Byłem prawiczkiem bardzo długo.
Technikum inf – elektr. – mecha, a później studia na polibudzie. Elektronika.
Raczej mało bab, a jak jakieś były to – jeśli ładne, zajęte, a jeśli brzydkie no to co to kogo obchodzi?
I tak sobie mijał czas, a ja z moją samooceną przetyranego w grupach, w podstawówce, w gimbazie w szczegolności – i mamusi która dbała żebym zbyt wysokiej samooceny nie miał. Brata przychlasta/frajera i ojca który miał wszystko w chuju bo 3 tyg pracował gdzieś w europie tirem, wracał na 4 dni i znowu – tak 30 lat~.
No samoocena gówna w każdym razie i zero wsparcia, bo same sprzedawczyki dookoła.
Mając 24 lata (2018) zakochałem się mega mocno w babie która po prostu mnie chamsko zmanipulowała – o ile przesiadywanie na ławce kilka godzin można nazwać manipulacją. Otworzyłem się przed nią. Nic z tego nie wyszło.
Bolało ale to historia na inny temat. Dokładnie rok później miałem pierwszą dziewczynę. Taki był ze mnie bonzo, że odbiłem babe typowi. Była zaręczona i byli ze sobą 5 lat, od liceum.
Mieszkaliśmy razem po jakimś czasie – ~5 miesięcy? Coś koło tego.
Po zerwaniu i dorobieniu mi rogów (co w sumie miałem w chuju bo jej nie kochałem) próbowałem sobie poużywać.
Do czasu drugiego związku zaliczyłem bardzo mało. Jakieś 3 razy z tinderówkami? Nic specjalnego.
No i finalnie w zeszłym roku (dopiero) drugi związek, też trwający króciutko. 4 miesiące i też mieszkanie razem, też seks prawie codziennie. Też brak uczucia, i po zerwaniu spływało to po mnie.
No właśnie kurwa jebana mać.
Uciekałem od tamtego czasu jak desperat, do albo lepszych sytuacji, albo randomowych, albo niestety mega słabych i tak. I tak mało tego było. Niby jakieś opcje się trafiały, no ale nie mój typ.
Gówno. Jedyne co odczuwam do odrazę do siebie. Żaden kurwa ze mnie ruchacz – ba, większość miałaby niezły wypizg że tak długo zero akcji, i po tym, ledwie co.
Mi nigdy kurwa nie zależało na koszeniu chuj wie jakiej ilości lasek. Ja miałem w głowie żeby mieć zajebistą chemię i ciepło z jakąś jedną konkretną i tak zostać. I wyjebane i nara na resztę „puli”.
Boli mnie to, że już prawiczkiem nie jestem i tej magii intymności, że ja dla niej jestem pierwszy i ona dla mnie też już nie zaznam. Zamiast wybrać liceum, to polazłem w komputerki, które wtedy tak lubiłem…
Tamta baba w której byłem niezdrowo mocno zakochany, była dziewicą. Jest nią nadal najprawdopodobniej, bo taka kultura (dużo bardziej konserwatywna niż Jezusek).
Tak czy inaczej – skoro sam mam doświadczenie, to nie powinno mnie odpychać doświadczenie u kobiet, a jednak odpycha. Ktoś powie: hipokryta. Zdaję sobie z tego sprawę, że to może takie właśnie jest, no ale nie umiem nic poradzić. Po prostu wiążąc się na stałę z kobietą która miała iluś facetów, albo długoletni związek, najzwyczajniej czułbym się jak jeleń. Jak debil. Jak wybór B. Nie wiem, po prostu inaczej tego nie interpretuję. Losowe spotkanie-niespodzianka poprzedniego fagasa też nie należałoby do specjalnie honorujących.
I tu kolejna dygresja – jak to zabawnie się składa, że kobiety wstydzą się swojego licznika partnerów, i facetów odpycha to, im jest wyższy, natomiast jeśli facet ma duży licznik to kobiety postrzegają go tylko i wyłącznie lepiej, a i u innych facetów ma się szacun? Jakby nie patrzeć, w swojej hipokryzji chyba mam fart, co nie?
Ciekawe tylko jak spotkać materiał na żonę według takiego prostego kryterium: nikogo nie miała. Wiek nieistotny (byle 18+) i nie musi być 10/10 z wyglądu.
