Jestem zły, smutny, zawiedziony, rozczarowany i ogólnie wkuriowny wszystkim. Cały czas odnoszę wrażenie, że za czymś gonię, czegoś chcę ale nie mam pojęcia za czym (najprawdopodobniej za niczym). Cały czas żyję przyszłością, w przekonaniu, że jak będzie to czy tamto to będzie zajebiście a nie potrafię cieszyć się z tego co mam. Niby jest dobrze, mam pracę (całkiem nieźle płatną), dziewczynę, jestem po studiach, niegłupi, mieszkam bez rodziców i tego typu pierdoły, ale to wszystko jest jakieś takie mdłe dla mnie. Niektórzy potrafią powiedzieć pełni emocji i z wypiekami na twarzy jaka to ich zajebista historia dziś napotkała, że (na przykład) natknęli się na ślimaka! I przez pół godziny będą napierdalać pełni podniecenia o tym ślimaku. Ja bym nie był w stanie się tak „wyemocjonować” jakbym skoczył na spadochronie i byłbym co najwyżej meh. Mam bardzo wysokie wymagania jeśli chodzi o życie i przez to cały czas się wszystkim rozczarowuję. Każda rzecz która mi się wydawała, że będzie super-zajebista okazuje się być co najwyżej średnia i znowu zaczynam za czymś nowym patrzyć. Często odnoszę wrażenie, że coś co zrobię wywiera o wiele większe emocje w innych niż we mnie, jakbym nie potrafił dostrzec żadnej wartości w tym co robię. Mam 23 lata, a czuje się jak stary człowiek zmęczony życiem. Nie wiem o co do chuja chodzi, ale chciałbym w końcu zacząć się cieszyć swoim życiem a nie ciągle oczekiwać coraz to większy wrażeń. Czasem odnoszę wrażenie jakbym był jedyną osobą, która nie dostała instrukcji do życia a każdy prócz mnie wiedział doskonale co robi.
Life
2011-07-08 23:4316
43
facet mam dokładnie tak samo. mimo,że mam 18 lat i jestem dziewczyną. No ale jakbym czytała o sobie.
Jeśli to, o czym piszesz, jest opanowaniem – to wykorzystaj to w jakiś sposób. Jeśli nie masz pomysłu, to choćby do zdobywania i posuwania lasek. Zawsze to jakaś przyjemność w życiu. Co do instrukcji do życia – właśnie – większość ludzi ją ma. Czerpią ją z najprostszych popędów naturalnych oraz wpływów społecznych. Ludzie generalnie nie mają wolnej woli, działają jak automaty. A życie samo w sobie nie ma celu. Nie – nie jest nim miłość, małżeństwo, dzieci, Bóg ani pieniądze. Każdy sam może sobie ustanawiać cele.
Nie masz Boga w sercu i nie umiesz się cieszyć przez to z rzeczy małych. Nie masz pasji w życiu i przez to nic nie robisz dobrze. Daj coś od siebie a nie tylko oczekujesz od świata! Poświęć się czemuś i pokaż światu, że jesteś w tym najlepszy!
Miałem podobnie jak Ty! Kupiłem sobie motor i problem zniknął, teraz jak zapierdalam po torze, to potem latam jak pojebany i wszystkim opowiadam jak to zajebiście. Widocznie niektórym wystarczy ślimak, a niektórym trzeba czegoś więcej żeby się podjarać. Kup motor!
Nie poddawaj się, rób co kochasz, kochaj to co robisz.
Mam 26 lat i to samo. Zaczęło się dawno temu. Obecnie jestem w podobnej sytuacji jak Ty. No – nie mam dziewczyny. Dołowanie w samotności jest jeszcze bardziej dołujące, ale mam wrażenie, że dziewczyna wiele by nie zmieniła.
To kwestia wysokich wymagań. Niewiele rzeczy mnie satysfakcjonuje. Sam siebie rzadko satysfakcjonuję. Jeszcze mój światopogląd … wszędzie widzę upadek i rozpad.
Potrafię się zmusić na tyle, by dzięki wrodzonemu talentowi poprawnie funkcjonować, ale rzadko kiedy naprawdę mam ochotę coś robić … tak całym sercem.
Wprawdzie to nie miejsce na poznawanie przyjaciół, ale jakby ktoś podobny chciał wymienić anonimowo trochę maili i np. podzielić się tym jak trochę sobie poprawić humor to zostawiam namiar na swoją anonimową skrzynkę pocztową: bec 34f10 @ gmail . com . Wystarczy posklejać w całość (wyrzucić spacje).
Naucz się cieszyć małymi rzeczami. Po prostu. Zajmie to trochę czasu, ale jest możliwe do wykonania.