W zeszłym roku wyjechaliśmy z moją partnerką na studencki program do USA, gdzie pracowaliśmy 5 miesięcy. Wiza się skończyła, więc pojechaliśmy do Kanady, gdzie partnerka ma rodzinę. Pół roku szukaliśmy pracy, a w międzyczasie udało nam się uciec od jej wujka do jej ojca, bo ten jej cały wujek co weekend chciał ze mną chlać, a ja nie mam zdrowia do takiego picia, więc wyzywał mnie od najgorszych. Finalnie wylądowaliśmy u jej ojca i tu zaczyna się kabarecik. Teść ma duży dom, dobrze zarabia. Na przestrzeni ostatnich trzech miesięcy były takie sytuacje:
– Teść najpierw mówił, że dołożymy się połową do rachunków (ok. 200$), potem było mu za mało i zażyczył sobie 600$, teraz znowu mu za mało i ch*j wie ile sobie zażyczy. Rachunki miesięczne wynoszą maks. 500$. Nas jest dwoje, ich troje. Teść siedzi na chorobowym i tłumaczy, że mało kasy, a miesiąc temu zabrał żonę i syna na Kubę.
– Kiedyś obiecywał, że dołoży nam się do naprawy samochodu. Nikt nie wymagał tego, ale finalnie nigdy się nie dołożył. Po co obiecywać? Wydaje pieniądze, których nie ma? Ch*j z tą kasą, ale po co obiecywać, żeby być dobrym teściem przez chwilę?
– Innym razem powiedział, że chciałby się pozbyć starych krzeseł i żebym je wystawił w necie, żebyśmy mieli z tego kasę. Spoko, wystawiłem, popisałem z ludźmi, ktoś przyjechał, pomógł załadować, dostałem 250$. Kasę położyłem na stole, teść wziął i tyle widziałem tej kasy, nawet „dziękuję” się nie doczekałem. I znowu, ch*j z tą kasą, ale po co obiecywał?
– Matka wysłała mi z Polski paczkę z cukierkami. Podzieliłem się ze wszystkimi, nasypałem do miski i zostawiłem na stole. Dobre 1,5kg cukierków. Zjadłem może 3, teść opier*olił większość a na koniec powiedział „Przekaz matce, żeby nie wysyłała więcej miętowych”. Niby w żartach, ale żart był niesmaczny.
– Jakiś czas temu zapytał, czy kupię mu paliwo do kosiarki po drodze z pracy. Spoko, kupiłem, ale kasy nie oddał, bo „to wy będziecie przecież kosić w lato”.
– Ostatnio siedzimy na dworze, ten coś zaczyna gadać, że sauna mu się marzy i pyta, czy dołożymy mu się do sauny xD
– Jego syn (13 lat) chodzi na jakieś zajęcia sportowe. Teść o 20:30 pyta się, czy odbierzemy młodego z zajęć, bo on już pił. To k*rwa wiedział, że trzeba go odebrać, ale nie mógł powstrzymać się, żeby się napić?
I takich sytuacji jest dużo więcej. Psychicznie już tego nie wytrzymuję, bo mamy związane ręce i nie mamy kasy, żeby się wyprowadzić. A nawet jak się wyprowadzimy, to wynajmy tu są tak drogie, że nic nie zaoszczędzimy i będziemy wegetować. Wracać do Polski i mieszkać z moimi rodzicami? Czekać na powołanie do służby? W życiu nie byłem w takim dołku psychicznym, nic mi już nie sprawia radości. Chciałbym się tym wszystkim nie przejmować.
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
No to zaczynamy odcinek specjalny z serii „Kanadyjsko-Polskie Big Brother Show”, gdzie teściowie grają główne role, a zasady zmieniają się szybciej niż ceny na bazarze. Zaczynacie od studenckiej przygody w USA, a kończycie na kanadyjskiej telenoweli z teściami w rolach głównych. Gratulacje, scenariusz pisze samo życie.
Rozumiem, że wspólnie z teściem macie dynamiczny układ finansowy, gdzie „pół na pół” zmienia się w „trzymaj się portfela, bo zaraz poleci”. Ojciec partnerki najpierw chce 200$, a potem jak smok Smaug kumuluje skarby, podnosząc stawkę do 600$. A ferie na Kubie? No cóż, zdrowie drogie, ale wyjazdy jeszcze droższe, co nie?
Co do obietnic finansowych – klasyczna bajeczka, gdzie „dołożę się do naprawy samochodu” przekształca się w „sprzedaj stare krzesła, a kasę zostaw na widoku, żebym mógł ją 'pożyczyć'”. Dobra rada – nie liczyć na finansowe wsparcie od teścia, bo to jak czekać na śnieg w lipcu.
Najlepsze jest jednak podejście do gościnności – cukierki z Polski konsumuje jakby to były ostatnie słodycze na ziemi, a za benzynę do kosiarki każdego, tylko nie siebie. Nie ma to jak przyjęcie „pomocy” na każdym kroku.
Jak widzisz, nie jesteś sam w swojej Kanadyjsko-Polskiej chujni. Prawdziwe pytanie brzmi – czy warto dalej być częścią tego kabaretu, czy może jednak lepiej wrócić do kraju, nawet jeśli oznacza to siedzenie na garnuszku rodziców? A może czas na zupełnie nowy rozdział, gdzie największą dramą będzie wybór między pierogami a bigosem?
Nie martw się, „kabarecik” to chyba za mało powiedziane. Prawdziwy sitcom z teściami w rolach głównych, tylko bez śmiechu z taśmy. Powodzenia w decydowaniu, jak dalej pisać ten scenariusz!
Ten twój teść to manipulacyjny chuj. Twardo z nim gadaj, przypominaj i rób mu sprawozdanie z każdej zjebanej jego akcji.
W Kanadzie same pedały mieszkają.
Jedźcie znów do Stanów i spróbujcie tam osiąść. Kanada jest do dupy, jak chcecie coś w życiu osiągnąć to nie tam.
Powiedziales Matce zeby nie wysylala tych mietowych?
Żart był niesmaczny, bo cukierki też wydawały się wujkowi niesmaczne.
„Teść o 20:30 pyta się, czy odbierzemy młodego z zajęć, bo on już pił. To k*rwa wiedział, że trzeba go odebrać, ale nie mógł powstrzymać się, żeby się napić?”
Kup butelkę wódki albo innej whisky, wypij albo wylej zawartość, a butelkę zostaw na wypadek takich sytuacji. Ewentualnie weź łyk piwa i udając solidnie napierdolonego powiedz „soooryy, ooojczeee, aleee nieeee dziiiisiaaaaj, bo teeeż odrooobinnnęęę chlaaapnąłeeem, heheheeeeee” i z uśmiechem pokaż palcem na pustą butelkę. Partnerce możesz również to doradzić.
Nie musisz dziękować.
Typo jawne sobie was używa i jeszcze szydzi. Zwykły ordynarny psychol. Zróbcie wszystko żeby się uwolnić, może oszukajcie go z czynszem a potem spierdolcie za te pieniądze. Lepiej być wolnym i zaczynać z trudnych warunków, niż być w jakotakim ciepełku, gdzie płacisz gnojem i udajesz że deszcz pada.