Co chwilę widzę tutaj chujnie o tym, że ktoś kogoś zdradził, że ktoś kogoś zrobił w bambuko w małżeństwie itd. Powiem Wam, ludzie, Wy to twardzi jesteście. Albo już te wszystkie rzeczy tak w tym świecie spowszedniały, albo trafia na wyjątkowych tytanów psychiki, że Was to nie powala na glebę. Ja nie umiem od roku wyleczyć się z jednej dziewczyny, która nawet nie była moją narzeczoną. Po 3 latach razem rozeszliśmy się. Ja później długo walczyłem, cipkowałem, nie spałem po nocach, wyłaziłem ryczeć gdzieś na łąki (żeby wstydu przed nikim nie było), fizycznie i psychicznie dostałem tak po garach, że został ze mnie cień. W końcu jakiś czas temu, przed wakacjami zacisnąłem kły i dałem sobie spokój (przynajmniej na zewnątrz). Wyjechała na 2 miesiące i było znacznie lepiej, ale niedawno wróciła i z mozołem budowany spokój szlag trafił. A już było dobrze, już myślałem, że się wyleczę. Już innym doradzałem jak to mają mieć wylane, bo tego kwiatu… itd. A tu sru! Kręci się po osiedlu z jakimś karakanem. Już nie udało mi się utrzymać zasady ciszy w eterze, którą stosowałem z powodzeniem przez ostatnie 4 miesiące. Krótki sms „powitalny” sam się napisał i wysłał. Naprawdę ważne rzeczy w życiu zawodowym przede mną lada dzień, a ja w lesie z przygotowaniami, bo łażę jak wściekły bez sensu, z przerwami na stresową kupę. Ta sytuacja nauczyła mnie m.in. szczerego zrozumienia i współczucia dla ludzi w podobnej sytuacji, tylko o większym natężeniu problemu. Zresztą, wiele mnie nauczyła, ale przydałoby się, żeby to już się skończyło, bo kolejnej fali pierdolca nie przetrwam. Marzę o tym, żeby w końcu jakoś uwolnić się od mielenia we łbie tego wszystkiego, raz i na dobre. Nie mam nawet gdzie i za co wyjechać. Nie mogę się 24/24h koncentrować tylko na tym, żeby nie dać dupy, nie złamać się i nie polecieć znów do niej robić za dywan, albo słuchać jak tam jej idzie z nowym. Nie umiem się niczym zająć tak, żeby co chwila się nie zastanawiać czy to jej gość i czy ją pruje. A najmniej w takich stanach to chce mi się myśleć o innych dziewczynach. Gardzę płaczkami, ciepłymi ptysiami i wiernymi pieskami, toteż jestem przez to permanentnie wściekły na siebie. Ale niestety, na wyleczenie się z tej jednej siusiumajtki nie mam patentu. Trudno, będę się starał utrzymać front tak długo, jak się da. Wolę zesrać się w gacie, niż znowu sfrajerzyć. Pozdrowienia dla wszystkich chujowiczów, którymi podobne sytuacje rzucały o glebę + szacun dla tych, którzy za każdym razem wstawali, otrzepywali się z kurzu i chojracko podnosili głowę 🙂
@Kamyk
Korba
2011-09-18 21:3838
61
Obróć całą drakę na swój pożytek. Pisz desperackie romanse, a mogą to czynić wyłącznie ludzie ze złamanym sercem (i po części kutasem). Na takie emocjonalne rzężenie czekają miliony zdziecinniałych staruszek i niedojebanych ciotek. Stań obok swojej uczuciowej hekatomby i napierdalaj w klawikorda. O – już mam tytuł „Ultimate love in elevator” albo „Laura i blokersi pod domofonem”. Ten ostatni trochę zalatuje gruponem, ale tata, w razie potrzeby, zawsze może przerwać i niedopuszczając do finałowego bukkake zawołać z balkonu –
– Kolacja, do domu!
– A co dzisiaj na kolację, tatusiu ?
– To co zwykle; paRÓWka, dwa jajeczka i kakałko!
Normalnie bajka, już czekam na twój debiut!
