Czy jestem jedyną na świecie osobą, która całe życie nigdzie nie pasuje? Nie piszę tego żeby użalać się nad sobą, ten etap dawno już minął. W pewnym sensie im starsza jestem tym bardziej doceniam bycie z samą sobą. Ludzie w moim wieku mnie męczą. Czuje się przy nich mentalnie staro, przez co jeszcze bardziej samotnie. Mam z kim wyjść na drinka czy spotkać się na kawę, ale te wyjścia mimo, że w danej chwili są przyjemne to wydają mi się sztuczne. Tworzą sztuczne wspomnienia sztucznych emocji. Moja rodzina zawsze nazywa mnie mianem „artysty”. Podobno z powodu mojej „artystycznej” duszy nie jestem wstanie znaleźć swoich ludzi. Czy to nie jest przypadkiem miły sposób powiedzenia, że po prostu jestem inna?
W związku niby też jestem, ale im dłużej to trwa, im dłużej muszę tłumaczyć jak powiniennem mnie traktować, tym bardziej zaczynam wątpić w sens tej relacji. Gdzie ci ludzie co mają rozumieć NAS bez słów? Wkurwiające jest ciągłe czekanie aż łaskawie ich poznam. Wydaje mi się, że życie jako jaskiniowiec za czasów gdy nicość była codziennością jest dużo przyjemniejszą wizją niż życie w 21 wieku.
Młoda samotność
2022-07-14 16:125
0