Wychodzę dziś ze sklepu, patrzę a tu jakiś kundel zapyziały zagląda. A że tak się składało, że miałam przy sobie świeżą zwyczajną prosto z Mathiassa (rekama dźwignią handlu) to urwałam wspaniałomyślnie kawałek i rzuciłam mu pod nos. A ten kundel zawszony zerknął tylko, węchnął z daleka i olał ją centralnie. No mówię wam KONIEC ŚWIATA. Straciłam wiarę w psy.
22
49
wzruszyła mnie Twoja historia
bo to zły kundel był…
Nie dla psa kielbasa młocie.
Może chory na coś? :c
taki pies to chuj a nie pies
Zastanów się nad tym co musiało być w tym syfie…pies chemii nie ruszy…