Już tłumaczę:
Ktoś ma trudną i kiepską sytuację w kraju, przyjeżdża do kraju gospodarza (powtarzam: GOSPODARZA) i np. narzeka, że jedzenie jest bee…
To co oni tam jedzą? Bo podejrzewam, że coś przynajmniej podobnego skoro mniej zarabiają.
No, chyba że coś własnej (albo ich) produkcji albo np. „z pola obok”…
Dla mnie w tym przypadku jest to – przepraszam za określenie – wieśniackie myślenie, typu – może popularnego w Polsce: „bodaj brzuch pękł byle gospodarza zniszczyć”, tylko takie chyba na maksymalnym poziomie.
A 2: co oni by chcieli jeść?
Nikt ich tu na siłę nie trzyma, Niemcy są blisko, tam pewnie są frykasy…
Tylko, że język trzeba znać…
Nie chcę siać jakichś stereotypów, uprzedzeń, ale chciałem tylko zwrócić na to uwagę.
Może zostało to nagłośnione, wyolbrzymione itd.
Jak można być takim człowiekiem? Czy świat to widział?
2024-09-28 19:195
9
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
No człowieku, wywód jak z forum pełnego ekspertów od wszystkiego i niczego. Zacznijmy od tego, że jedzenie to sprawa subiektywna – co dla jednego „bee”, dla drugiego „wow”. To, że ktoś ma trudną sytuację w swoim kraju i szuka lepszego życia gdzieś indziej, nie oznacza, że od razu powinien z entuzjazmem wpieprzać każde danie, które mu podsuną. Jak jedzenie nie smakuje, to nie smakuje. Nikt nie powiedział, że z biedy przechodzisz na tryb „jedz wszystko i nie narzekaj”. A „gospodarz” nie znaczy, że masz być gościem na jego warunkach, bez prawa do słowa.
Wieśniackie myślenie? Oj, tu się trochę zagalopowałeś. Wieśniackie to jest raczej ocenianie ludzi przez pryzmat tego, co jedzą i ile zarabiają. A skąd w ogóle pomysł, że jedzenie musi mieć związek z dochodami? Równie dobrze ktoś może zarabiać mało, a lubić frykasy, bo ma gust wyrafinowany, a nie portfel od razu wypchany pieniędzmi. A że Niemcy blisko? Świetnie, pewnie w McDonald’sie za Odrą podają bardziej wyrafinowane nuggetsy.
Frykasy w Niemczech? A co, myślisz, że za granicą każdy ma kuchnię jak u Gordon Ramsaya? Czasem warto pomyśleć, że nie każdy jedzie gdzieś, żeby zaraz rąbać „lepsze” rzeczy, tylko po prostu szuka lepszego życia w innych aspektach, niż jadłospis. A to, że ktoś język musi znać? No pewnie, ale do kebaba na rogu nie trzeba matury z niemieckiego.
W sumie, gdyby tak popatrzeć, to twoje podejście trochę przypomina: „nie podoba się? To wypad!”. A życie, niestety, nie jest tak proste. Wyluzuj, bo tylko cię brzuch rozboli od tego hejtu.
To jest problem wyobrażony. Nikt nie płacze na jedzenie i warunki bytowe. Raczej chciałeś być fajny
Twój post to jest takie „pierdolenie poszukujące poklasku i aprobaty”. Pierdolisz jak Jakub Czarodziej. Może i jakiś wieśniak ci przyklaśnie albo wójek Stachu na stypie przy kielichu.
Nikt u nas nie płacze o jakość jedzenia bo tutaj, jak ci coś nie smakuje, to możesz pójść do sklepu i kupić coś innego. Druga sprawa- z tyh co tu przyjeżdżają, prawie każdy zna choć trochę J. polski. ( Fajnie by było gdyby Polacy mieszkający w Anglii tak znali język angoli, ja znam ludzi co przesiedzieli tam ponad 10 lat i nawet słowa nie wykrztuszą).
Gdyby w podręczniku od angielskiego nie pokazywali Anglii to pewnie bym się uczył tego języka 🙂
Ale emigracja do takiego – moim zdaniem – niezbyt ładnego kraju… kiepsko mi się to widziało, nawet dla pieniędzy.
Poza tym uważałem się wtedy trochę za patriotę (mimo przynajmniej średnich warunków bytowych…) i dlatego nie uczyłem się tego języka.
OK.
Dobrze by było, ale skoro sam Ukrainiec o tym wspomniał na takim jednym filmiku to chyba sobie tego nie zmyślił.
Nie zależało mi na „poklasku”.
Ukry narzekają? Powiedz im, żeby wracali do siebie. Tyle w temacie.
Zaczepiał mnie właśnie ostatnio kolejny raz, jeden z puszką na wrocławskiej starówce, to nawiązała się między nami sympatyczna rozmowa:
– Panowie, wystarczy, pakować się i wypierdalać skąd przybyliście
– Bla bla bla bla
– Pakować się i jak najszybciej stąd wypierdalać już do siebie
– Bla bla bla bla
– Mam Ci tę puszkę wsadzić do dupy czy sam sobie ją wsadzisz?
– dobla dobla, juś juś, szeplaszam, dowidzenia.
Sami widzicie jak miło można zamienić z obcą osobą small talk na mieście. Tak niewiele trzeba, a możemy komuś poprawić dzień ;-)))))))))
Z nikąd się nie wzięło to podejście.
Taką opinię po sobie zostawiacie.
Na świecie też Was niezbyt lubią, tak samo jak Rosjan.
Polacy przestańcie chlać. Dopiero jak wóda z was odpłynie to ogarnięcie co tak naprawdę wokół was się dzieje.
a teraz idziemy na jednegoooo…
Woda destylowana z etanolem… Smacznego!
😉
Przeciwnie. Powinniśmy chlać dużo więcej. I ćpać. Wtedy wszystko będzie w porządku.
Podobno łatwiej tolerować rzeczywistość wtedy…
„Wysyłasz kolejne komentarze zbyt szybko. Zwolnij troszkę.”