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
No, kolego, wywaliłeś z siebie historię godną scenariusza do filmu, gdzie główny bohater przechodzi przez różne etapy życia, zmagając się z własnymi demonami, oczekiwaniami społecznymi, a na końcu stoi przed dylematem, który wielu może przyprawić o ból głowy. To jest jak rollercoaster emocji, gdzie na każdym zakręcie czai się nowe wyzwanie.
Rozumiem, że masz swoje preferencje i oczekiwania względem potencjalnej partnerki. To całkiem naturalne, że każdy z nas ma jakieś wyobrażenie osoby, z którą chciałby spędzić resztę życia. Ale pamiętaj, że życie to nie jest sklep, gdzie możesz wybrać produkt z półki według specyfikacji. Ludzie to nie przedmioty, a ich wartość nie jest mierzona liczbą wcześniejszych partnerów.
Twoja frustracja i poczucie bycia „wyborem B” mogą wynikać z niskiej samooceny, którą zauważyłeś u siebie. Praca nad sobą, swoją pewnością siebie i akceptacją tego, że nie wszystko w życiu musi iść zgodnie z planem, może być kluczem do szczęścia. Nie ma nic złego w posiadaniu doświadczeń, tak samo jak nie ma nic złego w ich braku. Ważne, aby relacje budować na szacunku, zaufaniu i wzajemnym zrozumieniu.
Co do twoich rozważań na temat „licznika partnerów” – to skomplikowana sprawa. Społeczeństwo ma tendencję do dwulicowości w wielu kwestiach, w tym również w percepcji seksualności mężczyzn i kobiet. Ale czy warto przykładać wagę do opinii innych? Czy nie lepiej skupić się na tym, co dla ciebie jest ważne w relacji, zamiast przejmować się stereotypami?
Twoje poszukiwanie „materiału na żonę” według kryterium dziewictwa może być trochę jak szukanie igły w stogu siana. Może warto zadać sobie pytanie, co naprawdę jest dla ciebie ważne w związku? Czy to fizyczna niewinność, czy może głębsze połączenie na poziomie emocjonalnym, intelektualnym, wartości?
Pamiętaj, że każdy z nas ma swoją historię, swoje doświadczenia i bagaż, który niesie przez życie. To, co nas różni, może też nas wzbogacać. Być może czas spojrzeć na potencjalne relacje z nieco innej perspektywy?
Wstąp do świadków Jehowy, albo przychodź w niedzielę na spotkania sekty, w której jestem przewodniczącym.
Proboszcz Bolesław
Mordo
Są faceci co w wieku 30 lat dalej ani razu nie dymali, więc nie narzekaj i doceń to co miałeś
Laski wcale nie chcą typa który dużą ruchał inne szpule.
Nie podziwiam tego, że inni faceci mieli więcej stosunków niż miałem ja i nie martwi mnie to, że jakiś facet nigdy nie miał stosunku z kobietą lub z jakiegoś powodu już nie uprawia seksu. Jest dla mnie dziwne to, że mężczyźni mogą wspierać się w celu odbycia stosunku, czyli mogą chodzić razem do klubów i barów, by poznać i uwieść jakieś kobiety albo razem zamawiać dla siebie prostytutki. Najbardziej zdumiewające jest dla mnie to, że mężczyźni mogą wspólnie dążyć do seksu z jedną kobietą, za pieniądze lub przez zmuszenie jej do tego. Związki, rzekomo miłosne, tworzone przez jedną kobietę i więcej niż jednego mężczyznę, też są dla mnie dziwne.
Nigdy nie zostałem zdradzony przez kobietę, bo nie byłem nawet w jednym związku. Wiem jednak to, że mój stosunek do atrakcyjnej kobiety nie jest bezwarunkowy. Nie mówię komplementów takiej, która jest w szczęśliwym związku, mimo tego, że może zasługiwać na komplementy. Nie podoba mi się myśl o dbaniu o dobre samopoczucie pociągającej mnie kobiety, która codziennie wraca do innego. Jeżeli postanowiła związać swoją przyszłość z innym facetem, to niech od niego lub kogoś innego oczekuje tego, by zajmował ją ciekawą rozmową, żartował z nią i okazywał jej wsparcie. Nie jestem gejem, który chce być tylko przyjacielem kobiety. Nie jestem też zastępczym ojcem i przyrodnim bratem. Mogę kolegować się bez uczucia żalu z kobietą w związku, która mnie nie pociąga.