny