Napiszę wam, że niemiłosiernie mnie irytuje gadanie absolwentów rozmaitych gównouczelni jakoby nie było pracy dla ludzi z ich wykształceniem, a mają papierek z uczelni
Byłoby to w pełni usprawiedliwione jakby taki ktoś ukończył trudne i wymagające studia takie jak informatyka, elektrotechnika, mechatronika, automatyka, energetyka czy logistyka na uczelniach technicznych, bo tam jest serio materiału tyle, że mózg się uszami wylewa, a przed sesją to tylko twarz w książkach i notatkach (że o leceniu na najtańszych energolach z Biedry to już nie wspomnę, chociaż przygotowania do sesji miały swój klimat)
Ale biadolą tak praktycznie zawsze absolwenci gównianych kierunków typu socjologia, pedagogika, politologia na „uczelniach” typu Wyższa Szkoła im. Bolka i Lolka w Pyzdrach Dolnych.
Taki papierek to jest warty jeszcze mniej niż srajtaśma, bo srajtaśmą można się w miarę komfortowo podetrzeć chociaż. Na takich studiach to człowiek nie uczy się absolutnie niczego praktycznego, co by się przydało w przyszłej pracy – sama teoria (wiem, bo sprawdzałem przed napisaniem tej chujni materiały dla studentów tych pożal się Boże kierunków)
Przychodzi czas szukania pracy a to ZONK – co najwyżej odpowiadają na aplikacje na mierne prace, do których nie potrzeba studiów typu kucharz, pracownik fabryki itd.
Nawet ci po zarządzaniu, dość obleganym kierunku, tak mogą mieć, bo zarządzanie kończy każdego roku masa ludzi i każdy z nich nie może być kierownikiem, managerem czy prezesem, bo robić nie byłoby komu
Tacy marudzący jaki to rynek pracy nie jest zły sami sobie narobili biedy, bo zamiast zdobywać cenne doświadczenie zawodowe albo uczyć się ciężko i iść na studia techniczne (ewentualnie wypracowywać znajomości) to przepierdolili kilka lat na przedłużanie młodości jakimiś gównostudiami, które na rynku pracy są mniej pożądane nawet od uprawnień na wózki widłowe czy zwykłego prawa jazdy, które wyrabia się krócej i mniejszym nakładem finansowym i wysiłkiem niż ucząc się takiego gówna
Dlatego jak jest się w szkole średniej (lub w zawodówce) to warto się zastanowić między 2 opcjami:
– ostro się uczyć i dostać się na inżynierkę na prestiżowej (najlepiej państwowej) uczelni
– zdobywać doświadczenie zawodowe, by się nie obudzić pewnego dnia już nawet nie z ręką w nocniku, ale z głową w kiblu
Jak coś to rozumiem, że ktoś idzie na takie studia, bo go interesuje takie coś. Spoko, nie ma problemu, tylko jak przyjdzie co do czego to niech nie płacze, że pracy w zawodzie dla niego nie ma.
Tyle
Nie zapraszam do dyskusji ani do niej nie zniechęcam – kto chce się wypowiedzieć niech się wypowie, a kto nie chce to nie musi
Polać autorowi nie jedną, nie dwie, a trzy kolejki! Genialna chujnia, masz talent do pisania
nie spierdol tego!!!
Ale pierdolisz. Poprostu „okej, boomer”. Po pierwsze, primo: Masz pracę, to znaczy, że jesteś i urodziłeś się kurwo-biedakiem i musisz zapierdalać za miskę ryżu, aby przeżyć, albo jako specjalista za 6 misek ryżu. Ale nadal jesteś niewolnikiem, więc nie ma się czym chwalić. Po drugie, to że jesteś dobrze wyedukowany, gówno znaczy w dzisiejszych czasach. Czy się stoi, czy się leży, teraz minimalna 4 kola się należy. Dodatkowo rynkiem steruje tylko i wyłącznie popyt i podaż, tak pracowników jak i pieniądza. Jak jest recesja i ludzie nie mają pieniędzy by wydać, to pracy nie znajdziesz, nie ważne czy jesteś stolarzem, budowlańcem, elektrykiem czy programistą. Jak wyjdzie jeszcze bardziej zaawansowana sztuczna inteligencja i roboty, to już żadnej pracy nie znajdziesz, nawet jako programista czy budowlańcu. Tak się składa, że rynek dla informatyków/programistów jest teraz najgorszy od lat. Mam 12 lat doświadczenia w branży i wyobraź sobie, przez 6 miesięcy szukałem pracy i nie mogłem znaleźć… mimo że w mojej ostatniej robocie zarabiałem 20k miesięcznie dla jednego z większych banków w Wawie na b2b kontrakcie przez ostatnie 3 lata. W końcu wymiękłem i użyłem znajomości (były manager), który dodał mnie do swojego team-u po znajomości.
Będzie coraz gorzej ze znalezieniem pracy, a to dlatego że:
Postępy w AI.
Outsourcing do Indii/Chin – chuj z jakością, byleby tanio, a teraz każdy debil z klawiaturą, internetem i chatGPT zrobi połowy roboty co doświadczony programista.
Wysokie stopy procentowe – nie ma budżetów na nowe projekty i jest recesja. LinkedIn ostatnio zwolnił ponad 700 osób i zastąpił ich programistami z Indii, wiesz dlaczego? Bo średnia pensja dewelopera na zachodzie to 50-60k USD, a w Indii 5-10k. A zrobił to tylko dlatego, aby osiągnąć jeszcze wyższe zyski – firma ma rekordowe zyski z roku na rok, więc mają w chuj siana.
Konkurencja. Nie ma dostatecznie dużo pracy. Co ty sobie kurwa myślisz, że jak masz doświadczenie i dyplom, to kurwa masz lepsze szanse niż znajomości? Normalnie debil. Wejdź sobie na LinkedIn na „entry/junior prace dla programisty w takim Berlinie np. czy nawet w Wawie”. 160 aplikacji w 8h od opublikowania ogłoszenia. Ponad 400 po tygodniu.
Masz chujowe szanse, że będziesz pracować w swoim wyuczonym zawodzie, zwłaszcza jak nie będziesz robił networking na studiach albo nie będziesz we właściwym miejscu we właściwym czasie. Przez takich chujów jak ty, młodzi ludzie popełniają samobójstwo, bo myślą, że z nimi jest coś nie tak i popełnili złe decyzje w życiu – a to akurat gówno prawda, bo firmy nie przyuczają już więcej ludzi do zawodu, bo im się to nie opłaca i jest 100 frajerów na twoje miejsce którzy wezma ta sama posade za mniej, a żadna uczelnia nie nauczy cię tego, czego potrzebuje dana firma, bo profesor debil nie był na prawdziwym rynku pracy od lat i gówno wie, co może studentom przekazać. Po prostu zjebani rodzice zrobili sobie bombelka i chuj mu zapewnili na start, a społeczeństwo było zbyt wyrozumiałe, aby mu powiedzieć, że będzie miał chujowe życie i w ogóle nie powinien był się urodzić kurwo-biedakiem, ale skoro już przyszedł na świat, to nikt mu eutanazji nie życzenie nie da i niech cierpi w depresji i wyścigu szczurów do usranej śmierci i najlepiej zrobi kolejnego bombelka, aby krąg cierpienia się kręcił. Na szczęście młodzi nie są tacy głupi i już nie płodzą dzieci, bo wiedzą, że to już ostatnie pokolenie bez przyszłości
Komentarz napisany życiem , dla tego autora wydaje sie ,że jak skończył politechnike to pana Boga za nogi złapał , wykształcenie znaczyło wiele za komuny , po maturze piastowałes kierownicze stanowiska , ludzie którzy przepracowali po 40 lat w zawodzie nie nabyli takich umiejetnosci jakie dzis oczekuje sie od młodych ludzi , żeby być np sekretarką trzeba mieć wyżśze i komunikatywną znjaomosc języka obcego , dzisiaj start życiowy dla młodych ludzi zaczyna sie tam gdzie kiedyś była meta jak to spiewał DKA
, liczą sie znajomosci i to czesto do jakiejkolwiek pracy
Widze ogłoszenia gdzie po 6 h od publikacji jest po 8tys wyswieleń tyle ludzi szuka pracy ,a ogłoszeń tyle co kot napłakał
„Chcemy, aby Rosja stała się ważniejszym niż do tej pory partnerem Polski, zarówno w kontekście gospodarczym, politycznym, jak i BEZPIECZEŃSTWA.” /Gruppenhitler Tusk
Kup bilet do Łodzi i przyjedź do naszego Łódzkiego Wydziału Fabrycznego (z dworca z trzema przesiadkami of koz). Rzuć odźwiernemu hasło inżynier, 5 stów wpisowego i nauczymy cię, że każde studia są chuja warte. Jeśli nie będziesz zapierdalał w rytm taśmy (która obecnie z uwagi na brak pracowników zapierdala o 50% szybciej) to nahajka Byczywąsa zaśpiewa tango. A Pan Prezes wszystko widzi ze swojego biura z lustrami weneckimi na podwyższeniu. Potem czeka cię siennik w przyzakładowych barakach, gdzie za ścianą napierdalają maszyny. Ale ujebany 12 godzinną szychtą zaśniesz snem sprawiedliwego. Szybko nauczymy cię moresu.
Ty , Prezes – kupiłeś sobie już zapas eko – papieru toaletowego ?
Ja nie mam zdolności matematycznych żeby iść na studia techniczne. Chętnie bym poszedł ale ja nawet ze szkolną matematyką mam kolosalne problemy. Wybrałem administrację. Rok temu po studiach i po wakacjach zarejestrowałem się w urzędzie pracy. Za ten czas zdążyłem zrobić jedną podyplomówkę, teraz robię drugą. Dalej zgłębiam na nich wiedzę z dziedziny prawa i administracji.
Nie każdy może isc na studia techniczne bo nie każdego to interesuje lub nie ma tzw scisłego umysłu do przedmiotów typu matematyka, fizyka itp , jestem po kierunku humanistycznym i widze ,że czy masz wyższe czy nie płaca tyle samo miska ryzu ,a wymagania co do pracownika cała litania więc po co sie uczyć , u mnie przy scinaniu trawy i grabieniu lisci płacili wiecej niż proponuja po studiach ,podyplomówce , znajomosci jezyka obcego , programów komputerowych , przepisów prawa i jeszcze żeby doświadczenie było , ten kraj to porażka do kwadratu
A co do politechniki to za czasów Ryżego w moim regionie na forum pisali ,że jakis chłopak skończył politechnikę zdaje sie budownictwo i po roku bezowocnego szukania pracy odebrał sobie życie , nie wiem czy ten post był prawdziwy ,ale człowiek który to pisał podawał sie za kolegę denata
Kolega denata.
Znał go za życia jakbyś nie zatrybił