W czasie długiej podróży PKP zastanawiałem się kto ma największą chujnię. Pomijam ludzi bez kończyn, z chorobami nowotworowymi albo łuszczycą. Mam na myśli 'zwyczajną’ osobę, bez większych schorzeń, która sra i chodzi do roboty. Bez kwestii zdrowotnych wyszło mi równanie chujnia = stopień introwertyzmu + bieda + brzydota. Można sobie łatwo wyobrazić przeciętnego faceta 5/10, który tyra u jakiegoś janusza za 3-4k na miesiąc nie będąc przy tym duszą towarzystwa tylko cichą i spokojną osobą. Jeśli tak jest, to w ogóle nie dziwi mnie to, że tak dużo facetów kończy dyndając na drzewie. Z każdej strony tylko presja i wymagania, żeby jak najszybciej wyprowadzić się od rodziców i najlepiej kupić mieszkanie. Żonę też przecież trzeba mieć ale tu lista wymagań jest tak długa, że nie chce mi się tyle pisać, każdy wie. Dodatkowo w mniejszej miejscowości nie ma tak wielu ludzi, każdy ucieka tam gdzie jest hajs i to jest zrozumiałe. Człowiek z jednej strony słyszy wymagania, co jest niby normalne i proste do zrobienia a rzeczywistość jaką spotyka mu to po prostu uniemożliwia. Nic dziwnego, że rodzi się stres i wkurwienie, więc ludzie reagują w różny sposób… Moim zdaniem będzie tylko gorzej.
Kto ma największą chujnię
2023-08-09 23:4614
3
Ja mam 1650 zł, mieszkam u rodzic, i poza fałdami tłuszczu na brzuchu odkładam co nieco na przyszłosc.
Doskonale Cie rozumiem, też siedze na kiblu jak to czytam.
hahaha, mocne!