Doskonale Cię rozumiem! Też tak miałem. No może nie aż tak bo mi wyleczenie się zajęło parę miesięcy, ale i związek był krótszy. Mi się udało bo znalazłem dziewczynę z którą byłem na początku nie „na poważnie” (bo była w podobnej sytuacji) a po trzech miesiącach się w sobie zakochaliśmy. Trzymaj się tam! Mam nadzieję że powoli jest Ci coraz lepiej. I znając życie to jak tylko się z kimś już zwiążesz to ona (Twoja ex) się obudzi. to wtedy ją olej! Ja tak zrobiłem i jestem szczęśliwy! I chuj!:)
Na początku szacun dla Ciebie, że chcesz coś zmienić i , że masz świadomość tego „całego zła jakie cie opętało” i w ogóle. Najważniejsze jest miec motywacje, chęć do zmian a przede wszystkim ŚWIADOMOŚĆ. To wszystko już masz, tylko jeśli chcesz o lasce zapomnieć to raz a dobrze. Nich cie żaden chuj nie podkusi, żebyś tylko do niej napisał albo zagadał. Skoro nie utrzymuje z tobą kontaktu to znaczy ze dla niej nie istniejesz. W życiu nie ma tak kolorowo i cud sie nie stanie, że Ona cię nagle pokocha. Wyjdź do ludzi, poimprezuj trochę, pochlaj itd. Może to jest trochę słabe, ale ani ja ani ty Jezusem Chrystusem nie jesteśmy więc nie licz na zbawienie i zacznij na razie od tego. życzę powodzenia i nie ulegaj jej! Dobranoc;d
Co tu się rozwodzić… kiedyś przejdzie. na 100%.
a ja to pierdole i sram na to
Historia jak wiele innych w tym moja, ja się wyleczyłem, wyszedłem z pojebanego stanu mydlenia oczu iż jest to ta jedyna prostym sposobem, znalazłem inną. Oj nie zdajesz sobie sprawy jaka uwalniająca Cię z toksycznych myśli magia wypływa z nowego związku. Chuj mnie strzelał gdy pomyślałem jak inny członek penetruję pochwę mojej eks do momentu jak znalazłem ta inną, lepszą. A gdy poszliśmy do łóżka to już całkiem miałem wyjebane, teraz jestem wolny i jeszcze raz wolny. Sam się przekonasz, szukaj a znajdziesz.
Drogi Kamyku, wiem, co czujesz! I nie wiem nawet, co Ci doradzić, bo sama nie do końca wiem, jak ja sobie poradziłam ze swoim problemem. Kiedyś się śmiałam z tego, że ludzie rwą sobie włosy z żalu, chudną, kapcieją…i sama stałam się wrakiem. Ale jakoś się podniosłam. I myślę, że Ty też dasz radę. Wiem, że to zabrzmi baaaardzo banalnie, ale naprawdę, czas leczy. To właśnie chyba mi pomogło – czas. Pozdrawiam! I trzymam za Ciebie kciuki!
Witam, ja miałem podobną sytuację w życiu już dwa razy, pierwszy raz z „pierwszą miłością”, a drugi dla odmiany z „drugą miłością” (która wyleczyła mnie z pierwszej ). Nie ukrywam, że nie jest to komfortowa sytuacja, sam nie sypiałem po nocach, chodziłem na imprezy z kolegami – na siłę, byleby zapomnieć, nie myśleć o tym… czułem taką bezsilność… poznawałem coraz to nowe „koleżanki”, które mym ideałom nie dorównywały… pracowałem, studiowałem, miałem czym zająć łeb, ale tak i tak w myślach była ona… ja jebie, myślałem, ale tęsknię… kolejne imprezy, kolejne koleżanki, i wiele zabawnych akcji… minęło wiele czasu, wkręciłem się w siłownię i boks… naprawdę mnie to pochłonęło, do tego rower… polubiłem aktywny tryb życia (wcześniej chodziłem na siłownię – miałem masę i siłę, ale to wszystko…), aż się nie spostrzegłem, schudłem 25 kg… nabrałem pewności siebie i tak sobie „robiłem swoje”, aż tu nagle jak Anioł z nieba spadła cudowna Dziewczyna, jak z marzeń (moich, bo każdy ma inne), i nie ukrywam, że teraz, nie żałuję straconej „pierwszej miłości”, ani „drugiej miłości”, bo błędy, których dopuściłem się wcześniej wiele mnie nauczyły i wiem, że Ta Kobiet, która jest przy mnie teraz, to nie „trzecia miłość”… to cudowna Kobieta… Wyjątkowa, muszę nieźle zapier… by było o.k. między nami, ale ona także, więc, pamiętaj, co Cię nie zabije, to Cię wzmocni, a każdy błąd Ciebie nauczy naprawdę wiele. Pozdrawiam i życzę Tobie powodzenia.
