Koncert

Teraz to się wkurwiłem na ostro. W styczniu się dowiedziałem, że w marcu będzie w mojej szkole koncert na dzień otwarty, zachęcający ludzi żeby szli do naszego liceum. A że gram na gitarze i na pianinie, chciałem coś przygotować (pomysł pochwalony przez wychowawczynię i dyrektorkę) – no i nauczyłem się kilku piosenek, poświęcając wiele godzin cennego czasu. 5 dni przed koncertem dowiaduję się, że jest mało czasu, i nie będzie można wszystkiego zagrać. Poza tym jedna dziewczyna zrezygnowała z jednej piosenki którą z nią grałem. Tak więc z pięciu piosenek zrobiła się jedna. No ale chuj, ważne że w ogóle coś gram. No i co dalej??? Pięć pierdolonych minut przed moim występem dziewczyna, z którą miałem to zagrać (ona na wokalu) mówi mi, że kazali jej zrezygnować z jednej piosenki (jedną śpiewała ze mną, a jedną z podkładem). I co?? zrezygnowała z mojej piosenki, i okazało się, że nic kurwa nie gram!!! Gdyby nie koledzy, którzy poszli potem ze mną na piwo to chyba bym się powiesił pod pociąg… co za chujnia

25
54