To ile czasu już tak biadolisz?:-)
Człowieku uwierz mi, żeby się ogarnąć po takich rzeczach musi minąć bardzo dużo czasu! Twoje chujnia jest jeszcze świeża, mi otrząśnięcie się po takim gównie zajęło rok. I dalej nie przeszło całkowicie..
DOBRE, ja bym dopisał trochę więcej uszczegółowił i wydał jako opowiadanie dla młodzieży. a tak serio to jak najszybciej skocz na inny kwiatek i wytwarzzaj nektarek. też tak mialem. to trwa do nastęnej fajnej kobiety. jak juz sie znajdzie to ok. u mnie to rok trwało.i nie myśl, że będziesz sam!
Ja niestety 3 lata cierpię za moim byłym który odszedł, mam 25 latek i przez ostatnie 3 tworzyłam tylko jakieś beznadziejne relacje, które sama psułam. Byłam już z tym u psychologa, bo ile można tak cierpieć, ale mi nie pomógł. Rozwiązaniem byłoby się z nim zejść, ale jak znów mnie zostawi to nie przeżyję tego. Związki są fajne, ale dla tych co się mało angażują. ;(
@1 Jeden znajomek, największy zabijaka na osiedlu domków jednorodzinnych sezonu 2001/02 miał ksywę „Kolacja”. Coś z tego będzie 🙂
@Kamyk
@Kamyk – tak, wplącz jakiegoś zabijakę i matkojebcę do akcji, ale uważaj, osiedlowy Kuba-rozpruwacz może posłać niejedną geriatryczkę na łono Abrachama. ZUZ ci podziękuję, ale rodzina niekoniecznie. Chociaż … całuśna przemoc z nożownikiem w tle… wystrzałowo. Najpierw rżnął je kutasem, a potem maczetą. Biorę w ciemno !
znam ten ból facet zamieszał mi w głowie i też nie byliśmy parą a zapomieć o nim nie potrafię choć bardzo chcę…
@16 – i nie zapomnisz. Nie sposób. Im bardziej chcesz zapomnieć, tym głębiej pamiętasz. Mażesz akwarelami wyobraźni rozciapane na słono kolorowe portrety zastygniętych chwil. Robal przeszłości krąży w krwiobiegu i co chwilę boleśnie kąsa, a to głowę, a to serce, a to oczy, uszy, niedostygłe uda i bezbronnych dłoni pusty oddech. Ocean o ścianę rozbijasz jednym westchnieniem, a krople dreszczy kwitną błaganiem o jeden płatek słowa. Cisza, nikt nie woła. Nie znajdziesz w duszy wiatrem umarłej wędrownej czupryny z uśmiechem przygodnego kosmosu rozkopanej ziemi. Dno szklanki wyschnięte słuchaniem. Nikt nie czeka. Ten ktoś jest w tobie, jest tobą, jesteś nim Ty. Lustro kłamie, nie słyszy, dwie postacie – jeden oddech. Co wieczór odpalasz kolejną modlitwę do sufitu, ale on milczy, chcesz, żeby odpowiedział, cokolwiek, nawet POCAŁUJ MNIE W DUPĘ, ale milczy, kurwa, nic tylko ściana, sufit, milczy, milczy, włączasz radio – milczy, CD-milczy, głośność opór decha – milczy. Diody szaleją, ale wszystko milczy, jest głucho, nie możesz wytrzymać. Dłonie, palce włosy, włosy, czoło, ściana, czoło, lustro. Ty stoisz, wszystko szaleje, szklanki – komety, butelki – rakiety, drzwi jak wiatraki, i Słońce; pali, ślepnie razem z tobą, omdlewa na skraju burzy – razem z tobą, płynie po tęczy – razem z tobą; czeka na Księżyc – już bez Ciebie. Umarłaś w objęciach Oriona.
Do Ad.16 Heh jak bym czytała swoje słowa…
@17: Marta, co jarałaś?
@19 – Jakoś tak dziwnie jest na tym świecie, że niemożliwość zrozumienia czegokolwiek więcej niż micha z żarciem, klozet i konieczność kopulacji z własną ręką objawia się podejrzeniami o stosowanie przez innych nieuczciwych środków na porost wrzodu wystającego z szyi. Jest pięknie. Jak ja kocham internetowych detektywów spod znaku chujni !
Kurwa, rzeczywiście nieciekawie…musisz znaleźć kogos, bo będziesz tkwił w tym spierdolonym przeświadczeniu.
Mam dokładnie kurwa to samo. Zajmij się czymś mi na chwilę pomaga.